POZNAJMY SIĘ

Jeśli prowadzi się bloga w którym dominują karciane rozkłady, to oczywiste, że muszę napisać to, co poniżej:

Stawiam TAROTA od wielu, wielu lat. Dokładnie 26 lat!!!

W moim przypadku, tak jest rzeczywiście. 
Zaczęłam studiować tajniki TAROTA w roku 1992. To kawałek czasu!!! 
Właściwie to już wcześniej, podejmowałam próby wróżenia, tyle, że z kart zwykłych i całkiem dobrze mi to wychodziło.
Swoją przygodę z ezoteryką zaczęłam od astrologii. Dzisiaj trochę ten kierunek zapuściłam, niestety.  Życie wymusiło tą zmianę.
Pochwalić się muszę, że posiadam program astrologiczny ASTROLOG, z kilkoma modułami: prognostycznym, porównawczym.


Od tamtej pory przeszłam długą drogę. Sporo o mojej przygodzie z kartami napisałam w poście: 

Gwoli przypomnienia. 


Do wróżenia używam talii Aleistera Crowleya. Te karty po prostu, do mnie mówią. Szczerze powiedziawszy inne talie kart są dla mnie nieczytelne. 



Jak zaczęła się moja przygoda z tarotem?

Prawda jest taka, że powodowała mną najzwyklejsza w świecie ciekawość, co do mojej przyszłości. I właśnie owa ciekawość spowodowała, że zaczęłam zgłębiać tajniki tarota. I czynię tak do dzisiaj. 


Nigdy, przenigdy nie mówię o sobie, że jestem super wróżką. W ogóle nie używam takiego terminu,  a już na pewno nie mówię, że będzie tak jak mówię: na mur, na 1000%, na beton... i nie dlatego, że się asekuruję, ale po prostu: mogę najzwyczajniej w świecie - źle odczytać przekaz kart.

Jak każdy stawiający karty, mam lepsze i gorsze dni. Są dni, że je rozkładam i... nic nie widzę, nic nie czuję.  Bywam czasami zmęczona kartami, szczególnie w dni, kiedy popełniam całą masę rozkładów. 
Bywają i takie dni, że nie mam czasu NIC zrobić, bo wciąż trzymam karty w ręku. 

Próśb o darmowe karty wpływa coraz więcej i niestety, ich ilość zdecydowanie przewyższa moje czasowe możliwości. 

Oczekiwanie na moją odpowiedź na blogu wydłuża się w nieskończoność, bo i też sporo swoich  (koniecznych!) zajęć mam, o czym często wspominam na blogu.

Pamiętajcie również o tym, że:

stawianie kart to wydatkowanie energii.

To pochylenie się nad cudzym życiem, wejście w jego intymny świat, realne poczucie jego problemu, a to pochłania sporo energii i wspomniany wcześniej... czas. 

W moim przypadku dochodzi do tego opisanie wróżby na blogu i sumując: wychodzi na to, że poświęcam danej osobie około pół dnia, jak nie więcej. 

Sporo prawda? 

Nie proście o zbyt wiele, nie pytajcie wciąż o to samo!!!  Jeśli już się kiedyś w jakimś temacie wypowiedziałam, to po co pytać znowu, za miesiąc lub dwa? 

       Nie jest moim zamiarem uczyć sztuki stawiania kart.  To proces, który każdy powinien przejść sam. Jeśli czuje, że koniecznie musi się nim zająć jakiś autorytet, to proszę, jak najbardziej, może się zapisać na jakiś kurs... żaden problem.

Jeśli chce sam zgłębiać tajniki tarota to, nie ma żadnych ku temu  przeciwwskazań. 
 Znam sporo wróżek, które uczyły się same, nie zrobiły z żadnych kursów, posiłkowały się jedynie z dostępnymi na rynku, książkami. Jest ich sporo, jedne lepsze, drugie gorsze, ale są. 

 Dobrze jest się na kimś wzorować, dobrze jest wybrać konkretny kierunek, bo szkół tarota jest wiele. 
Mimo iż, nie mam zamiaru nikogo uczyć, umieszczam posty o tym, jak ja osobiście czytam daną kartę i jak czytają ją inni wróżący. Staram się też wyjaśnić: dlaczego czytam daną kartę tak, a nie inaczej.

Zawsze podkreślam, że do kart trzeba podejść z dystansem. Nie należy traktować ich przekazu, jako wyroczni, a już bez wątpienia, nie można obwiniać wróżbitów, że zniszczyli nam życie.
Zawsze trzeba założyć, że wróżący może źle zinterpretować przekaz kart, bo  przecież karty nigdy się nie mylą... 

Mamy wolną wolę i nikt nas nie zmusza do korzystania z pomocy kart. To jest nasz wybór i nasza odpowiedzialność.


A tak poza tym, to jestem najnormalniejszą w świecie osobą, która ma problemy jak każdy i nie rozwiązuje ich za pomocą tarota. I owszem, pomagam sobie w ten sposób, że patrzę w przyszłość i widzę klimat spraw jakie się wydarzą. 
Co roku, stawiam sobie rozkłady na rok kolejny, sprawdzam też, jaki będzie klimat miesiąca i tygodnia.

Nie zawsze jestem w stanie zapobiec problemom, pomimo, że wiem, iż takowe nastąpią.  Zwyczajnie nie da się przewidzieć: kto, gdzie, co i jak. 

Nawet tarot nie jest w stanie wskazać imienia i nazwiska potencjalnego wroga.

Żyję według zasad HUNY: 
czyli tak, aby nie krzywdzić drugiego człowieka.

Nie czyńcie innym tego, czego nie chcielibyście, 
aby wam czyniono."

To moje życiowe Motto. To moja życiowa dewiza.

Staram się pomagać innym ludziom. Wystarczy otworzyć się na drugiego człowieka i na jego potrzeby. I mam nadzieję, że mi się to udaje.😊

8 komentarzy:

  1. Ze zdjęcia widzę bardzo ładna kobietę i rzeczywiście uczciwą. Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana ALINKO, bardzo Ci dziękuję za tak miłe komplementy. Sprawiłaś mi ogromną radość. Cieplutko pozdrawiam i za małą chwilę, odwdzięczę Ci się kartami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Super Kobietko. Ja tego potrzebuję, a Tobie ufam. Alina

    OdpowiedzUsuń
  4. Z całego serca zyczę Pani zdrowia, szczęścia i pomyslności w Nowym Roku 2018. I proszę nie starzeć się. Alina

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, bardzo prosze o sprawdzenie czy znajde wkoncu miłość. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Bije od Pani tyle pozytywnej energii i mądrości, i ten spokój. gratuluję i czekam na wróżbę. Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa. Cieplutko pozdrawiam

      Usuń
    2. Pani Ellu, wiem, że miłe, też chciałbym mieć taką aurę, a mam straszne problemy w pracy i jest ponuro, może by zechciała Pani mi powróżyć? Pozdrawiam
      Beata

      Usuń

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...