wtorek, 9 stycznia 2018

MARATON FILMOWY - podsumowanie minionego tygodnia

Jaki to był tydzień?
Spokojny, w gronie bliskich, z kochanym wnusiem. Trochę telefonów z prośbą o karty, które odbijałam na inny termin. Generalnie, nie zrobiłam NIC sensownego, co przy moich "wielkich planach" i natłoku spraw do załatwienia,  niekoniecznie mi się podoba. Nie odpisałam na e-mail byłych chlebodawców, ani na ich życzenia noworoczne... zawisłam po prostu, chociaż karty, absolutnie tego nie sygnalizowały. Najnormalniej w świecie, wiele rzeczy i spraw przesunęłam do załatwienia... w innym terminie. Mam nadzieję, że nic przez to, nie przewaliłam. 
Nie pojawił się żaden LEW, nie wspominałam przeszłości. Nie wpadło też żadne KOŁO FORTUNY. Jak najbardziej, miałam wokół siebie kochane osoby, jedne bliżej, drugie dalej, ale były. 
Śmiało można powiedzieć, że leniuchowałam na maxa. 
Na tej fazie leniuchowania, pochłonął mnie mroczny kryminalny serial "The Undertaker" czyli GRABARZ, który udostępnia NETFLIX. Uskuteczniłam sobie nocny maraton oglądania. Nie, żebym się bezczynnie wylegiwała. Równolegle kręciłam pomponiki na dywanik do TIPI dla wnusia. Tak, tak, wiem... nie mam wciąż mówić, że je zrobię, ale po prostu, zrobić i już. Materiał jest, kołki również... nic, tylko działać. 
Uwielbiam kryminały. Nie chodzi o to, że lubię krwawe jatki, zbrodnię i morderstwo. Mnie intryguje proces dochodzenia do tego, kto zabił... analiza śledczego czy detektywa i w końcu - wykrycie sprawcy. Po prostu, kręci mnie zagadka.
Dlatego też, zachwycają mnie SZARE KOMÓRKI Herkulesa Poirot'a, czy błyskotliwa inteligencja Sherock'a Holmes'a. Fikcyjne postacie, ale najpewniej i w realu istnieją takie inteligentne typy. Mam przynajmniej taką nadzieję.
Opinia, że kryminały, to rozrywka dla "szlachetnych umysłów"... bardzo mi się podoba i niech tak już pozostanie.
Od mojej koleżanki "wróżki", zdystansowałam się dokumentnie, ale ona nie odpuszcza. Pewnie marnie z jej inteligencją, a szare komórki pracują na zasadzie: ja SŁOŃCE, reszta to PLANETY, które kręcą się wokół mnie.  Dlaczego, więc - nie chcesz kręcić się wokół mnie!?!?  Wysyła mi na Facebooka, jakieś wynalezione na YouTube, negatywne komentarze pod przepowiednią słynnego polskiego jasnowidza. Jednym słowem - boli ją. Najpewniej to, że nie jest słynnym jasnowidzem, a jej przepowiednie sprawdzają się jedynie w nikłym stopniu. Oczywiście, w jej mniemaniu sprawdzalność ma 100%. Niechaj mnie swoją osobą nie nęka, bo ją najnormalniej w świecie - zablokuję. Niech sobie zostanie w swojej iluzji, w której ja już nie mam zamiaru uczestniczyć. I jeśli sądzi, że zdjęciem jakiegoś negatywnego komentarza, spowoduje, że jej racja będzie na wierzchu i ja jej ją przyznam, to grubo się myli. Niech sobie przypomni negatywne komentarze pod swoimi horoskopami i ostre ich usuwanie przez moderatora.
Może to wydać się śmieszne, bo oto tyle lat znajomości... i takie krótkie cięcie, ale mam jej, najnormalniej w świecie - po kokardkę. 
To trochę przypomina bycie czy życie z osobą, której już nie akceptujemy, a która w swoim egocentryzmie, nawet nie zauważa zachodzącego w partnerze procesu zmian. Nie widzi, że  partner coraz częściej znika z domu (wyłącza skypa), że odpowiada monosylabami, albo milczy lub wcale nie kontynuuje rozmowy, ba... nawet znacząco ziewa. Po prostu, nie zauważa, że parter się oddala.
Mnie, moja koleżanka jak wampir wyssała i dzisiaj nawet nie chce mi się poświęcić jej ani jednej minuty. No, może skrobnę małe co nieco w poście, ale na tym koniec. To w ramach terapii.
Najważniejsze, że czuję się zdecydowanie lepiej. Po prostu, czuje się wolna.
Ona się nie zmieni, wciąż będzie szukała poklasku i uwielbienia. Wciąż będzie wysysała krew z każdego, z kogo da się ją wyssać. I nie jest prawdą, że mnie lubi czy szanuje. Wystarczy, że stanę okoniem, że otwarcie wyrażę swoje zdanie i będzie po mnie. Bo każdy, kto nie dmucha w jej trąbkę - to wróg numer jeden. Jej problem polega na tym, że ubyła osoba, która żyła jej nieustającymi problemami.
Znowu za dużo poświęcam jej energii, ale najpewniej muszę wypluć z siebie, to, co we mnie zalega, żeby się oczyścić, żeby moja krew się odbudowała i zaczęła krążyć normalnie.
Poza tym pogaduliłam słodko z OLĄ. Moja OLA, również jest skupiona na sobie, ale nie jest ani próżna, ani zadufana w sobie. Nigdy nie twierdziła, że jest najlepsza z najlepszych. Wręcz przeciwnie, podkreśla swoje braki i niedostatki. Podpierając się kartami, stwierdziła, że MOJĄ ANGLIĘ rozwala ambicja i napompowane do granic możliwości ego. Stąd usilne wmawianie wszystkim, że jest najlepsza i deprecjonowanie innych. OLA powiedziała, że może będzie jakaś ingerencja kobiety ze znaku ognia, ale summa summarum, jest już po znajomości. I dobrze. 
Ja w każdym razie, życzę MOJEJ ANGLII jak najlepiej i jak najdalej ode mnie. A sobie życzę podobnie spokojnych i leniwych tygodni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...