poniedziałek, 21 listopada 2016

SZARE KOMÓRKI

Ezoterycznie i nie tylkoZ ogromną pasją oglądam Poirota. Może nie jest ideałem mężczyzny, ale jego SZARE KOMÓRKI budzą mój podziw. W sumie nieciekawy facet: pedantyczny, schludny do przesady (och ta pielęgnacja wąsów!), nieduży, lubiący symetrię i rzeczy do pary. Agata Christie mówiła o nim: napuszona, paskudna, nieznośna kreatura, z jajowatą głową. No, ale miał szare komórki!!!! I już samego faktu ich posiadania - zachwyca. Przynajmniej mnie.

To. co mnie zachwyca jest niestety, poza zasięgiem. 
Codziennie około 19.00 nawiedza mnie DOBRY NAŁOGOWIEC z SZARYMI KOMÓRKAMI  w zaniku, bo kończy swój "dyżur" w sklepie i wracając do domu wpada, sprawdzić czy żyję. Od rana mam torsję i mnie trzęsie. Ileż to razy mówiłam: wystarczy telefon. Mnie nie potrzeba wizyt towarzyskich. Subtelne aluzje? Zapomnij. Delikatna sugestia? Co to takiego? I tak dochodzę do kresu. Ileż można wysłuchiwać jego użalania się nad sobą, ileż można słuchać w kółko tego samego? Do niego trafia jedynie chamskie i bezczelne zachowanie.  
Niektórzy ludzie przymuszają nas do chamstwa, do brzydkiego zachowania się, bo najnormalniej w świecie, brak im SZARYCH KOMÓREK. Nie chcę być bezczelna i chamska, niekoniecznie dobrze się czuję w takim klimacie. Lubię DOBREGO NAŁOGOWCA. chętnie jemu pomagam, gdy trzeba to jadę przywieźć, zawieźć, odwieźć... ale wchodzi za bardzo i za często w moje życie. I nie czuje tego, że przegina. I gdyby jeszcze rozmowy z nim były twórcze i COŚ wnosiłyby w moje życie, to może sprawiałby mi przyjemność. Bicie piany mnie nie kręci, wręcz wzbudza moją niechęć do niego.... 
Kręci mnie w mężczyźnie inteligencja, błyskotliwość, wiedza. Wzdrygam się na prymitywne i chamskie żarty.
Na pewno miałam dziwny wyraz twarzy na żart kierowniczki w tropikach, która przykładała sobie parówkę do intymnego miejsca i nią kręciła. Wszyscy zwijali się ze śmiechu. Ja spinałam wszystkie mięśnie twarzy w COŚ na kształt uśmiechu, ale wątpię, żeby mi to dobrze wychodziło. Czułam niestety pogardę i pojawiało się we mnie uczucie wyższości. I wcale nie była dumna z tych uczuć, ale tak czułam i nie mam co zaprzeczać owym odczuciom.
Chwilami dochodzę do wniosku, że nie jestem inteligentna, bo przecież inteligencja, to:
Inteligencja to zdolność przystosowania się (adaptacji) do otaczającego środowiska. Osoba inteligentna zachowuje się adekwatnie do okoliczności, a jeśli nie przestrzega reguł panujących w środowisku, to czyni to z chęci kontestacji, a nie z braku rozeznania wśród tych reguł czy też z powodu nieumiejętności wypracowania przystosowawczych wzorców działania.
Jednym słowem: nie potrafiłam się dostosować.  Cóż, nic dodać, nic ująć.
W tropikach często przerabiałam podobne sytuacje. Najczęściej stałam z boku i pracowałam nad miłym wyrazem twarzy, żeby nie było, że nie znam się na żartach.... Myślę, że się znam, że czuję żart, ale nie każdy mnie bawi i powoduje, że się autentycznie i szczerze uśmiecham.
Póki co, jestem zawiedziona, bo oblepia mnie cała masa prostych ludzi, którzy nie stymulują moich SZARYCH KOMÓREK. Tak, tak, one wymagają stałej stymulacji....
Mulfort powiedział bardzo istotne rzeczy:
Wchłaniamy w siebie myśli tych ludzi, do których czujemy największą sympatię i z którymi najczęściej przestajemy. Jeżeli są oni od nas niżsi i żyją myślowo w niższych sferach, wówczas cierpimy długotrwałą szkodę - gdyż wyższy i subtelniejszy duch zawsze ulega w nierównym towarzystwie.
Odpowiedni stosunek towarzyski jest najpierwszą podstawą do osiągnięcia szczęścia, zdrowia i powodzenia. Stosunek towarzyski oznacza tu coś, co wychodzi daleko poza ramy fizycznego obcowania. Stajemy się bliscy jakiemuś człowiekowi zależnie od psychicznego natężenia, z jakim się nim interesujemy - oddalenie jego ciała w przestrzeni nie gra tu żadnej roli. Kto dłuższy czas związany był z jakąś niższą od siebie naturą, ten nie może od razu zatamować fal duchowego stosunku, które są mu z tego źródła posyłane dalej, siłą przyzwyczajenia. Musi on nauczyć się zapomnieć, nie powinien nigdy wrogo o niej myśleć, lecz raczej nic, zupełnie nic, bo tylko w ten sposób może przeciąć niewidoczne, telepatyczne "druty" i zrzucić więzy! Może to dźwięczy zimno, twardo, okrutnie?
Zapewne nikt nie powinien i nie może długo pozostawać samotnym; lecz ten, kto posiada siłę do przecięcia niższych połączeń, toruje przez to drogę wyższym. Kto posiada siłę, aby czekać, ten w świecie zjawisk przyciąga na swą drogę ludzi, którzy mu dadzą rzeczywiste wytchnienie i pomoc, jaką powinna dać towarzyskość. 
Jeżeli przestajesz z ludźmi o spaczonych pojęciach, wydających z siebie złe myśli i nieżyczliwe uczucia, musisz w końcu odczuć ich szkodliwy wpływ, bez względu na to, w czyją stronę są one skierowane; złość bowiem jest jakby dymem zasłaniającym ci jasność oczu. Jeżeli zadajesz się z niedowiarkami, wchłaniasz w siebie niedowiarstwo. Twoja siła i myśl zatrutą zostaje pośledniejszymi żywiołami, bo przyswajamy sobie miazmaty niezdrowych i błędnych myśli w ten sam sposób, jak bakcylusy tyfusu i malarii. Co więcej, walczyć musimy ze złem nie tylko dotykalnym, ale i niewidzialnym, czyli z potęgami Ciemności.
Lepiej nie utrzymywać żadnych stosunków towarzyskich, niż utrzymywać je z ludźmi rozprzężonymi, nie mającymi przed sobą celu; ich prądy myślowe izolują nas od istot podobnych do nas, od rzeczywistych przyjaciół. 
Istnieją zatrute duchowe prądy, jak istnieją trujące wyziewy arszeniku albo metali. Kto przebywa zupełnie biernie w pokoju wśród zazdrosnych, przepełnionych nienawiścią, cynicznych albo nie wyzwolonych ludzi, wchłania z nich trujący pierwiastek, pełen choroby i niszczącej siły: pierwiastek daleko niebezpieczniejszy, aniżeli nawet dająca się wykazać chemicznie trucizna, ponieważ jego działania postępują delikatniej i tajemniej, często dopiero po wielu dniach dają się odczuć i są najczęściej przypisywane innym przyczynom.

Ileż prawdy jest w JEGO słowach. Tylko jak przełożyć je na życie? Ciężko, naprawdę ciężko, a czasami wręcz niemożliwe.
Jak sprawić, żeby do DOBREGO NAŁOGOWCA dotarło, że nie można, że nie należy się narzucać i nachodzić KOGOŚ codziennie? Słowa do niego nie trafiają przecież. Jakie to skomplikowane. 

2 komentarze:

  1. Dzień dobry,

    Chcąc polecić znajomej osobie pisma Mulforda, a zwłaszcza "Przeciw śmierci", przy okazji, "przypadkiem" trafiłem do Pani.

    Ciekawe, że zachęcając do lektury, chcę zacytować te same przywołane przez Panią Jego słowa.

    Życzę pogodnego lata, pod każdym względem - może takiego, jak w "Lecie leśnych ludzi" Marii Rodziewiczówny

    Leszek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że "przypadkiem" trafiłeś na mojego bloga. Trochę dziwny i pokręcony jest, ale mam nadzieję, że nie wskazuję nikomu błędnego kierunku.
      Za życzenia DZIĘKUJĘ i również życzę pogodnego, a przy tym spokojnego lata... a właściwie CAŁEGO ŻYCIA.
      Cieplutko pozdrawiam

      Usuń

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...