Rzadko piszę. W ogóle nastroju nie mam. Muszę się wziąć w garść.
Dzwoniła MOJA WARSZAWA. Wychodzi na to, że się o mnie martwi. Zabawne, ma tyle zrozumienia dla mnie. Jak nigdy. Nie truje. Nie męczy. Jakie to do niego nie podobne!!!
Moja koleżanka cierpi, bo porzucił ją facet. Rozumiem jej ból i cierpienie. Rozumiem, ale już skamlenia i błagania, nijak nie rozumiem. Włącza się u mnie pogarda.