
Tydzień nie wygląda na tragiczny. Chociaż nie podobają mi się niekorzystne decyzje prawne. Niekoniecznie tak musi być. To równie dobrze może się pojawić negatywna osoba ze znaku PANNY. Może mnie zdenerwuje ktoś taki, może wkurzy? Wszystko jest możliwe. Mam postępować sprawiedliwie, uczciwie do bólu. Według rozpiski kart wychodzi na to, że powinnam iść do sądu, jakiegoś doradcy.... Karta też mówi, że świat nie jest dla mnie łaskawy. ja tak tego nie czytam, ponieważ pozycja 3-cia, mówi jedynie jak postępować, jak działać. Może udanie się do doradcy, czy do sądu i owszem, ale bezwzględność i nie-łaskawość świata dla mnie, nijak mi nie pasuje...
Świat jest jaki jest...i mówić, że jest niełaskawy... to lekkie przegięcie. Bez wątpienia przeżyłam jakiś ogromny zawód w przeszłości.... skoro ta informacja pojawiła się w rozkładzie na ten tydzień, oznacza to jedynie, że przeszłość się odezwie, przynajmniej w sensie emocjonalnym.... odżyją wspomnienia, ściśnie mi się serducho w jakimś momencie. Raczej z trudnymi ludźmi będę miała do czynienia. Uparciuchy, którzy kompletnie nie będą mnie rozumieli..... A ja, cóż wytrwała mam być i jak wcześniej wspomniałam: sprawiedliwa. Tak czy siak tydzień zakończę zdanym "egzaminem", czy to życiowym, czy zawodowym jedynie. VII pałek jest bardzo pozytywna kartą, Mało, że jest kartą sukcesu, to jeszcze wspomina o uczciwym podejściu. Gdybym pisała kartkówkę w szkole, to pojawienie się tej karty mówiłoby, że napiszę ją dobrze, bez ściągania i korzystania z podpowiedzi... i dostanę dobrą ocenę. Cóż takiego zdarzy się w tym tygodniu pojęcia nie mam... może super rozliczę podatek i nikt się niczego nie będzie czepiał, a zwrot podatku będzie satysfakcjonujący? Nie spodziewam się tego, ale jakaś kłótnia, awantura mnie czeka... i / albo po niej nastąpi oczyszczenie, albo rozpad. Zapewne chodzi o jakąś relację... z trudnym partnerem.
Stałym elementem mojego życia będzie osoba ze znaku LWA, albo przywódca, szef???? Będę od tej osoby zależna.
Tak zbierając razem do kupy, rzeczywiście kojarzą mi się jedynie sprawy urzędowe, rozliczenia, tłumaczenia, porady itp. Nic innego na myśl mi nie przychodzi. Może dlatego, że właśnie w ten temat się wgryzam. Nie jest tak łatwo przeskoczyć Elstera i kilku pracodawców w ciągu roku kalendarzowego. Nie ma żartów. Mimo wszystko poradzę sobie perfekcyjnie. I zapewne skorzysta na tym również PYSIA... będzie mnie uwielbiała, bo w końcu i jej przybędą pieniądze z rozliczenia. I obym doprowadzała rozliczenia do końca, nie odstawiała dokumentów na bok, ale konsekwentnie liczyła, sprawdzała.... Generalnie poradzę sobie ze wszystkim co mnie będzie czekało w tym tygodniu.... połączę wiele spraw, wyważę proporcje. Harmonia i spokój...W perspektywie pojawia się osoba ze znaku SKORPIONA, albo dojdzie go głosu pewien ukochany przywódca i zaprowadzi porządek oparty na miłości i zaufaniu - ale to nie nastąpi prędko; na pewno nie w bliskiej przyszłości.

I przyszła pora na podsumowanie tygodnia. Jaki był? Rzeczywiście bez mała całą energię skupiłam na rozliczeniach podatków Wgryzałam się ostro w temat. Miałam chwile lekkiego podłamania... myślałam, że nie przeskoczę wysłania swojego PIT-36. Error i error mi wyskakiwało. Okazało się, że powinnam wpisać jedynie swój dochód z Polski. I przeszło... śpiewająco. Rozliczyłam swój niemiecki podatek, rozliczyłam podatek PYSI i kilku znajomym. Poszło rewelacyjnie, bez żadnych kłopotów. Skorzystali znajomi, skorzystała PYSIA. Wszystkim wyszedł fajny zwrot. Czy się pokłóciłam? No prawie. Już mi obrzydło lenistwo DOBREGO NAŁOGOWCA. Umawia się, nie przychodzi... cóż, wychodzi na to, że pracą się brzydzi.... lepiej wystawać pod sklepem i czekać, aż ktoś postawi.... Pieniądze za pracę? Jakież to trywialne... skoro można dostać je za NIC... Wyszło na to, że go uraziłam... W jaki sposób? Otóż, za dnia do pomocy go nie ma, ale wieczorem.... (może jakieś piwo ma? no i przecież można za darmo zapalić) bezczelnie przychodzi i mówi, że troszczy się o mnie i szanuje. Nie wpuściłam do domu... Zajęta jestem, szkoda mi czasu na głupie gadanie o niczym. To fakt, rozmowy z nim nic nie wnoszą... i już mi obrzydło gadanie, że wszystko się zrobi: po ziarenku. Co w dosłownym tłumaczeniu znaczy - NIGDY. W piwnicy czekają na wyniesienie kamolki, stara wersalka czeka na rozwalenie już 2 lata. Wycięcie gałęzi leszczyny - rok.... no przecież: po ziarenku... Szlag mnie już trafia na to ziarenko... Przecież nie będę go sponsorowała jedynie dlatego, że JEST. Ani mój narzeczony, ani mąż.... Ot, gość do pomocy, od której się miga. Po prostu rzecz trzeba nazwać po imieniu. ŚMIERDZĄCY LEŃ.... Ja potrzebuje pomocnika, a nie kolegi, który przyjdzie gadać o byle czym, wypalać moje papierosy....To tyle w tym temacie. Lekko tez zdystansowałam się od MOJEJ ANGLII... i "brutalnie porzuconej". Ile można słuchać, że "jego nowa flama", która rozbiła' jej związek i ją skrzywdziła, za jej krzywdę została ukarana, bo złamała nogę w trzech miejscach? TO KARA ZA JEJ KRZYWDĘ. Po pierwsze, nawet nie wiadomo czy to jego flama... ale ktoś winny być musi... bo jakżeby inaczej? Po drugie radość z cudzego nieszczęścia jakoś mnie nie kręci i mi się nie podoba... Rozumiem ból i cierpienie, ale.... na litość Boską, jak można być takim człowiekiem... nawet w wielkim bólu? Nie widzi mi się to, więc, zdystansowałam się... Czyżby jej ból był inny niż innych? Zemsta? Ja rozumiem, sama też zaznałam krzywd i pewnie nie raz komuś złorzeczyłam, ale nigdy nie cieszyłam się z cudzej krzywdy... No i tak to zszedł ten tydzień... a przeszłość? czy się odezwała? Tak, miałam jedną noc, kiedy nie mogłam zasnąć i ta przeszłość właśnie nie dawała mi spać.... ale dzięki Bogu, to była jedynie jedna noc.
OdpowiedzUsuń