Moja mama odeszła ładnych parę lat temu... Jak ten czas mija... A jeszcze nie tak dawno... była wśród nas... chodziła... coraz słabsza i słabsza. Lekarz powiedział: nikt z takimi parametrami nie żyje, a ona żyła.... charakter ją przy życiu trzymał... Tak, mama taka właśnie była: fizycznie słaba, ale charakterem silna. Jak stal....
Odejście mamy, która miała być nieśmiertelna.... było dla mnie bardzo traumatycznym doświadczeniem. Uświadomiłam sobie nicość wielu spraw, ich małość.... bo przecież prędzej czy później każdy z nas odchodzi z tego świata, pozostawia bliskich na tym padole.... i nie zabiera ze sobą nic..... Walczymy o dobra doczesne, a kiedy przychodzi nasz czas.... odchodzimy z niczym... czyli dokładnie z tym z czym przyszliśmy na ten świat..