Ostatni dzień, ale jakże intensywny!
Przyjechał zamiennik, ale jakże rozmowny. Perfekcyjnie mówi po niemiecku! Nie ma się co dziwić, bo dość długo mieszkał w Niemczech.
No i oczywiście, wyszła akcja, bo tak jak się spodziewałam, absolutnie nie został poinformowany o stanie zdrowia podopiecznego.
Zadzwonił do firmy, że tu nie jest tak, jak go poinformowano. Poprosiłam, aby dał na głośność.
Pani która odebrała telefon kłamała jak z nut, że ja im nic nie powiedziałam. Nie wytrzymałam, wtrąciłam się do rozmowy, że jak zwykle kłamie, podobnie jak z premią świąteczną.
Długo nie czekałam, a zadzwoniła na mój telefon z pretensjami, że działam na ich szkodę, że się mszczę za premię, bo źle ją zrozumiałam. Ją czy kogoś tam innego, to znaczenia nie ma. Powoływała się na rozmowę z 8 stycznia. Wszystko, co powiedziałam 8 stycznia było zgodne z prawdą... chociaż zaznaczyłam, że właśnie jestem z panem na chemii i nie wiadomo jak ją zniesie...
I wszystko by się zgadzało, tyle, że ja odbyłam z panią kolejną rozmowę 14 stycznia w czwartek, gdzie już otwarcie powiedziałam, że pan jest słaby. Na jej informację, że przyjedzie mężczyzna powiedziałam, że dobrze, bo tutaj jest trochę dźwigania, a ja jestem za słaba.
Oczywiście, tą rozmowę uznała za niebyłą.
Absolutnie nie jestem zdziwiona, że już panu tego nie przekazali. Po co? Jedno kłamstwo więcej znaczenia nie ma. I kto wie, może nikt nie chciałby przyjechać?
Pan zmiennik, powiedział, że one kłamią i to bardzo. Sam złożył wypowiedzenie w tej firmie, ale skusiły go tą ofertą.
Dodał, że żadna kobieta nie chciała tu przyjechać. Ciekawe dlaczego?
Summa summarum rozmowa była bardzo nieprzyjemna. Pani zarzuciła mi, że działam na ich szkodę, że się mszczę.
Dziwne i bzdurne gadanie, bo ja dopiero w niedzielę 17 stycznia weszłam na konto i sprawdziłam wpływ od nich! Dopiero w poniedziałek zadzwoniłam z pretensjami.
Cóż, widać byłam bardzo daleko widząca i przeczuwająca iż mnie oszukają. Przecież wróżę z kart! To takie oczywiste!
Uczciwie przyznaję, że przez głowę przeleciała mi myśl, że mnie jedynie zwabiają, ale przelatująca przez głowę myśl, to jeszcze nie pewność.
Smarkule są tak kłamliwe, tak bezczelne w swoich bezwstydnych kłamstwach, że zaraz na myśl przychodzi mi Goebbels: im większe kłamstwo tym łatwiej ludzie w nie uwierzą.
Dlaczego? Bo nikt średnio uczciwy nie pomyślałby, że można aż tak kłamać. I to smarkata dziewucha, a już jaka zaprawiona w bojach!!!
Ja jestem już wiekowa osoba, ale wymiękam przy tych kłamliwych cwaniaczkach.
A jakie to napastliwe, a jakie bezczelne!
350 euro!?!? My takiej premii nie płacimy! Oczywiście, że nie! Rodziny bulą i im się wydaje, że pieniądze kasują opiekunki! Nic bardziej mylnego!
A naprawdę kasują sporo! Za ciężką pracę opiekunek sobie nabijają kabzę.
Wyśrupałam wypowiedzenie umowy. Bez mrugnięcia okiem napisałam:
Wypowiedzenie
uzasadniam tym, że całkowicie straciłam zaufanie do państwa firmy.
Jako osoba ze wszech miar
uczciwa nie przywykłam do stosowania jakichkolwiek przekłamań, niedomówień,
przeinaczeń i manipulacji stosowanych przez pracowników państwa firmy.
Oczekuję należytego
rozliczenia się ze mną za starannie, solidnie i rzetelnie wykonaną pracę do
dnia 15 lutego 2021 roku.
Współpracę zakończyłam. To nie koniec jednakże.
Prawda jest taka, że od 30 lipca 2020 roku zmieniły się przepisy. Według tych przepisów firma nie powinna zatrudniać opiekunów na dotychczasowych zasadach. Opiekunka nie może być czynna 24 godziny na dobę. Ich obowiązkiem jest poinformować o tym pracownika.
I pyskuje taka jedna z drugą bez świadomości, że pracuje w firmie, która łamie prawo, a którą można naprawdę łatwo załatwić.
Tymczasem w Niemczech istnieje płaca minimalna w opiece. Od 1 maja tego roku wynosi ona 11,35 euro brutto za godzinę w zachodnich landach i 10,85 euro brutto w landach wschodnich. Jest to znacznie więcej niż to, ile w przeliczeniu za swoją pracę otrzymują obecnie opiekunki na zleceniu. Przyjmując, że opiekunka będzie pracowała tylko 8 godzin dziennie przez 5 dni w tygodniu, bez nadgodzin, to po odprowadzeniu niemieckich składek na ubezpieczenia i podatków, dostałaby na rękę 1372 euro plus diety i delegacje.
Gdyby pracowała jednak z nadgodzinami, jak to ma miejsce obecnie przy zleceniach, czyli średnio po 12 godzin na dobę, 7 dni w tygodniu (co jest naruszeniem prawa) - jej wynagrodzenie brutto wynosiłoby ok. 4 tys. euro brutto, czyli ok. 2,5 tys. euro na rękę plus dodatki.
Zdaniem Piotra Szumlewicza ze Związków Zawodowych Związkowa Alternatywa, nowa ustawa pozostanie martwym prawem. Agencje zatrudnienia nie będą jej przestrzegały. Nadal podpisują umowy z opiekunkami na dotychczasowych zasadach. Nie informują kobiet o nowych zasadach. Poza tym za złamanie nowego prawa grozi im kara do 30 tys. zł. W porównaniu z obrotami tych firm to niewielki wydatek.
Według związkowca cała nadzieja w niemieckich służbach. Za Odrą kary są cztery razy wyższe. Jeżeli niemiecki Zollamt skontroluje miejsce realizowania usługi i znajdzie tam polskiego pracownika, którego dane personalne nie zostały zgłoszone do niemieckiego Urzędu Celnego, to zgodnie z niemiecką ustawą o delegowaniu pracowników (AEntG), która została już tam wdrożona w życie, ma prawo nałożyć na polskiego pracodawcę karę pieniężną w wysokości 30 tys. euro.
Niech Pani wraca szczęśliwie do Polski! :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwie... jestem już w domku.
OdpowiedzUsuńUmęczona podróżą, ale u siebie. I zostawiam za sobą przeszłość, bo nie można taplać się w szambie.
A uwierz mi, ta firma to naprawdę głębokie szambo. Lepiej omijać ją z daleka.
Nie jest to firma odosobniona w swoich matactwach, kłamstwach i oszustwach.
Poza tym działają poza prawem, w świetle obowiązujących obecnie przepisów.
Nie zdają sobie z tego sprawy? Pewnie zdają sobie sprawę, ale liczą, że wokół siebie mają samych głupków.
Liczą, że żadna kobieta nie pójdzie z nimi na noże.
Osobiście, odnoszę wrażenie, że proszą się o to, aby ktoś, kiedyś ich załatwił, choćby wskazując gdzie trzeba, o ich łamiących prawo umowach.
Jednakże, najlepiej zapomnieć, wykasować i skupić się na szukaniu czegoś nowego.
Pozdrawiam Karolinko i dziękuję, że wciąż zaglądasz na mojego bloga
Droga Ellu nie odpuść im tego, to pospolici złodzieje,kanalie okradają ludzi podstepnie. Alina
OdpowiedzUsuńKochana Alinko, wszystko w ich rękach!
OdpowiedzUsuńJak bardzo będą się prosili, to będzie im dane!
Wczoraj zadzwonił do mnie mój zmiennik.
Wzburzony, jak to tylko on potrafi się oburzać!
Wygląda na to, że z dziadkiem coraz gorzej. Z dnia na dzień coraz słabszy.
Zmiennik zwrócił uwagę na ważną kwestię, a mianowicie na rodzinę. Doszedł do wniosku, że rodzina ukrywa stan chorego, żeby więcej nie płacić za kontrakt.
Tym samym zwrócił mi uwagę na to, że nie tylko moja opinia jest / powinna być ważna dla owej oszukańczej i kłamliwej firmy. Istotna powinna być również informacja od rodziny, jaki jest stan podopiecznego.
I tu się w pełni zgadzam!
Ja jestem usprawiedliwiona. Moje info z 8 stycznia było zgodne z prawdą. Moje info z 14 stycznia obrazowało stan ostatni chorego,a które firma zignorowała.
Dlaczego? Ano, nikt normalny raczej za małe pieniądze by nie przyjechał na opiekę. Poza tym wiedziałby, z czym musiałby się zmierzyć.
Mój zmiennik 13-go złożył w kłamliwej firmie wypowiedzenie. Zaraz tego samego dnia otrzymał ofertę przyjazdu do dziadka. Firma bazowała na danych z 8 stycznia. Jednakże ich obowiązkiem było poinformować go 14 stycznia o zmianach jakie w zdrowiu pana zaszły, a czego firma nie uczyniła. Dlaczego? Ano, dlatego, żeby zmiennik z wyjazdu nie zrezygnował.
21 stycznia jedna z kłamliwych koordynatorek zadzwoniła do mnie z pytaniem czy mogą podać zmiennikowi mój numer telefonu. Wyraziłam zgodę.
Zmiennik twierdzi, że telefon do mnie otrzymał 22 stycznia koło południa, kiedy był już w drodze. Stwierdził, że to było starannie wyliczone przez firmę. I chyba to prawda. W końcu zatankował auto, wyruszył w drogę i na pewno już jechał na opiekę, bo kilometrów trochę przed sobą miał.
Można spokojnie założyć, że tak właśnie było.
Skoro rozmowy z 14 ze mną nie było, a jak była, to nic nie powiedziałam...
Takie bzdurne tłumaczenia. Jakże miałbym na pytanie o podopiecznego powiedzieć, że jest wszystko po staremu, skoro już nie było?
8 stycznia mówiłam przecież, że jestem z panem na chemii, którą nie wiadomo jak zniesie. Na pytanie czy tu jeszcze przyjadę: potwierdziłam, że tak, podkreślając: jeśli on dożyje.
Każdy chce słyszeć, to co mu pasuje... do jego interesu. Wszystko w temacie.
Wracając do wypowiedzenia złożonego przez mojego zmiennika. Zgadzając się na wyjazd, de facto owo wypowiedzenie zostało anulowane.
Jego raban w firmie i ciągłe powtarzanie, że on przyjechał własnym autem i w każdej chwili może się spakować i wyjechać... też trochę pokrętne. Fakt, że został przez firmę wprowadzony w błąd, to jest dla niego argument. Jednakże odpowiedzialność to odpowiedzialność i firmę o takim ruchu poinformować trzeba.
A dlaczego zmiennik złożył wypowiedzenie?
Ano, wyjechał na opiekę do jednej osoby, a na miejscu okazało się, że są dwie osoby. Ta jedna była jakoby sprawna i nie wymagająca opieki, jednakże gotować dla tej sprawnej musiał. Poza tym ta rzekomo sprawna osoba była w wieku 87 lat. Dodam, że dziadek u którego byłam ma 80 lat. Dla porządku.
Cóż, wygląda na to, że firma manipuluje faktami i informacjami. I wygląda, że nie ja jedna padłam ofiarą ich przekrętów.
Każda uczciwa osoba jest oburzona.
I nie ma co się dziwić, że nerwy na takie działania puszczają. A kiedy jeszcze ktoś obraca kota ogonem i próbuje obwinić ofiarę ich poczynań, to przestaje być zabawne.
Zmiennik zapytał mnie również, czy dostałam od rodziny jakąś gratyfikację finansową?
Ciężko mu było uwierzyć, ale nie dostałam ani centa. Podziękowania i owszem, ale poza tym kompletnie NIC, ani centa.
Cóż, Alinko, jak to mam w zwyczaju, rozpisałam się, ale chcę podkreślić, że generalnie mam już ową firmę w nosie, ale jeśli będą się prosili upierdliwie o nauczkę, to im ją dam. Na ich serdeczną prośbę. Tylko i wyłącznie na ich prośbę.
Pozdrawiam Ciebie ALINKO serdecznie. Dziękuję za wsparcie. Cieplutko pozdrawiam
straszni oszuści, i to Polacy okradają Polaków i przy tym zarabiają za nic robienie, tylko za kombinowanie jak oszukać Alina
OdpowiedzUsuńhej Ela, co z premią? Wracałyśmy ostatnio razem, siedziałyśmy koło sibie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń🧡🧡🧡🧡🧡🧡🧡Z pieskiem? Czy bez pieska?
OdpowiedzUsuńAno, stwierdzili, że ja źle zrozumiałam. Jak zwykle krętacki wybieg. Zwabili i mogę się ugryźć w nos! Na bank nic mi nie wypłacą.
Zresztą nie zamierzam się już z nimi przepychać. Jak to mówią: szkoda zdrowia i urody.
Cieplutko pozdrawiam. Może kiedyś się na siebie natkniemy w podróży.