piątek, 16 marca 2018

Pracy po kokardkę

Pracy mam po kokardkę. I czasami jest ze mną tak, jak w tym dowcipie o gościu, który biega tam i z powrotem po placu budowy z pustą taczką. Po prostu, tyle ma pracy, że nie ma czasu, aby ją załadować. Ja mam podobnie.
 żonkile na parapecie w kolorze morelowym

Mój pokój gościnny, a niech tam będzie szumnie - "salon", wygląda jak pobojowisko. Przypomina bardziej warsztat i szklarnię w jednym. Co gorsze, powoli przestaje mnie ten bałagan razić. Co to się ze mną porobiło? Sama jestem zadziwiona. Nigdy nie byłam pedantką, ale mgliście pamiętam czasy, kiedy nawet majtki prasowałam. Dzisiaj już nie pamiętam jak wygląda żelazko, a o tym jak się jego używa, w ogóle nie wspomnę.  Jak to się człowiek zmienia. 
Cóż, dzisiaj, mam trochę inne priorytety. I naprawdę, nie tęsknię ani za porządkiem, ani za sterylnością. Dzisiaj martwi mnie czy zdążę przed wyjazdem do pracy (tak, tak, planuję wyjazd), rozłożyć szklarnię, wyznaczyć warzywnik, przelecieć po nim glebogryzarką, zbudować podwyższone grządki, wsadzić zakupione krzewy i drzewka w wyznaczone miejsce. Tak sobie uplanowałam, że będę miała cudowny ogródek. Zawsze o tym marzyłam i nawet swego czasu, całkiem fajny warzywnik miałam i plony bardzo do rzeczy. Niestety, lata pracy zagranicą, mocno zachwaściły cały ogród. Niekontrolowane krzaczory też rozrosły się ponad miarę.  
Cudowny ogródek, pyszne owoce - nie ma co,  ambitny plan. 
Obym zdążyła przed wyjazdem, chociaż w ogólnym zarysie, wykonać część owego ambitnego planu.
Praca w ogrodzie to naprawdę wyczerpujące zajęcie, szczególnie wtedy, gdy zaczynamy tworzenie warzywnika, zielnika, miejsca na wypoczynek czy kwiatowego zagonika. Wtedy jest najwięcej pracy i zachodu.
Czy to są zajęcia nie dla kobiety? Ależ są. W internecie znalazłam stronę o renowacji starych mebli. Któż te meble odrestaurowuje? Ano kobieta właśnie. Byłam bardzo zaskoczona, ale równocześnie pełna podziwu.  Z racji, że interesują mnie warzywniki, jakaż byłam zadziwiona, że większość wspaniałych  warzywników, są dziełem pań. Nie wykluczam, że gdzieś w tle czai się mężczyzna, bo nijak nie da się na przykład, samej rozłożyć tunelu szklarniowego. Po prostu, zbyt duży kaliber prac i pomoc jest niezbędna. Jakakolwiek pomoc. Niekoniecznie męska.

Marzec namalowały mi karty całkiem przywoicie:

1. UMIARKOWANIE 2. II mieczy 3. VIII kielichów 4. III mieczy 5. II kielichów 6. AS denarów 7. RYDWAN 8. Król monet BYK 9. II pałek 10. walet mieczy 11. V denarów 12. X denarów 13. III denarów

A czy jest tak fajnie? Niekoniecznie, ale minęło ledwie 15 dni, a 15 dni, to nie jest cały miesiąc... może więc, to co dobre, dopiero przede mną? Pozostaję w nadziei, że jednak tak. Póki co, śledzę z osobna każdy tydzień i niecierpliwie wypatruję pozytywnych zmian.  
Na jedno się zanosi w marcu, a mianowicie na ciężką pracę i to najpewniej wokół domu i w ogrodzie. Dam radę? Mając takiego pomocnika jak DOBRY NAŁOGOWIEC, szczerze wątpię. Drzewo wciąż nieogarnięte i zalega na "trawniku". Właściwie trudno mówić o trawniku, bo cały teren potraktowany został roundupem. Dopóki drzewo nie zostanie uprzątnięte, to nijak wysiać trawę. Leżące drzewo niestety, powoduje rozprzestrzenianie się mchu, a walka z mchem  jest bardzo ciężka. DOBRY NAŁOGOWIEC ma inne priorytety, musi przecież pilnować sklepu, żeby przypadkiem nie odleciał w kosmos. Niedaleko mnie mieszka młody chłopiec, który bardzo chętnie by mi pomagał. Jest bardzo pracowity, robota pali mu się w rękach. I nie ma bojowego zadania pilnowania sklepu. DOBRY NAŁOGOWIEC psuje mu opinię, nazywa złodziejem. I mnie przekonywał, że on kradnie, co popadnie. Może i tak, ale licząc na pomoc DOBREGO NAŁOGOWCA, daleko nie zajadę. Po ziarenku - mówi DOBRY NAŁOGOWIEC.  To po ziarenku, oznacza: nie ma co się śpieszyć. W przełożeniu na język pracowitych ludzi, oznacza przelecimy glebogryzarką z końcem lata, a wysiejemy na jesień. Najchętniej wymieniłabym DOBREGO NAŁOGOWCA na pracowitego chłopca, któremu robota pali się w rękach, ale DOBRY NAŁOGOWIEC najpewniej obmówiłby mnie równo i utrudniał życie równo. Coraz częściej jednak, myśl zamiany "pomocnika" kołacze mi się po głowie. Pozostanie na łasce i niełasce DOBREGO NAŁOGOWCA oznacza samotne borykanie się nawet z męskimi zadaniami.
Pewnie gdybym nie musiała jechać do pracy, to ze wszystkim bym sobie poradziła, ale ja niestety, muszę. Z trywialnego powodu: z czegoś trzeba żyć, bo wyżyć z marnej emerytury, niekoniecznie się da. No, niektórym się to udaje, ale jest jeden warunek, muszą mieć małe opłaty i ostro oszczędzać, co oznacza, właściwie erzac nie życie. 
Nie chodzi o to żebym się żaliła i utyskiwała na swój los. Takich osób jak ja jest wiele. Choćby ALINKA, która na dzień dzisiejszy jest załamana tym, że syn stracił pracę, bo tym samym powstała w niej obawa: kto jej pomoże w razie wu. Inna moja znajoma, która rok temu straciła pracę i ciężko jej znaleźć COŚ nowego, siedzi w kieszeni swojej córki. Smutne? Bardzo, ale tak to właśnie czasami wygląda. Pewnie gdyby miała jakiegoś pana męża, wyglądałoby to zupełnie inaczej, ale jest jak jest. Moja znajoma, najpewniej, wkrótce znajdzie pracę i odbije się od dna. Wszystko wróci do normy  będzie dobrze. Tak samo będzie z ALINKĄ: syn szybko znajdzie pracę, może nawet lepiej płatną. 
Moja OLA na przykład, siedzi na urlopie, bo jej na serach nie chcą. Cóż miała robić? Pojechała do Polski i siedzi i czeka, aż firma zaproponuje jej pracę w innym zakładzie. Według moich kart, nową ofertę dostanie, ale niekoniecznie tam się długo utrzyma. OLA stwierdza, że 9 miesięcy na pewno, bo tak mówią przepisy niemieckie. Ja widzę to trochę inaczej, le niech tam jej będzie. Życzę jej z całego serca, aby utrzymała się jak najdłużej. Uczciwie powiem, że się o nią nie martwię. Potrafi prosić i błagać, potrafi szafować argumentem samotnej matki, jedynego żywiciela rodziny i bywa, że skutecznie. Także, na pewno wyprosi owe 9 miesięcy.
Mnie czeka w marcu nowy początek finansowy i daleki wyjazd. Trochę to dziwne, bo wyjazd planuję w kwietniu, ale uczciwie powiem, że gdyby pojawiła się taka opcja i możliwość, to najpewniej nie patrzyłabym na to, że lada moment jest WIELKANOC, pojechałabym jak w dym, a powodowałaby mną po prostu, potrzeba finansowa, a nie zamiłowanie do pracy, bo tej mam w bród. Ogród musi mieć jakiś kształt, a  to poza osobistym nakładem pracy, również kosztuje.
Czy rzeczywiście COŚ jest na rzeczy z wyjazdem? Czy COŚ jest na rzeczy z pracą zarobkową? Wczoraj zapytałam OLĘ, ale ona jest tak bardzo skupiona na swoim problemie, że właściwie nie potrafi czytać kart.  Z tego co mówi, wygląda, że i wyjadę i nie wyjadę, a jak wyjadę, to na krótko. Także, rada nie rada moje karty muszą iść w ruch, bo przecież, to żaden problem dla mnie, położyć karty dla samej siebie.
Zobaczę więc, kiedy wyjadę do pracy.

1. Król mieczy WODNIK 2. RYDWAN 3. Rycerz mieczy BLIŹNIAK 4. VIII mieczy 5. AS pałek 6. SPRAWIEDLIWOŚĆ 7. DIABEŁ 8. Rycerz kielichów RYBA 9. IV kielichów 10. walet mieczy 11. walet kielichów 12. V mieczy 13. MAG

Ciekawe, ja żadnego terminu nie widzę. Ewentualnie czas WODNIKA, który jakby nie było, jest już za nami. Ufam, że nie chodzi o czas WODNIKA przyszłego roku. 
SPRAWIEDLIWOŚĆ i owszem na umowę wskazuje. DIABEŁ informuje, że praca nie będzie żadną przyjemnością. To raczej będzie niewola, z której niekoniecznie będę się cieszyła, chociaż najpewniej uśmiech nałożę na twarz, bo tak będzie trzeba. Ciekawy jest RYDWAN w negatywie. Wcale nie wskazuje na wyjazd, a już na pewno, nie na sukces. Na pewno pachnie brakiem elastyczności, żeby nie powiedzieć: skostniałością umysłową.
Działać mam aktywnie i energicznie. Na pewno, ktoś na mnie czeka. Najpewniej RYBKA, bo nawet już łóżko dla mnie zorganizowała. Wszystko jest na V mieczy, która w żadnym razie nie napawa optymizmem. Chociaż, jak najbardziej, MAG wskazuje na działania i to twórcze i efektywne. Także, trochę zwątpiłam i jakoś zapadłam się w sobie. Karty  w ogóle NIC mi nie wyjaśniły, wręcz: namieszały w głowie. Może sprawy spadkowe, skutecznie namieszają w moich planach?  Może przesuną mój planowany wyjazd w czasie? SPRAWIEDLIWOŚĆ jak najbardziej, na sprawy spadkowe może wskazywać, a te załatwić trzeba i to pilnie. I tak zostały maksymalnie przewleczone w czasie. Zupełnie niepotrzebnie, zresztą.
W kolejnym poście zadam trochę więcej pytań o swoją pracę. Teraz muszę iść łupać drzewo, które już dawno powinien połupać DOBRY NAŁOGOWIEC. No cóż, tak właśnie wygląda jego pomoc. 
PODPIS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...