Dostałam telefon w sprawie pracy. Zadzwoniła kobieta, rekrutuje kobieta. Coś mi w kartach podobnego wychodziło. Kobieta... we wczorajszej kabale raczej wychodziło na faceta. Jednak faceta.
Poprosiłam MOJĄ ANGLIĘ o karty. Oto, co mi powiedziała:
Spotkam kogoś kogo znam. Powrót do czegoś, zadowolenie i szczęście, Nowy początek. Wielkie zadowolenie.
Będę zadowolona, praca od BLIŹNIAKA od KAPŁANKI.
Czy oferta przyjdzie od BYKA?
Do dwóch miesięcy przyjdzie oferta pracy od niech, pokrętną drogą.... Zaproponują pracę, duża kłótnia, też się pokazuje, będą szukali kontaktu ze mną.
No cóż... karty to karty.
W poprzednim poście opisałam przekaz KABAŁY PERSKIEJ dla mnie. Karty nie są złe. Pojawia się światełko w mrocznym tunelu. I to jest budujące. Dzisiaj jeszcze nastrój mam raczej poniżej ZERA. Chłodno i zimowo w sercu i w myślach.
Spróbuje odnieść się to pewnych spraw nakreślonych przez karty.
Przez karty przewija się sporo osób, zapewne blisko ze mną związanych. I tak: rozpoznaję w kartach swoją znajomą, która dobija mnie swoim problemem... Nie żebym jej nie współczuła... Współczuję jej i to, bardzo, ale pewnych jej zachowań absolutnie nie rozumiem. Nie wiem ku czemu zmierza i czego tak naprawdę chce. W tym bólu, w tym cierpieniu sama już zapewne siebie nie rozumie. Raz robi rytuał, na przywrócenie jego uczuć, innym razem rytuał, aby trafił go szlag (naganne bardzo). Ja się już gubię i czuję się tym bardzo umęczona. Wszyscy cierpią po stracie, to normalne... to ludzkie, ale większość cierpi w milczeniu... Cierpienie ma przecież swoją godność.
Jako bardzo młoda osóbka popełniłam taki wiersz:
"a jeśli przyjdzie Ci kogoś nienawidzić, za to, że kochasz go, a on Cię nie kocha, pamiętaj, ze najszlachetniejszą zemstą jest przebaczenie".
Jak dobrze rozumiałam pewne prawa.... aż jestem zadziwiona swoją mądrością.... już wtedy.
Tłumaczę koleżance, że tak nie można, że trzeba spróbować wybaczyć, że nie powinna wymuszać jego powrotu, nie dzwonić, nie nalegać... W odpowiedzi słyszę, że ja nic nie rozumiem... albo ja go zniszczę, albo jeszcze słynne "mam skończyć tak jak TY?". To naprawdę trudny problem i chyba już mój.
W tym sensie karty mogły pokazać fałsz jako moje umęczenie totalne.... słuchanie jej utyskiwań, już bez komentarza, podczas gdy absolutnie nie podzielam jej postawy. Współczuję, ale nie rozumiem i nie sekunduję w jej działaniach. To pachnie fałszem (jeszcze jakim)... i zapewne moim.... Milczę już i nie wyrażam swojego prawdziwego zdania.
Nie można nikogo zmusić do miłości.... ona, albo jest, albo jej nie ma. Stosowanie rytuałów dla cudzej krzywdy jest naganne i nie do przyjęcia, przynajmniej dla mnie.
Mam świadomość, że w złości, w bólu, w cierpieniu złorzeczymy okropnie, nie licząc się z tym, że słowo ma wielką moc sprawczą. I wiem też, że obraca się to często przeciwko złorzeczącemu.
Kolejną osobą, którą widzę w kartach jest moja córcia PYSIA. Właśnie została sama w wielkim mieszkaniu, kończy swoje sprawy, bo musi je zamknąć... Jest w fizycznym oddaleniu ze swoim mężczyzną... Cierpi, ale ma świadomość, że wkrótce jej sprawy się zamkną i oddalenie się zakończy. Zakładam, że poinformuje mnie o pozytywnym zakończeniu swoich "problemików". Kontakt mamy stały, pełen ciepła i zrozumienia. PYSIA to takie moje światełko. Dobre kochane i kochające dziecko.
Synuś za małą chwilę zostanie tatą. Cieszy się z tego ogromnie. Jest z dobrą, pełną ciepła osobą, która go kocha i którą on kocha. Synuś ma dla mnie sporo wyrozumiałości, cierpliwości i zrozumienia. Oboje zresztą są taką modelową parą.... Dobrze synuś trafił, bo przecież bywa różnie.
Problemy dnia codziennego są przez karty znakomicie pokazane. Borykam się z nimi jak każdy i trochę taka w niemocy jestem. To widać w kartach. I nastrój mam wcale nie najlepszy, chociaż w żadnym razie nie depresyjny. Trochę takie przeciąganie działań i niemoc mną zawładnęła. Kto normalny ogląda turecki serial do 5-tej rano? Potem nijak wstać i funkcjonować normalnie. Serial jest ciekawy, nie powiem. Nawet nie wiedziałam, że takie filmy lecą w Polsce. I pomyśleć, że kiedyś były HAREMY.... i biedne kobiety musiały się dzielić ukochanym, który trochę rozpustny był. Trawiła je zazdrość, zawiść.... każda chciała mieć go jedynie dla siebie, a tu masz: trzeba było nakładać maskę na twarz i dumnie nosić głowę. Nic dziwnego, że się podtruwały nawzajem, intrygowały, knuły... Co za czasy to były: kobieta jako przedmiot sułtana.
Ale odbiegłam od tematu. Chociaż wątek ciekawy i wart poruszenia.
Swego czasu karty w KABALE PERSKIEJ pokazały mi pech w podróży... Wyjechałam z domku i po przejechaniu 10 km padł mi akumulator. Słabe ładowanie... Stres okropny, nie mogłam autka odpalić, w końcu jednak ruszyłam. Pech w podróży chociaż krótkiej, ale jednak był. Innym razem z kolei podobny układ kart, również wieszczył mi pecha w dalekiej drodze... i sprawił, że jechałam 700 km bez mała 24 godziny. Wtedy jeszcze miałam stare autko i jechałam do domu na Święta Bożego Narodzenia. Autko mi zgasło na środku autostrady. Dosłownie zagasło!!!! Nowy akumulator odmówił posłuszeństwa. Musiałam autko zepchnąć na pobocze (sama!!!!), a ruch był okropnie wielki. Wszyscy jechali na święta do Polski. Co ja się najadłam strachu, jakiż to był ogromny stres dla mnie. W końcu po wielu nerwach, kontakcie z policją niemiecką, ADAC, po kosztownej naprawie auta na warsztacie, dotarłam do domu na chwilę przed wigilią. Już na wigilijną kolację organizowaną u siostry nie dojechałam.... Przemarznięta, zmęczona zasnęłam przy .... rosole. Tak, to była jedyna moja samotna Wigilia i to przy rosole. Taki to pech mnie dopadał, a karty go złowróżbnie sygnalizowały.
Całkiem możliwe, że i tym razem COŚ podobnego mnie dopadnie... Oby nie, ale różnie może być. Przekazu kart, nie zlekceważę w żadnym razie. Pojadę na warsztat skontrolować autko.
Ciekawym wątkiem są przybywające pieniądze i związany z tym kłopot. Mało tego zawiść, zazdrość w związku z tym się pokazuje. To pieniądze są najczęściej przedmiotem zawiści i zazdrości. To takie ludzkie. Przecież to właśnie dla pieniędzy ludzie gotowi są na wszystko. Powodem ludzkich podłych zachowań, matactw, intryg, ba morderstw są najczęściej pieniądze, władza, zawiść i zazdrość niestety.
Swego czasu przeżyłam dokładnie taką historię jaką opisały wczorajsze karty. Zarządzałam swego czasu zespołem pracowników. W związku z kłopotami jakie mnie dopadły, musiałam zjechać do Polski. Miałam obok siebie osobnika, który ogromne parcie na władzę miał. Uczciwie powiem, że nie mogłam już na niego patrzeć. Wiedziałam, że skutecznie wykorzysta mój zjazd. Taki to człowiek był. Obserwowałam go i widziałam do czego jest zdolny, aby dostać się na świecznik. Po moim powrocie, początkowo jakoś się nasza współpraca układała..... do czasu, kiedy się nie dowiedział jakie po powrocie otrzymałam wynagrodzenie. Trochę znam się na ludziach, więc wiedziałam co nastąpi. I nastąpiło. Skuteczny człowiek niestety. Z ogromnym bólem serca pogodziłam się z tym. Odeszłam i szybko znalazłam sobie nową pracę. A teraz znowu miałby się podobny scenariusz powtórzyć?
Karty wieszczą mi zmianę i pieniądze. Przełamanie złej passy. Piękne ŚWIATEŁKO W TUNELU mi się pokazało, ale również zazdrość, zawiść, knucie.
Owszem potrafię być dyplomatyczna i polityczna, ale wszelka intryga jest mi obca. Mówię co myślę.... i często na tym tracę. Oczywiście karty nie muszą pokazywać takiej sytuacji jaką opisałam.... ale jakoś mi to tak dziwnie podobnym zdarzeniem pachnie, bo jakże przybywające pieniądze mogą być przedmiotem troski? Chyba jedynie takim właśnie wypadku.
W kartach pojawia się również mężczyzna, który ma ogromne problemy, nie do udźwignięcia. Przy tej osobie jest koniec dobrej passy. Depresja, przygnębienie ogromne. Zapewne w jakiś sposób moje losy z tym człowiekiem się skrzyżują. Ktoś, całkiem możliwe, że to on właśnie, będzie grał na moich emocjach... dla osiągnięcia swojego celu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam