niedziela, 15 maja 2016

KSIĘŻYCOWY MAJ

Na miesiąc MAJ wyszły mi takie karty:
według starego rzutu: KSIĘŻYC według nowego - X mieczy
Przyznać muszę, że zestaw kart dobijający raczej, nie dające żadnej nadziei na pozytywne sprawy. 
Już 1 maj, dobił mnie złymi wieściami. Przerobiłam odejście bliskiej swego czasu osoby. Dopadła mnie nostalgia i zadumanie nad ulotnością życia, dosłownie KSIĘŻYCEM. I pomyślałam sobie, że jak odchodzić, to we śnie, bez cierpienia, bez żalu. Ot, cicho, spokojnie... Kilka dni po pogrzebie musiałam się spiąć i wyruszyć w drogę, na rozmowę kwalifikacyjną.  Poważny egzamin, bo rozmowa po niemiecku... bateria przepytujących... Dobrze, że po pół godzinie poczułam wewnętrzny spokój i się wyluzowałam. Po rozmowie byłam jakaś niekoniecznie zadowolona. Analizowałam spotkanie.... oczywiście krytykowałam siebie, że mogłam powiedzieć to, a nie powiedziałam. Chociaż uczciwie powiedziawszy, mimo wszystko, wróciłam do domu dziwnie spokojna. Po kilku dniach otrzymałam telefon, że zrobiłam na nich bardzo dobre wrażenie i bardzo chcieliby, abym z nimi pracowała.  To dodało mi wiary w siebie i poczucie zadowolenia.. Dojeżdżanie codzienne 120 km do pracy, niekoniecznie widzi się mojemu przyszłemu pracodawcy, więc teraz pozostaje kwestia wynajmu mieszkania. To jest oczywiście kolejna sprawa do załatwienia. 
I wszystko byłoby dobrze, ale wczoraj OLA wprowadziła mnie w stan dziwnego dyskomfortu... 
Kim jest dla mnie OLA? Pracowałam z OLĄ przez jakiś czas. Jako pracownik - kiepska. Nazywałam ją osobą jedno-stanowiskową i jedno-maszynową.  Przyuczała się ciężko... owszem, nie powiem, jak już załapała, to swoje robiła. Przeniesienie jej na inne miejsce pracy, kompletnie nie wypalało. Stawała cała produkcja. Zero kreatywności, zero myślenia, ogólnie kiepski pracownik, ale cóż... znajoma. OLA zjechała, ale po roku znowu zwróciła się do mnie o pomoc. Ściągnęłam ją do pracy ponownie, ale już do innego zakładu. Nie utrzymała się tam długo. Pracodawca ją zwolnił. Zmieniłam pracodawcę i znowu pociągnęłam OLĘ za sobą. Uczciwie powiem, że jako pracownik  w ogóle się nie rozwinęła. Przyglądałam się jej z politowaniem i raczej marnie widziałam jej utrzymanie się w tej pracy. Los potoczył się jednak inaczej. Ja zjechałam ze względu na artrozę, OLA wyjęczała u pracodawcy dalszą współpracę, bo ma zobowiązania itp. itd.  Przenieśli ją do innego zakładu. 
Teraz słyszę, że ma wypracowaną pozycję... ugruntowaną i, że jest ceniona. No cóż, mogła się w jakiś tajemniczy sposób zmienić, dojść do wprawy... chociaż i w tym nowym zakładzie już ją przeniesiono na inny dział, bo skargi na nią były.  
Jak wyglądała ta nasza wczorajsza rozmowa? 
Do takiej pracy idziesz? No, ja sobie Ciebie w takiej (pogarda!) pracy nie wyobrażam... Phi, u Niemca bezpośrednio i za takie pieniądze? Zaczęła deprecjonować i pracę i zarobki... Co to za kariera... jakbym ja umiała niemiecki, to bym się tutaj bezpośrednio do zakładu przeniosła i miałabym 2 tysiące euro na miesiąc. Ja Ciebie w tej pracy w ogóle nie widzę. Oczywiście postawiła mi karty i oczywiście w ogóle nie widziała nawet podjęcia tej pracy..... Coś nowego, z przeszłości Ci wpadnie... na stałe, na ciągłość.  Zakończyła pogardliwym stwierdzeniem, że ona takiej pracy, by nigdy w życiu nie podjęła. Absolutnie!!! Toteż, ja Ci nie proponuję abyś za mną tam poszła - spokojnie zakończyłam temat. Jest Ci dobrze tam gdzie jesteś, więc zostań tam...
 Swego czasu popełniłam post: ZGUBIŁAM MÓJ BAGAŻ   i wyraziłam w nim obawę, że mój bagaż jednak do mnie za jakiś czas wróci. Pisałam wtedy o 2-óch miesiącach. Tak patrząc na spokojnie... równie dobrze mogą to być zupełnie inne terminy. Póki co, OLA odnosi w pracy "sukcesy", więc raczej na ponownie skrzyżowanie naszych dróg się nie zanosi.
OLA jest taka typowa. Gdy potrzebuje pomocy, skamle i błaga. Jedzie na litości równo. Gdy poczuje się pewnie, odzywa się w niej pogarda i wyższość nad innymi..... a przecież w życiu bywa różnie. Swego czasu pracującej z nami ANI, która opowiadała jak pracowała w Niemczech przy jakiejś segregacji złomu czy śmieci, powiedziała: pracować za 5 euro na godzinę? To chore.... ANIA oburzona powiedziała, że chore to jest kraść, a nie uczciwie i ciężko pracować, kiedy potrzebny jest każdy grosz.
Kiedykolwiek nie kładłabym karty na OLI pracę, wciąż wychodzi mi, że ona się zakończy. Nie mówię o terminach... bo te wychodzą różne, ale KONIEC tak czy siak emanuje w kartach na jej pracę. Ja jej życzę jak najlepiej, ale dobrze by było, żeby jej postrzeganie i osąd były zgodne z tym, jak oceniają jej pracę pracodawcy... 
OLA wróży mi inną pracę, nie tą którą mam za chwilę podjąć. Nie powiem jest trochę górek, w postaci mieszkania, ale praca w naprawdę przyjemnym środowisku, żadna produkcja, żaden akord. Może pieniądze nie największe, ale złe nie są. Ważny jest spokój, ubezpieczenie, niemiecki pracodawca, żaden pośrednik. I dodatkowo karnet wstępu na cały rok, 10 wejściówek dla bliskich czy rodziny, a to daje kwotę 300 euro. Bon na 60 euro miesięcznie. Niby nic, a jednak COŚ. I co najważniejsze, do domu mam blisko i co weekend mogę do niego jechać. Do synka mam też całkiem blisko.... To są naprawdę poważne atuty. I poza tym - ciepło i ładnie. 
Spokojnie sobie wytłumaczyłam, że OLA jest na etapie "głębokiego osadzenia się" i ocenia już wszystko inaczej. Punkt widzenia zależy przecież, od puntu siedzenia

Tyle, że ona jak zwykle nie patrzy, że sprawia komuś przykrość. I kompletnie obca jest jej definicja inteligencji:
Inteligencja to umiejętność adaptacji do warunków środowiska, dopasowania środowiska do potrzeb jednostki i wyboru kontekstu najbardziej odpowiedniego dla satysfakcjonującego działania. [Sternberg].
Mówiąc prostym językiem, OLA nijak nie potrafi dopasować się do sytuacji, ani okoliczności oraz ludzi. Palnie COŚ i nie czuje, że popełnia ogromne faux pas. Zero taktu, zero wyczucia.

 Suma summarum, podważyłam jej inteligencję. Na to wychodzi. Cóż, też umiem być złośliwa.
W każdym razie, nie kłócę się z jej wizją mojej pracy, ani z jej kartami. Może będzie tak, jak ona to w kartach widzi: pracy tam nie podejmiesz, bo wpadnie COŚ nowego, z przeszłości. 
MOJA ANGLIA również nie widzi mnie w tej pracy na dłużej. Upiera się, że wróci do mnie przeszłość. A co na tą pracę moje karty?

Jak będzie tam wyglądała moja praca?

1. X mieczy 2. WIEŻA 3. SĄD 4. X kielichów 5. Rycerz mieczy BLIŹNIAK 6. AS pałek 7. AS denarów 8. VI denarów 9. III kielichów 10. VI kielichów 11. DIABEŁ 12. RYDWAN 13. Rycerz monet PANNA

X mieczy nie jest budującą kartą.  Raczej mówi o kresie drogi... o tym, że właściwie NIC nowego się już nie wydarzy. Może na etapie uzgodnień, zapewnień obu stron, wszystko się zakończy? WIEŻA w negatywie, raczej wskazuje na stratę tej pracy i to przez czynniki zewnętrzne. Problem z mieszkaniem jednak okaże się nie do przeskoczenia?
Czyżby OLA miała rację, mówiąc, że w ogóle tej pracy nie podejmę? Jakby nie patrzeć dwie pierwsze karty nie są pozytywne. Na ten moment nie wygląda to ciekawie. Pozostałe karty są już inne w swojej wymowie.  RYDWAN - karta sukcesu, drogi, zmiany. Mówi ona, że uda mi się więcej nie myślę. Jednym słowem, nad całym rozkładem góruje SUKCES.
Karta SĄD mówi o tym, abym odrzuciła przeszłość, wszelkie obawy, wszelkie lęki. To czas nowego życia... nowych spraw, czas PRZEŁOMU.  
Może i OLĘ do worka przeszłości powinnam wsadzić? Swoich dawnych sukcesów już nie powtórzę. Zresztą nie muszę... ale obawa, że w obliczu przeszkód wycofam się  - istnieje.
Partnerzy, w tym wypadku firma w której mam podjąć pracę, są rewolucyjni, twórczy... mogą mi pomóc w sprawach mieszkaniowych, ale równie dobrze - mogą mi zaszkodzić. Czas pokaże jak będzie. 
AS pałek wskazuje, że energicznie doprowadzę temat do końca..... tak w tempie zawrotnym... a AS denarów mówi, że nagle pojawi się COŚ nowego, nowa możliwość, nowa opcja. Przywiązana jestem do jakiegoś schematu, do swojej życiowej drogi i ciężko byłoby mi z tej drogi zboczyć.  Tak po prawdzie, pojawienie się możliwości tej pracy, otworzy mnie na inne oferty... poczuję bluesa, poczuję swoją wartość i to, że jeszcze mogę zaświecić i, że mój czas jeszcze nie minął. Stworzę innym oazę szczęścia.... cokolwiek to znaczy.
Tak naprawdę niczego mam się nie bać.... niczego.... Będzie dobrze. Nie będę niewolnicą, nie będę czuła się uwiązana... i swobodna w pracy będę.
Hmmm...... karty jakby mówią, że ta praca może się rozejść po kościach.... bo COŚ nowego niespodziewanie wskoczy. Ale nie brzmi to tak autorytatywnie jak mówi OLA.
Umówiona jestem na podpisanie umowy. Warunki znam. Pracować mam od 1 czerwca.... więc, czasu na pojawienie się czegoś nowego jest mało, bardzo mało: ledwie 2 tygodnie.
I co się zadzieje, czy COŚ się pojawi nowego... wyświetlą następne 2 tygodnie.... Wystarczy jedynie cierpliwie poczekać.

Widząc wymowę swoich kart, zasadnym jest postawić pytanie: 

Jak się rozwinie sprawa mojej pracy w najbliższym czasie, powiedźmy do końca maja?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...