czwartek, 17 stycznia 2019

Nigdy więcej płaczu, 😢 bo nie będę więcej kochać

My kobiety mamy tendencję do samooszukiwania się, do szukania winy w sobie, podczas, gdy bardzo często problem tkwi w facecie. Mowa oczywiście o relacjach damsko -męskich, chociaż nie tylko.
Facet może nas po prostu nie chcieć. Może jemu na nas nie zależeć, może być zwykłym lowelasem, czy zwykłym miejskim żulem.
Kilka dni temu rozmawiałam ze swoją znajomą. Rozmawiałam, to za dużo powiedziane: stawiałam jej karty na... aktualnego mężczyznę. 
Niestety, karty zbyt optymistyczne nie były. Nie dawały nadziei na trwały związek, raczej na układ typu: bądź kobieto dostępna wtedy, kiedy mi pasuje, w nic mi się za bardzo nie mieszaj. 
Karty potwierdzały, że facet nie zamyśla zacieśniać znajomości, a luźny układ pasuje mu idealnie.
Ale przyjedzie w piątek? Hmm, może i przyjedzie,  tak niekoniecznie chętnie, ale jak już się zjawi, to będzie u Ciebie bardzo krótko.  
Jak można się domyślać, znajomej moja wróżba się nie spodobała. Wolałaby usłyszeć, że ON kocha ją nad życie, chce się z nią ożenić i podobne cuda / wianki. Takie jesteśmy romantyczne!!! Dopada nas starość, ale romantyzm nie odpuszcza.
Pan oczywiście przyjechał, ale szybko odjechał, bo musiał iść do pracy... w sobotę. 
W niedzielę znajoma akurat jechała do jego miejscowości... coś około 70 kilometrów.  Wyraziła chęć odwiedzenia go, na co usłyszała, że jego nie będzie, bo jest umówiony z... kolegą.
Śmierdzi? I to jeszcze jak!!!
Zakochany, czy może inaczej, żeby nie było zbyt przesadnie: w początkowej fazie znajomości, z zasady dominuje namiętność i raczej mężczyzna prze do jak najczęstszych kontaktów, szczególnie tych o charakterze seksualnym. 
Jeśli na fazie romantycznych początków, przedkłada kolegów nad kobietę, to z logiki, należałoby się z takiego układu ewakuować i to jak najszybciej. 
Znałam kiedyś pewnego pana, który do swojej kobiety jechał co tydzień 740 kilometrów.  MIŁOŚĆ? A pewnie, że tak i to jaka kilometrowa!!!
Nawet będąc już w zapieczętowanym uroczystymi słowami związku: jesteśmy razem, też musimy być uważne. Nie żyjemy w próżni, podobnie jak w naszym życiu, tak i w życiu naszego partnera, pojawiają się różne osoby, w tym również kobiety w spódniczkach mini.
A jak takiemu krótkie spódniczki w głowie, to niech spada na drzewo.
Wiem, wiem, my jesteśmy takie emocjonalne!!! I tak bardzo chcemy i się staramy.
No, tak, ale wszelkie przedłużanie nic nie rokującej znajomości, powoduje, że angażujemy się coraz bardziej i bardziej, a w ostateczności, po nieuchronnym rozstaniu - cierpimy jeszcze bardziej i mocniej, wylewamy całe morze łez. Czujemy się oszukane i skrzywdzone, a przecież sygnały były!!! Paliła nam się czerwona lampka ostrzegawcza, nie raz nie dwa, ale skutecznie ją ignorowałyśmy. 
No i wiadomo: przekłamywałyśmy rzeczywistość, oszukiwałyśmy się równo: on jest taki zajęty, taki zapracowany, zabiegany, zalatany i cała masa najprzeróżniejszych -any.
Louiza Hay twierdzi, że MIŁOŚĆ przychodzi w chwili, kiedy jej nie szukamy i się jej nie spodziewamy? Czy to rzeczywiście jest prawda?
Miłość przychodzi w takiej chwili, kiedy się jej najmniej spodzie­wamy i kiedy jej nie szukamy. Polowanie na miłość nigdy nie daje właściwego partnera. Powoduje tylko tęsknotę i nieszczęście. Miłość nigdy nie jest poza nami. Miłość jest w nas.
Faktem jest, że usilne polowanie na MIŁOŚĆ przynosi więcej bólu, więcej rozczarowania i cierpienia,  niż gdy jej nie szukamy.
Bo przecież nawet kobieta, która usilnie nie szuka mężczyzny, a która jest równie samotna jak desperatka, marzy o tym, aby z kimś być. Też jej się nie uśmiecha samotne borykanie się z problemami. Tyle, że jej podejście do związku jest zupełnie inne.
Tylko dlaczego niektóre kobiety desperacko szukają faceta? Są zdolne do wielu poświęceń byleby tylko faceta "usidlić", czy zagiąć na nim parol? 
Z nudów? Z lęku? Z bezbrzeżnej samotności?
W swojej desperacji narzucają się telefonami, SMS-ami; są dostępne na każde skinienie. Gdy gość chce odejść, zalewają się łzami; biorą na litość, czy wręcz żebrzą o jeszcze jedną szansę; zapewniają, że życie bez niego nie ma sensu, a w najgorszym razie  - szantażują, że COŚ sobie zrobią. 
Skamlenie w wielkim wymiarze, narzucanie się, stała dostępność - powoduje najczęściej to, że facet szybciutko ucieka, gdzie pieprz rośnie, czyli do pani o którą musi zabiegać.
Związki, jakie macie z różnymi przedmiotami, z jedzeniem, pogo­dą, środkami transportu, z ludźmi - odzwierciedlają wasz stosunek do samych siebie. Jest on w bardzo dużym stopniu uzależniony od waszych kontaktów uczuciowych z dorosłymi w okresie dzieciństwa. Często odnosicie się do siebie w sposób, w jaki reagowali na was dorośli zarówno w sensie pozytywnym, jak i negatywnym.
Jeżeli w dzieciństwie musiałyśmy walczyć o uczucia rodziców, to w dorosłym życiu powielamy ten model: walczymy o faceta jak lwice. Walczymy o zainteresowanie, o uwagę, o troskę - czyli o MIŁOŚĆ.
Sondra Ray twierdzi, że wszystkie zasadnicze związki w naszym życiu są odbiciem stosunków, jakie łączyły nas z jednym z naszych rodziców
Pewna moja znajoma w swojej mądrości wybierała sobie panów z gatunku, hmm ... miejskich żuli. Tuningowała potem ostro takiego delikwenta: najpierw go wykąpała i odwszawiła, potem wstawiała mu zęby, gdy trzeba było, ubierała w elegancki garnitur, uczyła jeść nożem i widelcem, na koniec przylepiała na czole nalepkę: mój ci on jest. 
Najczęściej, taki stuningowany gość, szybko się zmywał do innej pani, bo już całkiem sensownie się prezentował i tym samym stawał się łakomym kąskiem!
Ale przynajmniej przez czas tuningowania był tylko i wyłącznie jej.
Swego czasu miałam okazję widzieć, jak porzucona przez mężczyznę, który miał wyraźny defekt umysłowy, płakała tak mocno... łzami (ten słowny kiks jest zapożyczony od mojej koleżanki), że wprowadzony w stan wyrzutów sumienia pan, skapitulował i jeszcze jakiś czas z nią pozostał. Koniec końców ewakuował się po cichaczu.
Zresztą mężczyźni, którzy znikają po cichaczu i z nagła, robią tak jedynie dlatego, bo chcą uniknąć skamlenia, łez, czy też emocjonalnego szantażu.
Inna moja znajoma, o której często piszę na blogu, wybiera sobie również nie ciekawych panów. Nie wiem jak tam z ich błyskotliwością czy inteligencją, ale ich wygląd zewnętrzny pozostawia wiele do życzenia. Co prawda, nie ocenia się książki po okładce, ale jakby nie było, nie oszukujmy się: wygląd ma znaczenie. Gdyby tak nie było, to nie nakładałybyśmy na twarz tony pudru, nie tapirowałybyśmy włosków  i najpewniej chodziłybyśmy w workach po ziemniakach.  
Potwierdzam, że duży wpływ na nasze podejście do związków, mają nasze doświadczenia z dzieciństwa. Akceptowana i kochana przez rodziców, lub przynajmniej jednego z nich, kobieta, nie ma problemu z wyborem partnera. Najczęściej wybierze dobrze. Kobieta, której przynajmniej jeden rodzic był alkoholikiem, wybierze sobie na pana i władcę, nie inaczej, ale alkoholika. 
Kobieta której brakowało poczucia bezpieczeństwa, na pewno wybierze sobie takiego mężczyznę, który jej tego bezpieczeństwa nie zapewni.  
Jeśli tatuś był nieobecny, to na bank wybierzemy uciekającego z domu męża, który spełniać się będzie poza domem i niekoniecznie o niego będzie dbał, albo przynajmniej będzie zimny i chłodny emocjonalnie. Taki wzorzec, po prostu.
Kobieta, która desperacko szuka mężczyzny jest przekonana, że jeśli nie będzie usilnie o pana zabiegała, to na pewno - pozostanie samotna jak ten przysłowiowy palec. Bo o MIŁOŚĆ trzeba walczyć!!!
Faktem jest, że taki wyskamlony związek, prędzej czy później się rozpada, powoduje jedynie jej przekonanie, że znowu  została oszukana przez okropnego padalca, któremu ona biedna w swojej naiwności zaufała..  Umyka jej fakt, że pan po prostu, był w tej relacji na siłę, z przymusu, bo niekoniecznie wiedział jak ją bezboleśnie zakończyć.

Niestety, kobiety często nie widzą sygnałów, które wręcz krzyczą, że facetowi tak naprawdę na nich nie zależy.
Wspomniany wcześniej przykład znajomej, czyli facet wpada na krótko, przedkłada kolegów ponad nią jest przecież bardzo wymowny. 
Tak naprawdę, więcej sygnałów wyławiać już wcale nie trzeba. 
Ja znając trochę znajomą, wiem dokładnie, że ONA nie zmieni swojej postawy. 
Zawsze będzie przymierzała się do nazwiska pana, snuła wizje idealnego związku i nawet jak zauważy, że COŚ jest nie tak, to skutecznie sobie to po swojemu wytłumaczy. 


To mężczyzna powinien o nas zabiegać, to ON się powinien o nas starać, to ON powinien nas do siebie przekonać i udowodnić nam, że jemu na nas zależy.
Nie powinnyśmy desperacko się czepić faceta, jakby był ON jednym, jedynym egzemplarzem na świecie!!! Jest ich dużo, bardzo dużo!! 

Każda z nas ma najpewniej na swoim koncie jakąś fatalną omyłkę i złą ocenę jakiegoś pana. Zdarza się, bywa. To normalne.
Przecież mężczyźni chcą wyglądać na idealne stworzenia!!! Dlatego też snują barwne opowieści, reklamują siebie aż miło!!! A my, musimy być uważne, czujne i bystre, żeby nie dać się nabrać na bajki i baśnie. 
I musimy popracować nad naszą desperacją, która pcha nas ku każdemu mężczyźnie, który się nawinie, czy jest na podorędziu.

I nie chodzi o to, żeby wycofać się z życia emocjonalnego jak to robią niektórzy, ale żeby już więcej nie popełnić omyłki i wybrać mądrze... 
Tyle, że żeby wybrać mądrze, nie możemy się oszukiwać, nie możemy zagłuszać naszej intuicji (ta na pewno jest!!), a czerwoną lampkę brać za błyski w jego oczach.
 Czasem też warto zaryzykować i zrobić test Madeline  (Ze śmiercią jej do twarzy).

I popracujmy nad sobą trochę,  powalczmy z ową desperacją, która nami powoduje.
Zdesperowane kobiety wchodzą w byle jakie związki, trzymają się upierdliwie nieodpowiedniego mężczyzny, któremu na nich w ogóle, ale to w ogóle nie zależy.
I czasami hmm... słuchajmy kart, chociaż również z... odpowiednim dystansem.

A czy rzeczywiście MIŁOŚĆ przychodzi wtedy, gdy jej na siłę nie szukamy ?
Ja nie szukam nikogo, a już na pewno niczego nie robię na siłę. Od wielu lat jestem sama. Jasne, że można wysnuć tezę, że wciąż nie jestem gotowa na przyjęcie MIŁOŚCI, że gdyby nawet przyszła, to bym jej nie doceniła, czy też nie umiała przyjąć. 
To są tezy  jedynie. 

Całkiem możliwe, że właściwie - wszystko zależy od LOSU. Jak COŚ komu pisane, to go nie ominie. 
Wiem, że na pewno musi być sprzyjający czas, a pod owym sprzyjającym czasem kryją się... odpowiednie tranzyty planet do planet osobistych. 
Ostatnio sobie prześledziłam swój horoskop urodzeniowy i przećwiczyłam jakie planety wprowadzały w moje życie mężczyznę. 
Najczęściej były to ciężkie planety, które aspektowały moją WENUS lub moje SŁONECZKO. Również tranzyty owych ciężkich planet rozwalały te związki, aż miło.
Na dzień dzisiejszy na przeszkodzie stoi URAN, który jest w kwadracie do mojego KSIĘŻYCA i mojej WENUS. Jednym słowem nie czas, nie pora. 

Być może moja znajoma usilnie walczy o to, żeby z kimś być, a jej walka z góry jest skazana na niepowodzenie, bo wejście w związek uniemożliwiają jej - negatywne tranzyty. 
A tak na poważnie: NIC na siłę!!! I miejmy do siebie szacunek! Bo jeśli my nie będziemy szanowały siebie, to nie uszanuje nas również żaden mężczyzna. 

A na koniec, takie miękkie przejście z poważnej sprawy, do równie poważnej, aczkolwiek "rozrywkowej"... przepiękna piosenka:

Steve Perry - No More Cryin


Steve Perry urodził się w 1949 roku, a więc trochę lat ma. W tym roku, 22 stycznia pęknie mu siedemdziesiątka. Słuszny wiek i całkiem dobry głos, jak na te lata.
Osobiście, uwielbiam jego piosenkę I am z 1994 roku. Jest przepiękna:


Pewnie, nie raz, nie dwa wstawiałam ją do postów... Skleroza i też słuszny wiek...

Jestem wolna, nie potrzebuję nikogo
Nigdy więcej kłamstw, żadnych niespodzianek, żadnych konfrontacji
To spokojne życie za zamkniętymi drzwiami
W ciemności nocy zaczynam pamiętać
To było tak dawno temu
Nigdy więcej płaczu
Bo nie będę więcej kochać
Nie będę, nie będę, nie będę...

A wtedy, gdy odpuścimy, najpewniej zaskoczy nas niespodziewana, prawdziwa... najprawdziwsza MIŁOŚĆ. 
I tego życzę sobie i każdej samotnej pani!!!

1 komentarz:

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...