czwartek, 14 kwietnia 2022

REKLAMACJA - kilka zwrotów, które mogą kiedyś się przydać

Ostatnio udostępniłam niejako wstecznie KABAŁĘ PERSKĄ. Popełniłam ją 4 kwietnia tegoż roku, ale na blogu ukazała się ona dopiero 13 kwietnia, aczkolwiek z dniem 4 kwietnia.
Widziałam w kabale, że dostanę negatywną, fałszywą informację i stwierdziłam, że na pewno będzie to decyzja o negatywnym rozpatrzeniu mojej reklamacji którą złożyłam do ubezpieczyciela w sprawie dachowych problemów.

Temat po krótce wyglądał tak: zgłoszona została szkoda w rogu budynku. W trakcie wizyty rzeczoznawcy, "fachowiec" od dachu wskazał na dodatkową szkodę przy kominach. Ubezpieczyciel dodatkową szkodę otworzył i podpiął ją pod starą szkodę. Zażyczył sobie kosztorys na naprawę owej nowej szkody, a kasę przyznał jedynie za naprawę rogu. Kiedy kosztorys na owe dodatkowe naprawy im przesłałam, otrzymałam decyzję, że nic mi się więcej nie należy, bo już kasę na naprawę dachu dostałam.

Skupiłam się ostro i napisałam reklamację. Długą, obszerną, podpartą dowodami. Zażądałam dodatkowej kasy za naprawę tej nowej wskazanej przez fachowca, uwierzytelnionej przez rzeczoznawcę, szkody. Reklamację złożyłam 19 marca.
Przyznaję, że na napisanie reklamacji poświęciłam sporo czasu, ale to jedynie dlatego, iż założyłam, że NIC mi nie wypłacą, a wtedy będę miała gotowe papiery, elegancko ułożone i posegregowane  dla Rzecznika Praw Konsumenta.

Ledwie udostępniłam posta KABAŁA PERSKA z dnia 4.04.2022 w którym wyraziłam swoją opinię, że ubezpieczyciel wyśle mnie z moim żądaniem na drzewo... otrzymałam telefon od ubezpieczyciela.
Najpierw się nasłuchałam, że w sumie nowej szkody nie ma, że źle je oznaczyłam, chociaż korzystałam z funkcji kopiuj / wklej, ale pani stwierdziła, że to tylko błąd techniczny bez znaczenia, bo wiadomo o co chodzi, wszak pismo obszerne.
Następnie pani zapytała: czy jeśli mi wypłacą kwotę o którą wnioskuję, to czy temat zostanie ugodowo zamknięty?
Potwierdziłam, że tak. Wyraziłam również opinię, że po dziś dzień nie jestem przekonana, czy istniała jakakolwiek potrzeba napraw na które skazał "fachowiec".
Pani dodała, że nie będzie wystawiała żadnej decyzji, a  jedynie prześlą mi pieniądze.

Trochę to zastanawiające, że bez żadnej dyskusji, bez żadnego problemu, bez żadnej decyzji wypłacą mi  kwotę o którą wnioskowałam. Zresztą nie wziętą z sufitu, ale z kosztorysu.
Właściwie, to jakie to ma dla mnie znaczenie? Grunt, że kasę wyślą.
Moja reklamacja była naprawdę przemyślnie napisana. Nie żądałam żadnych cudów wianków, tylko tyle, ile teoretycznie wydatkowałam.
W moim odczuciu, najnormalniej w świecie zakopią głęboko gdzieś na dnie jakiegoś segregatora, ową reklamację. Kto wie, może  zniknie ona w niszczarce? 
Na każdą reklamację przecież wydaje się jakąś odpowiedź, a tu masz: wszystko ugodowo przez telefon i przelew od ręki!

Jakby ktoś kiedyś potrzebował całkiem sensownych zwrotów przy pisaniu reklamacji do jakiegokolwiek ubezpieczyciela, przy okazji jakiejkolwiek szkody, to polecam parę sformułowań, które użyłam w moim piśmie:

Po całym procesie likwidacji szkody, odnoszę wrażenie, że działania ubezpieczyciela skupiły się jedynie na tym, aby wypłacić jak najniższe odszkodowanie, absolutnie nie adekwatne do poniesionych przeze mnie kosztów.

Domniemywam, że ubezpieczycielowi nie chodzi o osiągnięcie korzyści majątkowej w wyniku tergiwersacji i wypłacenie zaniżonego odszkodowania, lecz w grę wchodzi pospolite niechlujstwo urzędnicze: poruszanie się w obrębie jednej szkody, otwarcie nowej szkody, połączenie dwóch szkód,  zanik jednej szkody; chaotyczne działania zaciemniające i mieszające oraz niespójne decyzje okraszone kwiecistym żargonem, bez przyjrzenia się całemu procesowi likwidacji szkody, a od dnia ------ już szkód,  z należytą starannością.

Jako osobie poszkodowanej przysługuje mi prawdo do odszkodowania w takiej kwocie, która pozwoliłoby mi przywrócić stan wskazanych szkód do stanu sprzed zdarzenia. Wszak funkcją odszkodowania jest kompensacja uszczerbku majątkowego, który na skutek zdarzenia powstał u poszkodowanego.

Dlatego też decyzja, która przyznaje mi odszkodowanie w kwocie ----- zł, na likwidację obu szkód, na usunięcie których wydałam  ------ zł, z domniemania nosi znamiona oszustwa majątkowego.

Być może ja się mylę, ale w mojej ocenie umowa ubezpieczenia pełni funkcję ochronną, a ubezpieczyciel nie powinien tracić z oczu tego celu i winien chronić ubezpieczonego, który podpisując z nim umowę ubezpieczenia, de facto ubezpieczycielowi zaufał.

Wszelkie działania, aby się od wypłaty adekwatnego do poniesionej szkody odszkodowania uchylić, sprawia wrażenie tergiwersacji i nie jest zgodny z celem ubezpieczenia. To poważny akt nielojalności i złej wiary. To ewidentne nadużycie mojego zaufania, przynajmniej na ostatnim etapie likwidacji szkody.

 Działanie ubezpieczyciela nie powinno pociągać za sobą niekorzystnych skutków dla ubezpieczonego. Otarcie nowej szkody wskazującej na rzeczywiste istnienie nowej szkody, upewniło mnie w przekonaniu, że z kolejnym problemem muszę się zmierzyć i pilnie go zlikwidować.  Informacja zawarta w decyzji z dnia ------ utrzymywała mnie w przekonaniu, że ubezpieczyciel działa w moim najlepszym interesie.

Firma  ubezpieczeniowa dyktuje warunki umowy ubezpieczenia jednostronnie, a jednocześnie tych warunków nie dotrzymuje.

W związku z powyższym wnoszę o podwyższenie kwoty odszkodowania o kwotę ----- zł zgodnie z załączonym kosztorysem powykonawczym

1 komentarz:

  1. Mocne! Jakby co skorzystam. Ciekawy termin ta tergiwersacja. Robi wrażenie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...