sobota, 16 lipca 2016

TROCHĘ O "BRUTALNIE PORZUCONEJ"

Bardzo nad nią ubolewam, bardzo. Pisałam o jej problemie często. 

"BRUTALNIE PORZUCONA tez nie odpuszcza.  Kiedy kilka lat temu odnowiłyśmy nasza znajomość usłyszałam, że jest szczęśliwa, zaręczona, że wkrótce będzie dziecko. Zobacz mi kiedy ślub? - poprosiła. Nie widziałam ani ślubu, ani dziecka, ani miłości. Widziałam obok niej interesownego faceta, żadnej miłości nie dostrzegłam. nie wiedziałam, że ta niewinna prośba była początkiem stawiania jej kart, bez mała codziennie. Jej związek okazał się jednym wielkim niewypałem, którego ona i tak nie dostrzegała. Tak jest i dzisiaj, i teraz, kiedy on wyjechał bez słowa.... bo kontakt już został nawiązany....  Ja słysząc kolejną prośbę, zwyczajne, fizycznie dostaję torsji. Unikam BRUTALNIE PORZUCONEJ... nie mam już sił.... Nigdy nie widziałam tak perfekcyjnego samookłamywania się... i tak obrzydliwego ściągania faceta na siłę. Już rozumiem dlaczego usilnie chciała zajść w ciążę.... a ja się takimi działaniami brzydzę.  I w taki oto sposób w lutym doszło do kumulacji tych moich negatywnych odczuć... i zakrólowała NIECHĘĆ."

Wspominam o niej również w poście: MAM SKOŃCZYĆ TAK JAK TY?
A prawda jest bardzo brutalna:
Bardzo, ale bardzo jest mi jej żal, ale tak jak wspomniałam uprzednio: zamiast walczyć o zamknięcie tematu, rozdrapuje ranę i to widelcem.  
Kilka dni temu jej córka zapisała ją na portal randkowy. Zrobiła to z MIŁOŚCI, żeby mama w końcu przestała myśleć o "byłym", żeby oderwała od niego obsesyjne (tak, tak: OBSESYJNE!!!!) myśli.  Trochę się podekscytowała tematem, nawet na kilka randek poszła. Sekundowałam jej bardzo, a potem kładłam karty po kolei na tych nowo poznanych panów. Położyłam karty na LEO, na PITERA, na KOZIOROŻCA i na LWA
Wczoraj właśnie kładłam się spać, kiedy zadzwoniła na Skypa: Zmęczona jesteś?  Idziesz spać, ale ja mam tylko jedno pytanie!  Zobacz mi na LEO. Dobrze - odparłam i już nie wiadomo który raz, rozłożyłam karty... no, a z tego jednego pytania zrobiło się 20, w różnych konfiguracjach. A czy jak pójdę na randkę to będzie udana? Czy on by mnie kochał i szanował? Po prawdzie, już patrząc ogólnie na LEO, dałam pełną odpowiedź, że to chwilowa i krótkoterminowa relacja. KOZIOROŻEC jest poważny i konkretny, ale pojawi się konkurentka... no i będzie po znajomości. Mieliłam po raz kolejny te same tematy.
Już poza kartami poradziłam, żeby kontynuowała owe znajomości, bo może COŚ ważnego przegapić. Musisz wyjść między ludzi, musisz COŚ dla siebie zrobić, zamknąć   przeszłość.  Ale ja jestem chora, biorę leki na depresję - rozpłakała się. Spotkania i owszem ustawiła, ale odwołała tłumacząc się bólem głowy. 
Wiesz, gdybyś nie wydzwaniała do niego,  nie cierpiałabyś, dlatego że milczy i nie odpowiada na Twoje smsy. 
Doszłam do wniosku, że zapewne do spodu umęczony wyłączył telefon, a może w ogóle zmienił numer? Sprawdź mi czy mu wyłączyli telefon, bo nie płacił na przykład? Sprawdź czy mu się telefon nie rozładował?
Brak odpowiedzi jest również odpowiedzią. 
Pól roku minęło od jego odejścia, a znajoma nijak nie dopuszcza do siebie myśli, że mógł ją po prostu zostawić. Rok wcześniej wyjechał w maju  do rodziny na  2 miesiące. Wrócił w październiku, a już w lutym ewakuował się po cichaczu. Ja mam do niego osobisty żal, że nie miał odwagi uczciwie postawić sprawy; wziąć na klatę trudnego tematu rozstania. Dlaczego? Bo ja mam przechlapane.....a moje karty, nie mają wytchnienia.
Myślę sobie, że on zapewne próbował mówić jej w oczy, ale mu się zwyczajnie nie udało. Rozmowa o odejściu jest trudna.... są kobiety z którymi jest ona w ogóle nie możliwa. 
Do takich zalicza się moja znajoma. Tak oczywistych faktów zwyczajnie nie akceptuje.
Proponowałam jej, aby przeczytała książkę "NIE ZALEŻY MU NA TOBIE", ale ta rozmowa rozbiła się o beton.
Próbowałam powiedzieć prawdę, co w kartach widzę - ona nie przyjmuje tego do wiadomości. Są inni wróże i wróżki, a oni mówią co innego!!! - Kłóciła się z moją wróżbą. A jakiś tam wróż, który nawet występuje w telewizji, powiedział, że on szybko wróci. 
Cóż, póki co, ciągle go nie ma. Przestał w ogóle się odzywać, a telefon jakby umarł.
 Musiało się COŚ stać z jego telefonem, przecież ja go nie nagabuje. Już to widzę.... to skąd wiesz, że nie ma sygnału? I może dałabym wiarę, gdybym nie słyszała tego,  co do niego nagrywa na WhatsApp. 

Nie potrafię pomóc znajomej. Próbowałam. Polecałam książkę do przeczytania... próbowałam uczciwie powiedzieć, co widzę w kartach. Niestety, ona jest na to zablokowana. 
Myślę, że zakochała się w cierpieniu. Delektuje się nim. A tu trzeba walczyć z uczuciami... nie otumaniać się psychotropami. To nie ma sensu.
Nie wymądrzam się, absolutnie... przecież w moim życiu również kończyły się związki... też cierpiałam, płakałam po nocach.... Różnie to bywało. A ileś lat temu zostałam sama z trójką dzieci, a najmłodsze miało 2 latka. Odeszłam, mimo to, bo moja godność osobista, nie pozwalała akceptować wybryków ex. 
I zapewne nie jedna kobieta przerabiała podobną sytuację. Moja znajoma nie jest wyjątkiem. Bywa, że MIŁOŚĆ się kończy..... to jest wpisane w nasze życie. Czasem dla "dobra" dzieci, taki wypalony związek jest utrzymywany... chociaż uważam, że szkód jest więcej niż zysków. Dzieci z takich utrzymywanych na siłę związków, bardzo kiepsko radzą sobie w życiu miłosnym. Nie mają wzorca PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI. Mylą ciepłe, miłe słowo, odrobinę sympatii z MIŁOŚCIĄ.
Moja znajoma nie ma z nim dzieci... więc nie ma innego usprawiedliwienia, poza jakimś psychicznym uzależnieniem.
 Zapewne jej dzieciństwo nie należało do najcudowniejszych. Chociaż, któregoś razu powiedziała: nie ważne jak, ale cel osiągnąć muszę. Nikt nie będzie wiedział jak to zrobiłam.  Uczciwie muszę powiedzieć, że nie dotyczyło to, akurat tej sytuacji, ale sens jest mimo wszystko podobny. No i poza tym, JA będę wiedziała... chyba, że dla niej jestem NIKT.

I na koniec powiem tylko, że jeśli facet kocha, to kocha; jeśli przestaje kochać, to przestaje. Czujemy to, każdą cząstką swojego ciała. Nie darmo mówi się, że my kobiety mamy szósty zmysł, że czujmy szybciej niż wiemy....
A jeśli taki jeden chce odejść - niech idzie w cholerę....  Nie zmuszajmy nikogo, żeby z nami był. Nie okłamujmy siebie same... bo w końcu to, my cierpimy.... nie nasze znajome czy koleżanki....  szkoda jaką ponosimy jest przeogromna. 
,
I po raz kolejny polecam książkę NIE ZALEŻY MU NA TOBIE 
Ta książka mnie osobiście bardzo otworzyła oczy na męski ród. Mężczyźni to nie są jakieś bezwolne istoty,  WIEDZĄ CZEGO CHCĄ. I jeśli kochają, to walczą o swoją kobietę, starają się o nią, udowadniają, że kochają. I nie odchodzą. SĄ z nimi, troszczą się o nas, dbają i stawiają na piedestale.
 To nie jest tak, że jakaś inna kobieta jest w stanie nam go ukraść, zabrać, otumanić i omotać. Jeśli facet podejmuje decyzję, żeby od nas odejść, to po prostu nie chce z nami być.
 I tą decyzję musimy, powinnyśmy uszanować..... I przyjąć ją  z godnością.... 

PODPIS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...