Wiele osób żyje z wyjazdów do Holandii. Kilka miesięcy pracy tutaj, daje im utrzymanie przez cały rok. Z tego co tu zarobią, budują sobie w Polsce domy, wymieniają na nowsze modele, stare rupciowate samochody. I z ogromną przyjemnością wracają ponownie do firmy w której obecnie pracuję.
Pracowałam w wielu firmach. Najlepsze jakby nie było, pod względem organizacyjnym były TROPIKI. Tam jednak w tle pracował cały sztab ludzi. Managerów było mniej więcej tyle samo, ile szeregowych pracowników. No, przesadziłam, ale było tego rządzącego dziadostwa sporo. Najmniej rządzących było w firmie pod Stuttgardem, ale tam właściciel to oszczędzał na wszystkim, a najbardziej na pracownikach. W zakładzie królowała tania siła robocza – cudzoziemcy, w tym garstka Polaków. Niby dlaczego miałby opłacać dodatkowo managera? Chociaż z tego co wiem, na dzień dzisiejszy kogoś zatrudnił, bo zdrowie mu powoli zaczęło siadać.
Jest jedna rzecz na którą trzeba się przygotować, a mianowicie na to, że pierwsze pieniądze wpłyną dopiero na 4-ty tydzień. Potem już będą wpływały sukcesywnie, dokładnie co tydzień. Jak najbardziej, można wziąć zaliczkę, która przy pierwszym wpływie pieniędzy na konto, zostanie odjęta.
Dlaczego tak się dzieje? Ano, ludzie uczą rozumu. Przyjeżdża sobie taka jedna czy taki jeden na występy czy na libacje... a tu masz, niespodzianka - trzeba solidnie pracować. Nie ma zmiłuj się. I przed takimi delikwentami firma musi się zabezpieczyć. Przez chwilę czułam się urażona, że jestem wsadzona do jednego worka z menelami i obibokami, ale cóż, nie mam na czole napisane: uczciwa i solidna osoba. W końcu i ja też robiłam numery stulecia... ot, chociażby porzucenie pracy po 2-óch dniach, na wózkach widłowych. Chociaż gwoli ścisłości, czuję się usprawiedliwiona. Opisałam małe co nieco, w poście:
Osobiście,
podlegam pod najsympatyczniejszego na świecie pracownika front
office. Zawsze uśmiechnięta, chociaż czasami ma wszystkiego
po kokardkę. A ludzie dają popalić. Patrząc prosto w oczy, kłamią
bezczelnie, nadużywają dobroci, serdeczności i zaufania. Przez te
3 tygodnie, zdążyłam się trochę na takich małych kombinatorków
-manipulancików, napatrzeć. Nic tylko wystrzelać dziadostwo lub
wyprawić w kosmos, bez możliwości powrotu na ziemię. Niech sobie
latają w przestrzeni kosmicznej.
Prawda
jest taka, że „nabyć” solidnego, odpowiedzialnego pracownika,
to naprawdę wielkie szczęście. Do takich należy moja CÓRCIA,
która nawet solidnie przeziębiona leci do pracy. Pracuje tutaj, w
tej firmie już ponad rok i nie narzeka. Wręcz przeciwnie. Chwali
sobie i firmę i pracę. Ja osobiście, na pewno tego rodzaju pracy,
co ona wykonuje na pewno bym nie udźwignęła. Chodzi przede
wszystkim o mój wiek. Ja należę już do gatunku: emerytów do
zadań specjalnych. Zbieranie porzeczek – jak najbardziej,
przycinanie drzewek, flancowanie – również… ale inne tajemnicze
i specjalistyczne prace, niestety, odpadają.
Generalnie,
wszyscy w firmie są mili, serdeczni i zawsze uśmiechnięci. Co
najważniejsze, zawsze pomocni.
Nie
wiem czy ja dałabym radę wciąż być pozytywna, miła i
uśmiechnięta?
Kiedy
tak sobie przypominam czasy mojego zarządzania, to i owszem byłam,
ale chwilami miałam ochotę wziąć samorąbiącą siekierkę i
"pogłaskać" takiego jednego z drugim po łbie. Dlaczego
samorąbiącą? Bo inna, najpewniej nie dałaby sobie rady z ciężkim,
zakutym łbem.
A
jak z zarobkami? Jak wszędzie. Im więcej godzin, tym więcej
pieniędzy.
Nie
mogę narzekać, bo za 3 dni pracy zarobiłam więcej niż wynosi
moja emerytura. Wstyd i hańba dla polskiego rządu, że tak ładnie
załatwia polskich emerytów. Dzisiaj jeszcze jestem w stanie
wyjechać na zarobek, a co będzie za kilka lat? Już nie tak wesoło,
niestety.
W
firmie dodatkowo, odciągają za dojazdy do pracy i za mieszkanie.
Trochę sporo kasy, ale tak jest właściwie w każdej firmie w
Holandii. Z tym trzeba się liczyć. Jeśli ktoś ma prawo jazdy,
może podjąć się bycia kierowcą i dowozić ludzi do pracy. Wtedy
za dojazdy nie płaci ani euro. Ja na salarisie dopatrzyłam się
jeszcze dodatkowej zapłaty za prowadzenie samochodu. Oczywiście,
skorzystałam z internetowego tłumacza, ale mam nadzieję, że
przetłumaczyłam dobrze i dobrze zrozumiałam. Może nie jest to
fortuna, ale zważywszy, że auto mamy do dyspozycji (w wolnym
czasie) i spokojnie możemy wyjeździć 50 km na własne potrzeby (za
każdy kilometr poza ustaloną normę płaci się 0.30 centa), jest
to całkiem przyzwoity kierunek.
I
owszem, kierowca ma również obowiązek zawieźć ludzi 2 razy w
tygodniu na zakupy... również zadbać o auto, w sensie jego umycia,
odkurzenia (jak normalny, biały człowiek), ale są to niewielkie
ciężary… Dla mnie i owszem spore, bo ja swoje auto odkurzam 2
razy w roku… Taka jestem porządna, niestety.
I
kończąc swoje dywagacje o firmie.
Mogę
spokojnie firmę polecić wszystkim tym, którzy pracy się nie boją.
Obiboków
odsyłam pod budkę z piwem czy innego miejsca, gdzie można sobie
postać i ponarzekać na rząd i onych. W sensie: ONI nas tak
załatwili, ONI nam zabrali, ONI nam nie dali itp. Wszystkiemu winni
są ONI… Jak nie prawica, to lewica. Cóż, niektórzy Polacy tak
mają. Inni zakasują rękawy i jadą zarobić.
I na koniec... trochę zabawny filmik, coby nie było, że wszystko tak na poważnie i w krainie pracy...
I przypomniało mi się jak pięknie managerowie mówili na pracę w TROPIKACH: praca w krainie wakacji. O kurcze, ile ja tam podczas tych wakacji potu wylałam... szkoda gadać. Takowe wakacje mam również... tutaj. I na dokładkę pięknie się opalam...
Pani Ellu, uważam, że firma nie jest taka wspaniała. Pięknie napisane na stronie, że rozumieją po co ludzie przyjeżdżają do pracy, że pomagają itp. itd. i jeśli ktoś nie ma pieniędzy, to ginie marnie, bo czekać na jedną tygodniową wypłatę cały miesiąc, to nieludzkie. Rozumiem, że można czekać na wypłatę całej pensji, ale na wypłatę tygodniówki? To chore.
OdpowiedzUsuńChyba ich pani przereklamowała. Pozdrawiam Ewa
Muszę przyznać Ci rację, ja póki co jestem na utrzymaniu córki. Miałam dostać zaliczkę - całe 50 euro i też jej nie widzę na koncie.
UsuńPoza tym żyć cały miesiąc za 50 euro, jakoś raczej nie wykonalne jest.
Cóż, mogę dodać: jestem tu jedynie na sezon i cyrografu z firmą nie podpisałam.
I, żeby być do spodu uczciwym: pierwszy przelew powinnam otrzymać 8 czerwca.
OdpowiedzUsuń