czwartek, 9 listopada 2017

A miało być tak spokojnie

Tydzień jeszcze się nie skończył, a już jestem zmęczona. Mało tego poddenerwowana. Czym? Właściwie, to powinnam napisać kim. Ano, ludźmi, niestety. Wszyscy jakby się obudzili, jakby sobie o mnie przypomnieli, jakby wciąż czegoś ode mnie chcieli. I nie chodzi tu o bloga i karty. Chodzi o osoby w realu. 

1. V pałek 2. PUSTELNIK 3. KSIĘŻYC 4. IX kielichów 5. AS kielichów 6. IV kielichów 7. MAG 8. RYDWAN 9. V kielichów 10. CESARZOWA 11. Rycerz monet PANNA 12. Królowa mieczy WAGA 13. III kielichów
Oto, pojawił się znajomy z przeszłości, z którym nie miałam kontaktu ponad 3 lata.  I wydzwania i nalega na spotkanie. Pojęcia nie mam w czym rzecz, coś tam mówi, że może spokojnie wyjechać do pracy do Niemiec, bo pracy jest do oporu, że skończył z żoną i tym podobne rzeczy. Jak mnie pamięć nie myli, to ON od wielu lat kończy z żoną, zdaje się, że od ponad 10-ciu, jak nie więcej. Nie mam ochoty wysłuchiwać o jego kolejnym kryzysie małżeńskim, bo swoich problemów mam po kokardkę. Dodam, że u podłoża jego pojawienia się jest przymusowy post, a ja nie chcę, trywialnie mówiąc, go po cichaczu, dokarmiać. Koniec i kropka. Owszem, był czas, że facet robił na mnie wrażenie, bo i przystojny i mądry, ale  te czasy już minęły, po prostu i ON nie jest mi potrzebny do życia. 
Odezwała się po długim milczeniu MOJA WARSZAWA. I nagadać się nie może. Póki co jest spokojny i mi nie dokucza, ale przyjdzie moment (jeśli mu na to pozwolę!!!), że od śrutowników i grubasów zacznie mi ubliżać.  Po co mi to? Mi jest ze sobą dobrze i żadnych problemów z wagą nie mam. 
I tak dzwonią jeden przez drugiego, upierdliwie, cobym niechcący ich telefonu nie przegapiła... a jak się rozgadają, to normalnie gips szpachlowy mi zasycha, bo mówić kończę, bo właśnie szpachluję, to jakoś nie dochodzi... chyba za cicho mówię, czy jak?
Pojawił się też znajomy w sprawie biurokratycznej, tj. napisz mi pismo, bo mądra jesteś.  Jasne, należę do gatunków jeleniowatych, więc, dlaczego nie skorzystać?  
Fakt jest faktem, że dzieje się dużo i temat goni temat... a ludzi przewija się przez moje życie tak wiele, jak chyba nigdy, w żadnym tygodniu.

Z rzeczy pozytywnych, to w końcu - zostałam uznana za szacowną emerytkę. MOJA ANGLIA prorokowała, że dostanę więcej, niż się spodziewam. OLA, że nie dostanę emerytury w ogóle, bo podejmę pracę. Co za porażka wróżbiarska!!! Nie będę tego nawet komentować, bo i po co?  Ja zresztą sama, jakoś uległam sugestii OLI i również zobaczyłam... pracę.
W poście tym, obszernie opisałam swój rozkład i prorokowałam, że temat przewlecze się w czasie, no i przeciągnął się do... listopada. Wcale nie aż tak długo, ale jednak.
Emeryturę dostałam najniższą (na taką się nastawiałam), bo nie zostały mnie wliczone lata pracy w Niemczech. Dlaczego? Ano, pani w ZUS-ie podpowiedziała mi, żebym nie składała wniosku EMZ teraz, ale dopiero jak już uzyskam decyzję o przyznaniu świadczenia.  I w tym sensie pokazała nowy kierunek życia, czyli powiedziała jak działać:
Moich partnerów określiła karta VIII pałek.  Wskazuje ona na osoby, które mnie przez ów próg przeprowadzą, ale też pokazuje kogoś, kto wskaże mi nowy kierunek życia. Brzmi dziwnie, bo niby jak ZUS miałby mi takowy kierunek wskazać? Czysta biurokracja po prostu. Żadnych ułatwień, czyste wyliczenia i wszystko.
A dlaczego odradzała składanie EMZ równolegle z wnioskiem o emeryturę? Z prostego powodu: wyliczenie emerytury z lat pracy zagranicą, trwa czasami rok. Dokumenty wysyłane są do Niemiec, tam zapewne utykają i rozliczenie się przewleka. A emerytura sobie wpływa, niech sobie będzie najniższa, ale wpływa. I niech sobie tam zagraniczne instytucje wyliczają ile wlezie i jak długo wlezie. Byleby dobrze wyliczyli i wyrównali. 

A tak poza tym maluję łazienkę. Maluje, to skromnie powiedziane: szpachluję, wyrównuję ubytek, który powstał na skutek pękniętej rury od wody. Powinnam zrobić to, już dawno temu, ale nie miałam odpowiedniej drabiny. Teraz mam i nie mam już żadnego wytłumaczenia, że łazienka leży odłogiem. Zresztą mnie samej, jej "obskurność" doskwiera. A tu, wciąż COŚ mnie od mojej "walki" odrywa. 
I, żeby nie było... wieczorami mam czas na karty i pisanie postów. Po prostu relaksuję się. Gorzej znoszę wyrywanie mnie ze snu i stawianie pytań, na które już jakiś czas temu, dałam odpowiedź.

Mam nadzieję, że tydzień zakończę na III kielichów... Jest mi ona baaardzo, baaardzo potrzebna. Pozostaję w nadziei, że tak właśnie będzie.


PODPIS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...