wtorek, 26 grudnia 2017

Podsumowanie minionego tygodnia

Tydzień był przedświąteczny. Pracy po kokardkę, a jak mi minął? Często niestety, miałam podniesione ciśnienie do granic możliwości. 
Chyba jednak nie popisałam się intelektem, no przynajmniej byłam mało dyplomatyczna. Sytuacje, sprawy i też ludzie podnosili mi ciśnienie równo, a błyskotliwość jakoś się z tym stanem, niestety, nie łączy.  
ezoterycznie i nie tylko

Działo się wiele i nie chodzi tu o sprzątanie, gotowanie i pieczenie. W moje życie wchodziły najprzeróżniejsze oboczne sprawy, zupełnie nie związane ze zbliżającymi się świętami.
W końcu i na całe szczęście, zakończyła się sukcesem "akcja drzewo"... na szczęście, bo przymiarek do tej akcji było trochę, a przedświąteczny tydzień, absolutnie, takim akcjom, nie sprzyja. DOBRY NAŁOGOWIEC chodził poddenerwowany i spięty, że lada moment pozostanę bez drzewa i będę marzła. Koniec końców, drzewo wylądowało tam, gdzie jego miejsce czyli na mojej posesji.
AOK swoim upominaniem się o zapłacenie luki, ostro mnie dobiło i również przyczyniło się do podbicia ciśnienia. DOBRY NAŁOGOWIEC martwił się, żebym z tego wszystkiego nie dostała zawału.
Podbiła mi również ciśnienie MOJA ANGLIA. 
Doszło między nami do poważnego sporu. Jej wewnętrzne przekonanie, że jest najlepszą wróżką na świecie, a inni wróżący są albo psycholami, albo debilami, albo w ogóle nie powinni dotykać kart - rozeźliło mnie przeokropnie. 

Dostałam też cudowny prezent świąteczny, a mianowicie informację, że wredna ludzka gnida, która ostro namieszała mi w życiu, również zawodowym, została wywalona na na zbity pysk i najpewniej dyscyplinarnie, bo w trybie pilnym musi opuścić i miejsce zamieszkania i pracę. Jakby nie było, widziałam to w kartach, chociaż nie powiem, sporo się naczekałam na spełnienie wróżby... prawie 3 lata... Och, ten problem z czasem. 

Oczywiście, MOJA ANGLIA natychmiast stwierdziła: a mówiłam, że tak będzie, ja widziałam to w kartach. Cóż, mam powiedzieć? Widziała również, przeniesienie mnie na inną placówkę, a skończyło się powrotem do Polski. Poza tym raz widziała, że go zwolnią z hukiem, innym razem, że dyplomatycznie, czasem mówiła, że go przeniosą, kiedy indziej nawet awans wieszczyła. Słyszałam już najprzeróżniejsze kucypały z jej ust. Takim sposobem wróżenia (bo to chyba jest jakiś sposób?), zawsze  któraś z wróżb będzie trafiona.  Zresztą, jak znam siebie pewnie poświęcę jej osobie, a właściwie jej wróżbom, osobny post.
Ale wracając do wrednej mendy ludzkiej. Nikt sobie nie wyobraża, jak bardzo jestem z tego powodu zadowolona.  Nie, żebym była, aż taka podła w środku i cieszyła się z cudzego nieszczęścia. Nie w tym rzecz. Owa ludzka menda uczyniła tyle krzywdy wielu ludziom, intrygowała, mataczyła i kłamała w oczy... dla osiągnięcia swojego celu, Wiele osób, straciło przez niego pracę - bez żadnego sensownego powodu. A to ktoś mu odpyskował, a to mu mieszał lub mieszała w jego życiowych planach. Co mówił szefowi, jak uzasadniał wywalenie poszczególnych osób, wie jedynie on i jego szef. Wiele osób też dobrowolnie zwalniało się z pracy, bo nie chciały z ludzką gnidą pracować. Jednak w większości, bezwzględnie i podstępnie ludzi usuwał.
Ja również do tych osób się zaliczam. On naprawdę uczynił wiele złego. 
Ja, nie chciałam zbyt wiele, chciałam jedynie, aby otrzymał to, co dał innym, nic poza tym. Zapewne nadużył cierpliwości, dobroci i wyrozumiałości szefa i się doigrał. Nie wykluczam, że najnormalniej w świecie miarka się przebrała i może ogólny anielski chór jego wszystkich przeciwników, wpłynął na taką, a nie inną decyzję szefa. Pewnie tak jak on na innych donosił, tak i na niego donieśli.
Długo nie mogłam zrozumieć, jak mój szef, którego uważałam za człowieka mądrego, mógł dać się tak zwieść, temu człowiekowi. Wyraźnie przeceniałam jego inteligencję. Myślałam i nawet wypowiadałam głośno taką opinię, że skoro jego reprezentuje ktoś taki, to znaczy, że on jest dokładnie taki sam. Nie inaczej. Swego czasu  moja koleżanka powiedziała o szefie: to jest zwykła szuja. Cóż, wszyscy idziemy takim torem myślenia: jeśli zadajesz się z podłą gnidą, to również jesteś podłą gnidą. 
W myśl zasady: kto z kim przystaje, takim się staje. Trudno dać wiarę, że mogą być ślepymi na cudzą podłość, nikczemność, na kłamstwo i szujowatość. 

Z konieczności, bo oto jakby nie było, zbliżają się poważne i ważne święta, wzięłam się za sprzątanie, gotowanie, pieczenie. Oczywiście, ubrałam też choinkę. W tym roku w kolorze czerwonym. Taką miałam fantazję. 
Święta spędziłam jak rok rocznie: w rodzinie. Wnusio tego roku, miał osobisty kontakt z... MIKOŁAJEM. Spięty i nie do końca rozumiejący: co to za dziwny pan przyszedł i do niego mówił, mocno ściskał mamę za łapkę. Przebranego taty, w ogóle nie rozpoznał. 😊
Wigilijna wieczerza przeszła całkiem sympatycznie i miło. I nie przejadłam się za bardzo.
Najgorsze jest to, że właściwie nikomu nie odwzajemniłam życzeń. Za dużo się działo i za szybko, po prostu... 

PODPIS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...