środa, 2 listopada 2016

PODSUMOWANIE PAŹDZIERNIKA

I jak tu nie wierzyć w karty?  Na październik wyszły mi takie karty:

1. III pałek 2. walet denarów 3. II denarów 4. PUSTELNIK 5. GWIAZDA 6. WISIELEC 7. KAPŁANKA 8. VII denarów 9. CESARZ 10. Królowa kielichów RAK 11. AS pałek 12. MAG 13. IX mieczy

Prorokowałam na październik:
Zacznę od tego, że na wyniku mam WISIELCA. Muszę go czytać dokładnie tak jak znaczy, bez naciągania i nadinterpretacji: WISIELEC zawiesi COŚ w moim życiu. Oczywiście, jak najbardziej będę mogła na wszystko spojrzeć z innej perspektywy.... ale to są truizmy, które mają umniejszyć owo zawieszenie czy zatrzymanie czegoś w miejscu.Nie mam co ubolewać, bo na pozycji 7-ej, czyli na niespodziankach od losu, na rzeczach, które wskoczą nagle do mojego życia i nie wykluczam sporo namieszają i zmienią je dokumentnie, pojawiła się KAPŁANKA. Uwielbiam tą kartę. Z każdej, dosłownie z każdej pozycji ochrania. Dla mnie jest ona LOSEM..... czymś, co nam zsyła siła wyższa. I na pewno nie jest niczym złym. Często wypowiadam się o niej: OCHRONA LOSU, tak, dokładnie tak; nic złego mnie nie spotka, pomimo działania WISIELCA.  
IX mieczy to wyzwolenie...  z ograniczeń, z trudnej sytuacji... To WOLNOŚĆ..... Czyżbym rzuciła Tropical w imię czegoś innego? Pomimo, że IX mieczy jest kartą okrutną, często depresyjną, to jednak z czegoś wyzwala.... I nawet jeśli nie wpadnie w moje życie NIC NOWEGO, to zapewne w końcu w jakiś sposób uwolnię się smrodliwego bagienka w którym z konieczności jestem. 
I co się zadziało? Jedna kropelka przepełniła czarę goryczy. Narzekałam, marudziłam, ale dzielnie jeździłam do pracy. Aż, przyszedł tydzień, kiedy we mnie pękło.
Moja szefowa ustawiła mnie na stanowisku o którym wcześniej mówiła, że jest jedynie dla młodych, bo ONI.... poradzą sobie. Ludzi był nadmiar, większość wykonywała fikcyjne, właściwie zbędne prace, a JA musiałam rypać jak dziki wół. Zwijałam się jak w ukropie (dosłownie i w przenośni), bo ilość gości dochodziła do 6 tysięcy.  W piątek czyli ostatni dzień mojej pracy niechcący zauważyłam dziwną rzecz, a mianowicie: moja szefowa wydawała dyspozycję przez krótkofalówkę chłopakowi obok którego stała.  Tak to działało... można było odnieść wrażenie, że jest w zupełnie innym miejscu.... ale ja widziałam, że stoi obok niego. Jednym słowem jakaś dziwna gra dla ludzkiego oka i zapewne w jakimś celu. 
A co mu nakazała? Ano, wymienić wszystkie (dosłownie wszystkie!!!) worki na śmieci w przebieralniach. Godzina była późnawa, za chwilę koniec pracy i MAIK nie zdążyłby posprzątać Wellness. Dzień wcześniej, w jakiejś krótkiej rozmowie ze mną, powtórzyła, że do moich obowiązków należy jedynie HAUS 3, toaleta wejściowa, mycie szyb oraz Wellness jeśli nie ma MAIKA. Hallo, pomyślałam, COŚ mi przypączkowało to Wellness !!! Kiedy widziałam ich razem i słyszałam jej dyspozycję, pomyślałam sobie: pędź dziecko kochane do Wellness, bo COŚ śmierdzi.  W Wellness ostatni raz ktoś sprzątał o 4,20. Bez mała w każdej toalecie brakowało papieru. Ciekawe, że nie nakazała NIKOMU tam iść i to pilnie?!?!  Taka kontrolująca i sprawdzająca wszystko! W piątek jakby zupełnie zapomniała o Wellenss.
Kiedy swego czasu przydzieliła mnie również na HAUS 3 na popołudniowej zmianie, potrafiła mnie ganiać równo: a to już trzeba iść tam i tam, bo.... trzeba. Musiałam (bo sam wielki szef kazał) co 2 godziny ogarniać wymienione wyżej HAUS 3, toaletę wejściową, Wellness i oczywiście myć szyby wejściowe. 
Zrobiłam na Wellness co trzeba, ogarnęłam, posprzątałam i podpisałam. I niby na zewnątrz byłam spokojna, ale już mnie nosiło z nerwów. Chcesz mnie załatwić? Chcesz udowodnić wszystkim, że ja się nie nadaję?  Ćwiczysz mnie już od jakiegoś czasu; przydzielasz najtrudniejsze zadania i a jeśli daje radę, to dowalasz więcej i więcej...  Dziwna sprawa z Wellness? Po co, dlaczego?
Wiadomo, że jak się chce psa uderzyć kij się zawsze znajdzie.
Wewnętrznie ustawiłam się na pozycji obok, bo już od dłuższego czasu, żeby przetrwać i wytrwać musiałam tak stać. Problemem okazał się mój powrót do domu. Pędziłam 150-160 km na godzinę, targana złością i kipiącymi we mnie emocjami.  Mało brakowało, a spowodowałabym wypadek! Otrzeźwiło mnie to trochę. Zwolniłam i jechałam już normalnie. Pomyślałam sobie: dziecko kochane, tak dłużej być nie może.... któregoś dnia stracisz życie. Nie warto. 
Do domu zajechałam już z konkretną decyzją: L4,  KÜNDIGUNG  i żegnajcie kochani.  Praca i owszem jest ważna, ale nie za cenę wypadku, kolizji czy nawet utraty życia. Za kółko nie można siadać w stanie wzburzenia, nerwów czy w stresie.  To gorsze niż jazda pod wpływem alkoholu. 
Także, mało, że decyzja zapadła, to została wcielona w życie. Dokładnie  praca zawiesiła się na WISIELCU.  I  IX mieczy poczułam wyzwolenie z ciężkiej i niekomfortowej sytuacji.
Muszę przyznać, że poczułam ulgę. Wiadomo, że równocześnie pojawił się lęk i pytanie: CO DALEJ? Ale jednak górowało poczucie wyzwolenia i ulgi.
Wierzę, że KAPŁANKA, jakby nie było mnie ochroniła.... i do wypadku nie doszło.
A tak poza tymi znaczącymi decyzjami?  Kierując się tylko i wyłącznie własnym interesem najnormalniej w świecie, załatwiłam sobie zwolnienie lekarskie. Ileż musiało być we mnie desperacji, że zrobiłam COŚ TAKIEGO! 
III pałek to karta mocnych wrażeń. Rzeczywiście, zaskoczył mnie telefon (którego niestety nie odebrałam) z byłej firmy. Nie stawiałam na nich w ogóle i nie czekałam na żaden telefon od nich. Co prawda, to prawda: moje karty wciąż się upierają, że wrócę do przeszłości i podejmę pracę gdzieś, gdzie już byłam. Może to o nich chodzi?
Liczę na to, że jeśli im będzie zależało, odezwą się ponownie. Wcale bym się nie opierała.... ba, nawet chętnie wróciłabym w tamto miejsce, bo praca podobała mi się bardzo.  Praca pod polskim pośrednikiem raczej nie była miła, przynajmniej dla mnie, ale sam zakład podobał mi się. Co prawda nie było żadnych dodatkowych atrakcji, ale atmosfera pracy była przyjemna... trochę taka jak w czasach głębokiego socjalizmu....



Powiązane posty:

PODPIS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...