sobota, 6 lutego 2016

MAM SKOŃCZYĆ TAK JAK TY?

Moja znajoma została porzucona w brzydki sposób!!! Ot, z dnia na dzień gość się ewakuował, bez słowa wyjaśnienia. Owszem odezwał się za jakiś czas, coś tam bzdurzył o innych światach, innych bajkach.  
Nie ma dobrych rozstań, każde jest przykre... ale tak bez wyjaśnień? Brzydko bardzo. Znajoma najpierw krzyczała, że ma swoją godność, że nigdy więcej go za próg nie wpuści, potem płakała, a na koniec zaczęła do niego wydzwaniać, pisać, wyjaśniać i żądać wyjaśnień. Usłyszałam niechcący to co mówiła do niego: jesteś całym moim światem, moje życie to TY.  Potem długi list do niego napisała.... Domniemywam, że skamlący.
Zasępiłam się...  Czy tak wygląda GODNOŚĆ? Przykre. Gdzie szacunek do samej siebie? Gdzie w tym wszystkim miłość do samej siebie?
Któregoś razu, na fazie głębokiego przygnębienia (bo nie oddzwaniał), powiedziała: mam skończyć tak jak TY?
W pierwszej chwili mnie zatkało, nie wiedziałam co mam odpowiedzieć..... potem zrobiło mi się bardzo, bardzo przykro. No, ale jeśli mam być do spodu szczera, to ja tego jej faceta z dużą dopłatą bym nie chciała. Za żadne pieniądze.  Ale niech tam, cierpiała przecież... Tyle, że ona w tym swoim cierpieniu powiedziała to, co naprawdę myśli. Pewnie czuje się lepsza, bo ma kogoś.... nie ważne, że na siłę. Wspierałam ją jak mogłam... siedziałam przy niej nocami.... ładowałam do pieca.... i usłyszałam rzecz przykrą... Smutne i dobijające....
Ze spokojem na swojego księcia czekam... Nigdy nie straciłam wiary, że kiedyś stanie na mojej drodze.  A jeżeli nie? Pogodzę się z tym, ale nie zdecyduję się być z kimkolwiek, tylko po to, żeby pokazać, że kogoś mam. I chciałabym, życzyłabym sobie, żeby MÓJ KTOŚ był ze mną z własnej nieprzymuszonej woli, dobrowolnie.... nie z litości.... nie z musu czy braku innego wyjścia.

I cóż, może to dobry moment, żeby zapytać kart: 
Czy jeszcze będę z odpowiednim dla mnie mężczyzną?

1. V mieczy 2. KOŁO FORTUNY 3. UMIARKOWANIE 4. ŚMIERĆ 5. CESARZOWA 6. V kielichów 7. IX denarów 8. WISIELEC 9. MAG 10. AS denarów 11. SĄD 12. KAPŁANKA 13. AS mieczy

Rozkład kart, ich odpowiedź nie jest budująca... Może znajoma dobiła mnie za bardzo i karty pokazały moje negatywne nastawienie i już brak wiary, zniechęcenie totalne? 
Zielono bardzo. Bez mała same ARKANA WIELKIE.  
Ucieszyła mnie KAPŁANKA górująca nad całym rozkładem. To znak, że ona czuwa nade mną. Wszystko co się dzieje jest dla mojego dobra. 
Póki co, pozostają mi marzenia. Nie bardzo jest się z czego cieszyć.  Nie walczę, nie wydzwaniam do nikogo.... zdaję się na LOS, na przypadek. Zaraz, zaraz... bo jeszcze wyjdzie na to, że mam działać jak koleżanka? Gdzie mój notes? Zaraz zacznę wydzwaniać po wszystkich... Oj, nie widzi mi się to. 
Dobrze, że UMIARKOWANIE wzywa do rozwiązań, do działań kompromisowych... mam patrzeć na swój interes i na interes strony przeciwnej... w tym wypadku oczywiście chodzi o płeć męską. MAM ŁĄCZYĆ, BUDOWAĆ, IŚĆ DROGĄ ZGODY. ŻADNEGO EGOIZMU !!!
ŚMIERĆ mówi wyraźnie, że mam głębokie przeżycia, bo ktoś mnie opuścił, umarł. Mówi o realnej śmierci uczuć,  śmierci związku, o traumatycznych wydarzeniach w przeszłości, po których nie pozbierałam się do dzisiaj.
CESARZOWA mówi o partnerze idealnym.... pełnym zmysłowości, osobie spełnionej... Przy mnie? Możliwe, że KTOŚ taki błąka się po świecie.... Bo jak mówi moja PYSIA - dla każdego jest na tym świecie idealny, odpowiedni człowiek.. Więc, zapewne i dla mnie jest.  Daleko, blisko, jedno jest pewne, że JEST. V kielichów mówi o silnych emocjach, które w mogą wybuchnąć... To karta konfliktów emocjonalnych długo narastających. Panika, zarażające, trudne do udźwignięcia emocje? Jak ją czytać w tym rozkładzie, żeby nie nad-interpretować pod swoim kątem kart?
To symbol osamotnienia. Człowiek niepotrzebnie patrzy za siebie zamiast przed siebie. Czasem karta wskazuje na to, ze w związku każdy żyje swoim życiem. W korespondencji z innymi kartami może oznaczać poświęcenie się dla ukochanego lub związek z kimś niekochanym. W sferze finansowej niespójność działań ze wspólnikiem. Koniecznie należy poszukać drugiej osoby a przeszłość rozpamiętywać na zasadzie wspominania czegoś miłego. Korzystać z przyjacielskich rad. Czasem wskazuje na kłopoty z komunikacją.
 No świetnie!!! Lepiej mi było kart nie kłaść. Skończyłam, na rozpamiętywaniu przeszłości. W powiązaniu ze ŚMIERCIĄ, ależ pięknie to wygląda. Zdołowałam się normalnie. IX denarów mówi o wyjawieniu tajemnic, sekretów, odkrywaniu rzeczy ukrytych, które są... a o których ja nie wiem. To też w negatywie karta zdrady. Kto mnie zdradzi skoro nikogo nie ma? Ufam, że dowiem się czegoś nagle? KTOŚ mi COŚ wyzna? 
WISIELEC - mówi, że w stanie zawieszenia jestem i kto wie, nawet gdyby się ktoś pojawił nie odważę się, bo niezdecydowana na zmiany będę? Nie wykluczam i takiej opcji. Na niektórych z nas pewne wydarzenia działają silnie... na innych przez chwilę, a jeszcze innych ledwie lizną. MAG może informować o faktycznie ważnym mężczyźnie.... który może pojawić się, może być w moim życiu.... a ja... cóż... niekoniecznie chętna? A może skupię się nie na uczuciach, nie na mężczyznach, a na innych sprawach? Może będę życiowe pasje rozwijała? Tylko co jest moją życiową pasją? Nijak nie rozumiem przekazu jaki daje mi AS denarów. Dam tym samym innym szanse na wystartowanie w interesie? Na zarabianie? Szczerze powiedziawszy, jak czytam ten rozkład kart, to właściwie wszystko jest dla mnie jasne, ale bardziej odnoszę go do zdarzeń, które już zaszły w moim życiu niespełna rok temu..... Pytałam czy jeszcze będę z odpowiednim człowiekiem.... a tu odpowiedź zadziwiająca. Jakby dotyczyła zdarzeń z przeszłości... 
Zaraz, zaraz,  ale na co wskazują ostatnie karty? Co one mówią?
SĄD mówi, że to co było już nie wróci... Owszem jakaś próba wskrzeszenia będzie, ale się nie uda.. Widać tak musi być... KAPŁANKA czuwa.... AS mieczy mówi o uruchomieniu intelektu... czyli owszem KTOŚ będzie z kim znajdę wspólny język i zacznie się od rozmów... Porozumienie będzie bez wątpienia.... Kiedy? Może za miesiąc, może za rok, ale będzie. 
A może chodzi o to, że pokieruję się rozumem, a nie miłością? Postawie na logikę? Ot, po prostu: na starość nie chce być sama, ktoś mi musi szklankę herbaty do łóżka podać w chorobie. Kurcze. Ucieszona nie jestem.... wymowa kart jest trudna.... ale nie zaprzeczająca pytaniu. 
Taki trochę niedosyt mam.... No niby KTOŚ będzie i będzie odpowiedni.... ale blokad mam tyle, że szkoda gadać. Pocieszające jest to, że jednak KAPŁANKA czuwa... Może ta ŚMIERĆ musiała mnie dopaść, bo poszłabym w złym kierunku? Wszystko jest po COŚ.... i może musiałam "tak skończyć", żeby w końcu poznać kogoś odpowiedniego? Bo serce nie koniecznie wie, co dla nas dobre? A lęk przed samotnością prowadzi nas ku komukolwiek  i nie koniecznie odpowiedniej dla nas osoby?


PODPIS

2 komentarze:

  1. Wiele kobiet żyje samotnie z wyboru i nie są przez to gorsze. Ja też jestem sama. Tak mi się ułożyło w życiu. Wiele lat byłam tą trzecią. Wyznania, zapewnienia, obietnice. I ciągłe czekanie, kiedy znajdzie czas. Dzisiaj już nie pozwolę, żeby mnie ktoś zwodził i oszukiwał. Też skończyłam jak Ty. Tak może powiedzieć tylko ktoś kto nie ma poczucia własnej wartości i jej samopoczucie zależy od faceta. Po wielu latach zrozumiałam jak to jest, kiedy jest się zabawką w rękach mężczyzny. I już nie chcę, żeby ktoś się mną bawił. Dla swojego oblubieńca mam być najważniejsza, jeśli nie, to wolę być najważniejsza dla samej siebie. Trzymaj się Ella. Nie jesteś sama.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga moja ANONIMOWA. Powiem tak: ja nie uważam, że jakoś źle skończyłam. Może komuś tak się wydawać.... ale to tak nie wygląda, przynajmniej z mojej strony. Ja byłam jedynie zaskoczona, że znajoma użyła takiego sformułowania. To zupełnie tak jakbym skończyła w jakimś rowie normalnie. Myślę, że standardem w myśleniu wielu kobiet jest to, że życie bez faceta obok jest nic nie warte. Ba, że kobieta, która nie ma obok faceta jest gorsza, bo posiadanie faceta to jest dopiero COŚ. Wiesz, ja na przykład bardzo się cieszę, że nie opieram komuś brudnych gaci, że nie chodzę na palcach, bo on akurat śpi, że nie śpieszę do domu upichcić mu obiadek.... nie muszę odkurzać kiedy nie mam ochoty i takie tam różne pozytywy. Negatywów tez jest trochę, ale zdecydowanie mniej. Wiertarkę umiem już trzymać w ręku, śrubokręt też. Kiedy trzeba poproszę sąsiada o pomoc.... Nie muszę patrzeć na faceta kręcącego się w gaciach po domu. Brrr. Ostatnio dzwonił do mnie mój wieloletni znajomy.... Mówię: wiesz, zrobiłam obiad (!!!!).... zjadłam o 1.30, bo miałam taka ochotę.... A on na to: to chore! No właśnie nikt mi nie mówi co chore, a co zdrowe. Ochotę miałam i już. Takich przykładów mogłabym mnożyć. Robię co chcę i kiedy chcę. Nikomu nie muszę się opowiadać, przed nikim nie muszę się spowiadać.... ale najważniejsze, nie przeżywam żadnych niepokojów.... gdzie i z kim jest? Ale kiedy pojawi się taki całkiem do rzeczy gość, taki całkiem sensowny.... który nie będzie puszczał głośnych bąków i siarczyście bekał.... to czemu nie. Ale na poważnie.... muszę COŚ poczuć.... musi COŚ zaiskrzyć.... COŚ musi być i jeśli poczuję bliskość... to kto wie, może dam radę: gotować, sprzątać, prasować... Nie wykluczam, że odhibernuję się dla niego...

      Usuń

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...