środa, 22 lutego 2017

NA TAKIE JAJA to RĘCE OPADAJĄ

Muszę, po prostu muszę wyrzucić z siebie posta, bo złość mam przeogromną!!!!
W sumie nie powinnam się dziwić, bo na ten tydzień niekoniecznie dobre karty miałam. 

1. walet monet 2. ŚMIERĆ 3. IV mieczy 4. PUSTELNIK 5. KAPŁANKA 6. X kielichów 7. SPRAWIEDLIWOŚĆ 8.Rycerz pałek STRZELEC 9. V pałek 10. KAPŁAN 11. VII kielichów 12. SIŁA 13. Królowa mieczy WAGA

Jaki człowiek jest czasami bezradny wobec sytuacji!!!! Wspominałam zapewne, że zadziało się COŚ z moim samochodem. 
Podobnie z samochodem. Tak, tak, uziemniona jestem. Mniej więcej od roku COŚ mi szwankowało. Odpalałam autko, dość długo paliła mi się ikonka akumulatora... przygazowałam trochę i ona gasła. Elektryk powiedział: eeeetam i tak jeździłam do przedwczoraj. Pomimo, że przygazowałam, ikonka akumulatora nie zgasła. Do kolejnego miejsca dojechałam, tyle, że po chwilowym postoju już auta nie odpaliłam. Akumulator się rozładował do 0, a jak wiadomo, bez akumulatora auta nie jeżdżą.Cóż, kłopoty mnie nie opuszczają, było nie było żyję normalnie, jak każdy. 
I wszystko byłoby ok, bo wiadomo, jak COŚ szwankuje, to naprawić trzeba, ale nie zakładałam, że naprawa drobnej pierdy będzie się przeciągała w czasie. Żeby było zabawnie: samochód trafił jakby w ręce rodziny.... i ja niekoniecznie chciałaby robić wielki dym, wprowadzać jakaś niezdrową atmosferę, ale chyba trafił w ręce jakiegoś domorosłego mechanika, który ie zna się na rzeczy w ogóle. Dyletant i tyle.

Mamy taką sytuację: alternator nie ładuje od wejścia, uruchamia się dopiero po przygazowaniu, ale spisuje się znakomicie. W pewnym momencie już nie zaskakuje i nie bierze się do pracy. Tyle jadę ile mam naładowany akumulator. Koniec. Samochód zostawiam, bo wiadomo, że na pustym akumulatorze, żaden samochód nie odpali i nie pojedzie. Nawet dla takiego laika jak ja jest to oczywiste. Co robi mechanik? Mianowicie stwierdza, że COŚ się stało z rozrusznikiem. HALLO!!!!! Potem wypróbowuje samochód i oznajmia, że alternator ie zaskakuje!!!!!! HALLO!!! Zabawne, bo wiedzę już miał, nawet ode mnie!!! Mało tego, dostaje informację na tacy, że to zapewne szczotki się zużyły. Nie, żebym ja była taka mądra, ale najnormalniej w świecie skonsultowałam się tu i tam. I to u elektryków więc, jakby u samego źródła.  W poniedziałek usłyszałam, że samochód będzie we wtorek.... Dzięki Bogu mamy środę.... mnie już nosi, bo za małą chwilę będzie tydzień jak KTOŚ reperuje drobne pierdy w samochodzie. Siedzę uziemniona, żeby nie powiedzieć w czarnej de... i rośnie we mnie dyskomfort i wzburzenie. Dzwonię do gościa... sieć ucieka, ale zdążyłam powiedzieć, że jestem od białej merivy. Kolejnego telefonu gość nie odbiera, chociaż wypadałoby oddzwonić. Co mogę myśleć? Pozytywnie? Bez wątpienia NIE. Myślę jedynie negatywie.... I na dokładkę koszt naprawy jakichś tulejek w rozruszniku już wynosi 150 zł. Pomijam kwestię, że nie o to chodziło, to jaki będzie koszt wymiany szczotek? Kosztują ledwie 10 - 15 zł. 
Ręce opadają. Normalnie ręce opadają.  Najchętniej wzięłabym kij bejsbolowy do ręki. 
Kiedy mój stały mechanik robił cokolwiek w moim samochodzie, naprawa trwała kilka godzin jedynie. Idź pani na miasto, przyjdź za 2 godziny.  Kiedy przychodziłam samochód już stał gotowy do jazdy. Regulowałam rachunek, który nigdy nie był wygórowany i miałam spokój. Nawet wymiana rozrusznika nie trwała zbyt długo, a to jest kawałek porządnej roboty.  Miałam swego czasu problem z pompą wodną, co opisałam w poście:


W ogóle, kiedy się z nim umawiałam na jakąś naprawę i opisywałam objawy jakie zauważam, mój mechanik już wiedział, co tak naprawdę się stało.
Tu gość dostaje na tacy wiedzę w czym jest problem, naprawia COŚ innego, potem robi jazdę próbną i potwierdza, że alternator nie bierze się do pracy....  Chore, po prostu chore.
I Co robić? Najchętniej zabrałabym mu auto, bo taka zabawa mnie nie kręci w ogóle. Nie jest to śmieszne, nie jest to zabawne. Zaczyna mi pachnieć bezczelnością i podłością. To nie ważne, że ktoś się stara, bo co to za staranie? 
Ja na pewno z jego usług już więcej nie skorzystam. Takiej opcji nie ma. Sytuacja mnie zmusiła po prostu. 
Zresztą, kto dzisiaj chce korzystać z takiego mechanika? Chyba nikt. Mogłam uruchomić znajomego, przyciągnąć auto do swojego mechanika, dawno bym jeździła i wkurzała bym się, jak to jest dzisiaj.
Dla formalności: na 100% tulejki i ich wymiana nie kosztuje 150 zł. 
Naciągnąć można kogoś raz, ale potem już nigdy więcej. KONIEC i KROPKA.
Kilka dni temu, dokładnie w poniedziałek znajomy się pytał co z autem. Dzisiaj zapewne, najnormalniej w świecie by się osikał ze śmiechu.
Niech nas Bóg broni od takich mechaników!!!!!! W dzisiejszych czasach? Jaja jakieś!!!!!!

Kilka godzin później.
W końcu się dodzwoniłam do gościa. Alternator dał do naprawy.... elektrykowi.  Rozmowa z nim była napięta. W końcu powiedział, że powie elektrykowi, żeby nie naprawiał i się po chamsku rozłączył.
Zadzwoniłam do znajomego. Byłam już setnie zdenerwowana. Kiedy wspomniałam o tulejkach w rozruszniku, był zadziwiony: tulejki w rozruszniku? Pani wie jak klekoczą zużyte tulejki? Żadne tulejki!!!! Od początku było wiadomo, że alternator więc, po co gość wymyśla jakieś zbędne i bezsensowne naprawy i panią naciąga? Było przyholować samochód tutaj do nas, już by pani jeździła.Będzie tak, że zabuli pani za naprawę zbędnych tulejek, naprawę alternatora i za chwilę się pani dowie, że świece, że COŚ tam jeszcze.... tutaj ogromna salwa śmiechu..... wie pani, że nowy alternator kosztuje 300 zł?!?

PODPIS

2 komentarze:

  1. Ellu kochana wiem co czujesz!!!!! Bardzo podobny problem miałam przez okrągły rok. Skończyło się na tym, że wymieniono mi alternator, potem akumulator, a potem rozrusznik i miałam się cieszyć, że szlag nie trafił nowego akumulatora, że trzyma jeszcze parametry. Auto zawodziło akurat zawsze wtedy, gdy plan był napięty, albo mało czasu. Ellu trzymam kciuki, żeby naprawiono Twoje autko. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj kochana.... Widzę, że jesteś bardziej cierpliwa niż ja. Mnie szlag trafił po tygodniu. Wiesz, mieszkam a wsi, gdzie jest jeden mały wiejski sklepik. Nie powiem, można w im coś tam kupić, ale ceny są jakby z kosmosu. Nie kupię padsów, kapsułek do kawy i innych ważnych dla mnie rzeczy. Nie powiem: zaciszne i spokojne miejsce... tyle, że bez samochodu jak bez ręki.
    Powiem tak, wszystko zależy od mechanika, a domorosłych samouków jest sporo.
    Dzisiaj samochód podłącza się pod komputer i wiadomo od razu w czym jest problem. Bez jakiegoś zbędnego szukania przez rozkręcanie, sprawdzanie i macanie. Takie podejście trąci archaizmem. Szanujący się mechanik wszystko robi od ręki, a naprawę przeciąga w czasie o tyle, ile czeka na jakąś istotą część do samochodu. W przeciwnym wypadku straciłby klientów i na przysłowiowy chleb by nie zarobił.
    Zjawisko naciągania klientów na zbędne koszty też jest rozpanoszone na szeroką skalę.
    Wystarczy sprawdzić na komputerze stopień zużycia akumulatora (tak w Twoim przypadku), sprawdzić jaka jest usterka w alternatorze i czy warto go w ogóle naprawiać. Rozrusznik akurat nie ma związku z tymi obiema sprawami. Kompletnie!!!! Więc, już widzisz jakie naciąganie.
    W moim przypadku też wymienione zostały jakieś tuleje w rozruszniku, kompletnie bez sensu. Mechanik miał na tacy podany problem, a szedł w innym kierunku, żeby w końcu dojść do informacji, którą właściwie już miał.
    Ja czekam, aż do mnie po tygodniowej nieobecności autko wróci z.... nienareperowaną usterką, ale za to, wymienionymi tulejami w rozruszniku za całe 150 zł. Póki co, jest godzina 14-ta.... i autka jeszcze nie ma. Na 14-tą jest ustawiony elektryk. Zapewne autko przybędzie, ale o takiej godzinie, że czasowo nie da się jego dzisiaj naprawić.
    Jest jeszcze jeden wątek, mianowicie: naciąganie kobiet, bo z góry uznają, że my, kobiety niekoniecznie się na tych sprawach znamy i łykniemy każdy kit.
    Dzisiaj czasy są takie, że NIKT nie może sobie pozwolić na to, aby auto było niesprawne i reperowane tygodniami. Skutki takich działań są opłakane: strata pracy, strata kontraktu itp. itd. Tak, działo się za czasów głębokiej komuny, gdzie jakiś tam majsterklepka był bez mała jak Bóg.
    Ponarzekałyśmy, ja poplułam, ale prawda jest niestety brutalna: czasem autko trafia na bazie okoliczności czy przypadku w ręce nieodpowiedniego mechanika, który może i się stara, może ma czyste intencje, bo nie każdego przecież należy wsadzać do worka z oszustami... tyle, że nie chodzi o staranie się, ale efektywność, skuteczność i czasowość.
    Dlatego też za moje autko weźmie się inny mechanik... Co z tego wyniknie zobaczymy.... W najgorszym razie nowy alternator kosztuje 300 zł.
    W dyskomforcie jestem dlatego, bo jeszcze nie tak dawno przerabiałam naprawę telewizora. Po prostu zadziwia mnie rzeczywistość, to co się dzieje, to jak ludzie podchodzą do pewnych tematów.
    Znowu się rozpisałam... bez sensu, bo na pewne rzeczy i tak nie mamy wpływu...
    Cieplutko pozdrawiam i dzięki za wsparcie.....

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...