I jak znaleźć odpowiednią osobę? Gdzie szukać? Takie pytanie zadała mi moja znajoma.
Jako osoba również samotna, usiadałam i zastanowiłam się nad jej, w mojej ocenie trochę desperackim podejściem do tematu. Szukać? Czy zdać się na LOS?
Miłość przychodzi w takiej chwili, kiedy się jej najmniej spodziewamy i kiedy jej nie szukamy. Polowanie na miłość nigdy nie daje właściwego partnera. Powoduje tylko tęsknotę i nieszczęście. Miłość nigdy nie jest poza nami. Miłość jest w nas.
W świetle tego co mówi Louisa L. Hay właściwie należałoby uzbroić się w cierpliwość i czekać. Po prostu czekać... nie polować, nie szukać. Wystarczy przyciągać i popracować nad sobą, nad swoim charakterem. Rozwinąć w sobie pewne cechy charakteru i - wszystko stanie się proste. Pojawi się ten odpowiedni i na całe życie mężczyzna.
Mój kolega (pisałam o nim pewnie nie raz)
powiedział mi swego czasu: nie
wiem co to miłość... wszystkie moje związki były seksualne, na tym się opierały
jedynie. Przelotne, nic nie wnoszące do mojego życia, rozładowujące jedynie
napięcie. Zacząłem czytać i miłości i próbuje sobie wyobrazić to uczucie. Chcę
poczuć miłość.
Chyba skutecznie sobie wyobrażał, bo
wkrótce poznał kobietę i jest z nią do dzisiaj.
Związki uczuciowe są zwierciadłem nas samych. Przyciągane przez nas sytuacje lub osoby są odzwierciedleniem naszych cech lub przekonań na temat tych relacji. Jest to prawda bez względu na to, czy chodzi o szefa, współpracownika, pracownika, przyjaciela, kochanka, małżonka czy dziecko. W ludziach tych nie lubimy na ogół tego, co sami robimy czy chcielibyśmy robić, lub tego, czym jesteśmy. Nie przyciągalibyście ich lub nie byłoby ich w waszym życiu, gdyby nie to, że w jakiś sposób są waszym dopełnieniem.
Nie przemawia to do mnie za bardzo... Dlaczego? Jakiś
czas temu pojawiła się w moim życiu WREDNA MENDA, sprzedawczyk
przeokropny, ryjówa pospolita. Pod każdym dołki kopał i o dziwo;
absolutnie w nie, nie wpadał!!! Relacja była przymusowa i długotrwała
niestety.
I ja miałabym podpisać się pod tym, że ten człowiek
był moim dopełnieniem? Nigdy w życiu!!! Nigdy pod nikim nie ryłam, nie
denuncjowałam nikogo.... Nigdy nie rozsiewałam plotek w bardzo obrzydliwy
sposób: wiesz ludzie mówią, że... i tu gadał co sam wymyślił. Budził we mnie
odrazę... i miałabym powiedzieć o nim: moje dopełnienie? Brrr, absolutnie.
Możecie przeanalizować przyczyny, które was od miłości odpychają. Czy jest to krytycyzm? Poczucie małej wartości? Nierozsądne wymagania? Wyobrażenia o gwiazdach filmowych? Lęk przed intymnością? Przekonanie, że nie jesteście warci miłości?
Tu mogę się
zgodzić... gdzieś w naszej podświadomości często czai się lęk... często
myślimy: za co ktoś miałby mnie kochać? Osobiście nie mam wyobrażenia o kimś w
stylu GWIAZDA.
Może COŚ w temacie
krytycyzmu, małego poczucia wartości własnej? ? Ostatnio zapytał mnie pewien
mężczyzna, który wyznał mi, że coś do mnie czuje: niskie poczucie wartości masz? Byłam zaskoczona wyznaniem uczuć
tej akurat osoby. Naprawdę interesujący człowiek i jak to ujęła PYSIA, po
prostu ciacho. Jego niewinne pytanie kazało mi się nad sobą zastanowić. Może ma
racje? Swoim wyznaniem, mimo wszystko uświadomił mi pewną rzecz. Skoro on mógł
się mną zainteresować, to dlaczego nie ktoś inny? Ktoś dla mnie
odpowiedni? W tak zawiły sposób doszłam do wniosku, że CIACHO ma rację.
Wyznania CIACHA sprawiły mi przyjemność, ale nie wprowadziłam go swojego życia
z prostego powodu: CIACHO jest dla mnie zbyt młody.
Sondra Ray - znana terapeutka w dziedzinie rebirthingu, która wniosła wiele do poznania problematyki związków uczuciowych - twierdzi, że wszystkie zasadnicze związki w naszym życiu są odbiciem stosunków, jakie łączyły nas z jednym z naszych rodziców. Twierdzi także, że dopóki nie uporządkujemy tych pierwszych relacji, nigdy nie będziemy na tyle wolni, by stworzyć związki uczuciowe dokładnie takie, jakie chcemy.
I zgadzam się z tym
stwierdzeniem w całej rozciągłości. Moja relacja z ojcem nie jest, nie była
nigdy ciekawa. I o dziwo moi byli partnerzy bardzo jego przypominali. Jedna
rzecz była pewna: nigdy nie mogłam na ojcu polegać. Nigdy nie stał po mojej
stronie, chwilami był jak mój pierwszy i największy wróg. O wsparciu czy
jakiejkolwiek pomocy, to już w ogóle należałoby zapomnieć. Ojciec - nie ojciec.
I tak też było z facetami. Mój - nie mój. Ze mną, nie ze mną... Właściwie to,
przy mnie, ale sam ze sobą bardziej. Budowałam związki na wzór związku
moich rodziców...
Nie nalegajcie, by przyszła od razu. Być może nie jesteście do niej gotowi lub niewystarczająco dojrzali, by otrzymać uczucie, jakiego pragniecie.Nie decydujcie się na kogokolwiek, byle z kimś być. Uświadomcie sobie swoje możliwości. Jakiego rodzaju miłość chcielibyście przyciągnąć? Sporządźcie listę cech, jakie chcielibyście widzieć w waszym związku. Rozwińcie je w sobie, a tym samym przyciągniecie osobę o tych samych walorach.
Nie wiem czy to jest
do przepracowania i uporządkowania. Wątpię. I może w tym momencie warto
zapytać kart: czy uda mi się stworzyć dobry i szczęśliwy związek z odpowiednim
mężczyzną? Czy jeszcze takowy mnie czeka?
1. walet mieczy 2. SŁOŃCE 3. X kielichów 4. KOŁO FORTUNY 5. II pałek 6. IX pałek 7. II denarów 8. VII kielichów 9. walet pałek 10. PUSTELNIK 11. IX denarów 12. Król kielichów SKORPION 13. Królowa mieczy WAGA
Taka jestem na
zamęcie, w pomieszaniu wielkim. Chcę i nie chcę. Przez złe doświadczenia z
przeszłości? Zapewne. KOŁO
FORTUNY mówi dokładnie:
Przeszłe wydarzenia nie dały ci poczucia oparcia ani stabilizacji; być może "nie wiesz, kim jesteś".
Zapewne też ta przeszłość mocno trzyma
mnie na uwięzi. A tu trzeba COŚ zmienić i ruszyć do przodu i pozostawić ją za sobą.
Karty nie namawiają mnie do jakiś szczególnych ruchów w sensie poszukiwania
partnera. Wręcz zalecają cierpliwe czekanie, na odpowiedni moment, na mój czas.
Jakby obok mnie KTOŚ już był. Może ja jeszcze nie wiem, nie mam rozeznania: co,
kto i jak... WAHAM się... w końcu przestanę i będę wiedziała co jest
grane, bo tylko jedna opcja jest.. i ona jest tą właściwą.
Będę miała to czego pragnę, będę z kimś. I
będę spokojna i bezpieczna.
Trochę mnie przekaz kart zastanawia. Mówią
bowiem, że KTOŚ już jest. Mówią, że ja się waham. I, że w końcu przestanę się
wahać, zostanie jedna możliwość, ta właściwa i będę miała to czego pragnę. I
pójdę za tym KIMŚ na koniec świata, bo miłość jest stałym elementem mojego
życia i ON też. A ja tak naprawdę o nikim nie wiem. I nad nikim i niczym się
nie zastanawiam i absolutnie się nie waham.
Ja mam tylko wrzucić na luz, być
spontaniczna. Moje odejście poprawia los kogoś innego? Omija mnie zdrada,
oszustwo. I nacisk na sekrety i trzymanie spraw w tajemnicy jest ogromny. Nad
całym rozkładem góruje osoba ze znaku SKORPIONA lub ukochany przywódca... A ja mam jakiś plan,
jakąś wizję związku i to się nie zmieni. Na pewno czeka mnie ważna rozmowa,
wyjaśniająca.
Tak czytając cały rozkład odpowiedź jak
dla mnie jest co najmniej dziwna. Według kart KTOŚ jest, tylko ja się waham i
zostanie mi jedna, ta właściwa możliwość.
I przyszła mi pewna osoba na myśl, ale ani
się w stosunku do niej nie waham, ani nie bardzo jej chcę.... i zaczynam być
przerażona, że to jedyna możliwość... Chociaż to nie jest KTOŚ, kto jest
pełen entuzjazmu i nie dodaje mi sił... Więc zupełnie nie wiem. I chyba po raz
pierwszy przekaz kart zamącił mi w głowie... i wprawił w dziwny nastrój. Nie
oczekuję, że miłość wtargnie w moje życie z siłą tornada. I chyba nie wpadnie,
bo już jest... a ja jej zwyczajnie nie widzę?
Mnie osobiście, karty nakazują czekanie i
nie przyśpieszanie biegu wydarzeń... Każdy jednak musi sam zdecydować czy
szukać jej na siłę i narażać się na niepowodzenie, czy też czekać aż do
nas sama przyjdzie..
Ja po prostu poczekam. Nic na siłę...
Wzięłam sobie do serca słowa Louizy... i przekaz kart.
Bądźcie gotowi do miłości, kiedy ona przyjdzie. Przygotujcie pole i bądźcie gotowi podsycać miłość. Kochajcie, a będziecie kochani. Bądźcie otwarci i przyjmijcie miłość.
Czasami nie wiem co znajdę, wiem jedynie, że to kwestia czasu,
Kiedy kochasz kogoś, kiedy kochasz kogoś.
To jest tak dobre, tak ciepłe i prawdziwe,
Muszę wiedzieć, czy czujesz to samo.
Może się mylę, lecz czy nie powiedziałabyś mi, jeśli podchodzę do tego zbyt mocno,
Moje serce zostało wcześniej zranione,
Tym razem chcę mieć pewność
Czekałem na dziewczynę taką jak Ty, aby wtargnęła w moje życie,
Czekałem na dziewczynę taką jak Ty, Twoja miłość przetrwa,
Czekałem na kogoś nowego, kto sprawi, że będę czuł się żywy,
Tak, czekałem na dziewczynę taką jak Ty, aby wtargnęła w moje życie.
Jesteś tak dobra, kiedy się kochamy, jest to zrozumiałe.
To więcej niż dotyk lub słowa mogą opisać,
Tylko w marzeniach może tak być,
Kiedy kochasz kogoś, tak, kiedy naprawdę kogoś kochasz.
Teraz wiem, że to prawda, od chwili, gdy się budzę, aż do późnej nocy,
Nie ma niczego na ziemi ,czego chciałbym bardziej niż obejmowania cię czule.
Czekałem na dziewczynę taką jak Ty, aby wtargnęła w moje życie,
Czekałem na dziewczynę taką jak Ty, Twoja miłość przetrwa,
Czekałem na kogoś nowego, kto sprawi, że będę czuł się żywy,
Tak, czekałem na dziewczynę taką jak Ty, aby wtargnęła w moje życie.
Czekałem, czekałem na Ciebie, och, czekałem, czekałem.
(Czekałem na dziewczyną taką jak Ty, czekałem.)
Czy wtargniesz w moje życie?

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam