Ciężki i przykry był dla mnie luty. Na zniechęceniu totalnym. COŚ okropnego.... ale i takie bywają dni i takie bywają miesiące.
Ta IV kielichów dała mi się we znaki. Odczuwałam ja każdą cząstką swojego ciała. Niechęć jaka się wkradała do mojej duszy była tak wielka, tak ogromna, że emanowała na wszystko. Ledwie znosiłam DOBREGO NAŁOGOWCA. Poczuł się chyba częścią całości... a ja widząc go zaczynałam dostawać drgawek. Rozmowy z nim, jego wizyty przyprawiały mnie o jeszcze większą NIECHĘĆ i resztkami sił starałam się nie wybuchnąć... Chwilami byłam mimo wszystko nie miła. Starałam się trzymać swoje mocje na uwięzi, ale nie tędy droga. Uznałam, że oswoił się za bardzo.. i kompletnie nie czuje, nie widzi... właściwie nawet słów wprost wypowiedzianych - nie słyszy. Dlaczego mam do niego taka NIECHĘĆ? Proste, jest jego zbyt dużo, zbyt często... i zbyt leniwy jest. Jego życie polega na gadaniu, śmierdzącym leniem jest. Ja nie widzę w nim przyjaciela, a pomocnika, a z tą jego pomocą jest marnie. I ten brak bystrości... i brak czułków. Każdy kto ma "czułki" szybko zauważa, że pora wyjść, że pora się lekko wycofać.. DOBRY NAŁOGOWIEC nie widzi, nie czuje... mało tego jeszcze bardziej napiera. I do niechęci jaką wzbudza, sam się przyczynia.
BRUTALNIE PORZUCONA też nie odpuszcza. Kiedy kilka lat temu odnowiłyśmy nasza znajomość usłyszałam, że jest szczęśliwa, zaręczona, że wkrótce będzie dziecko. Zobacz mi kiedy ślub? poprosiła. Nie widziałam ani ślubu, ani dziecka, ani miłości. Widziałam obok niej interesownego faceta, żadnej miłości nie dostrzegłam. nie wiedziałam, że ta niewinna prośba była początkiem stawiania jej kart, bez mała codziennie. Jej związek okazał się jednym wielkim niewypałem, którego ona i tak nie dostrzegała. Tak jest i dzisiaj, i teraz, kiedy on wyjechał bez słowa.... bo kontakt już został nawiązany.... Ja słysząc kolejną prośbę, zwyczajne, fizycznie dostaję torsji. Unikam BRUTALNIE PORZUCONEJ... nie mam już sił.... Nigdy nie widziałam tak perfekcyjnego samookłamywania się... i tak obrzydliwego ściągania faceta na siłę. Już rozumiem dlaczego usilnie chciała zajść w ciążę.... a ja się takimi działaniami brzydzę. I w taki oto sposób w lutym doszło do kumulacji tych moich negatywnych odczuć... i zakrólowała NIECHĘĆ.
Przykre, że ludzie nie widzą, nie czują, że ssą jak WAMPIRY... że oblepiają KOGOŚ swoimi problemami, swoją osobą bez końca, bez jakiegokolwiek wyczucia....
Taka jest natura ludzka.... niestety. Można kogoś odwiedzić raz na jakiś czas przyjść pogadać, posiedzieć, ale nie codziennie... Można kłaść karty, patrzeć w przyszłość, to zrozumiałe, ale nie codziennie... I, żeby było mało, wciąż na ten sam problem.
BRUTALNIE PORZUCONA poniża się do spodu, stosuje szantaż emocjonalny, gra jak może na uczuciach swojego EX. Ja doszłam do etapu, że JEGO rozumiem i wcale mu się nie dziwię. Tak właśnie działa IV kielichów... zrobiła swoje.
TAROT również niezbyt budująco, powiedział:
1. VIII kielichów 2. X denarów 3. SĄD 4. X kielichów 5. Rycerz kielichów RYBA 6. CESARZOWA 7.RYDWAN 8. Królowa kielichów RAK 9. X pałek 10. V kielichów 11. Rycerz pałek STRZELEC 12. Królowa denarów KOZIOROŻEC 13. V mieczy
VIII kielichów jest kartą zniechęcenia, apatii, wręcz obojętności, żeby nie powiedzieć niechęci do konkretnej osoby. W takim stanie ducha można zrobić rzeczy nieodwracalne. I nie patrzeć mam w przyszłość... mam nie analizować jakie skutki owa niechęć wywoła w perspektywie. To karta długo dojrzewającego emocjonalnego konfliktu. I skrajnych rozwiązań. Karty mówią, że dobrobyt mnie czeka. powodzenie, satysfakcja i pełnia szczęścia (CESARZOWA). Sukces wpadnie w moje życie niespodziewanie, tak zupełnie z nagła, niespodzianka! RYDWAN równie dobrze może oznaczać daleki wyjazd, przemieszczenie się, przeprowadzkę. Również mogę otrzymać niespodziewany DAR od losu. Osoba dobra, ciepła, miła (RAK) będzie stałym elementem mojego życia i będzie miała na nie ogromny wpływ, również na wszystkie moje sprawy. Ciężki miesiąc... Stan ducha nie najlepszy.... wybór... rozsądek... i nie wykluczam, że odpływające finanse przymuszą mnie do konkretnych decyzji. Może będą słuszne?
Oby LUTY zakończył się szybko. Oby go przetrwać, bo sił mi nie staje.
Elu kochana, dobrze, że jesteś. Choć szkoda, że takie, a nie inne były powody nieobecności.
OdpowiedzUsuńLuty dobiega końca. Idzie wiosna, a gdy tylko słońce zaświeci od razu jakoś radośniej i więcej energii do działania. Będzie dobrze!
A niektórym osobom trzeba pewne rzeczy powiedzieć wprost, delikatnie taktownie, ale wprost. Inaczej ni ha ha nie zrozumieją. Z różnych powodów: z własnej wygody, taka ich natura, potrzebują kogoś empatycznego, skupiają się tylko na sobie...
Ale już od wtorku marzec!
Pozytywnego marca życzę!:)))
z pozdrowieniami B.
Styczeń Luty to dla mnie zawsze najgorsze miesiace,takie smutne,ciężkie do przeżycia, depresyjne wręćz...być może taka ich aura,ale na szczęscie się i luty kończy więc byle do wiosny...
OdpowiedzUsuńMyślę że wampiry energetyczne, wyczuwają tą naszą niechęć ale do póki ostro nie zareagujemy będą z nas czerpać ile się da bo im tak wygodnie...
Kochana Ellu mam nadzieję zę kolejne miesiące będą dla pani lepsze a ja posyłam pozytywną energię.
pozdrawiam A.
Dziękuję za miłe słowa. Mam wiarę w zmienność i nadzieję, że rzeczywiście marzec przyniesie inna energię i nie tylko dla mnie. Ja wiem, że wejdę w energię KOŁA FORTUNY i wiele się może wydarzyć. Moje wampiry (dokładnie tak, święta racja) zapewne czują, ale nie chcą czuć.... Jednego się boje, że przyjdzie moment i ja zareaguję ostro i zaskakująco. Mam nadzieję, że tak nie będzie, bo nie jestem wtedy miła. Zastosowałam póki co uniki.... Zobaczymy. I oby luty już sobie poszedł.... niech nas nie dopada depresjami..... Chcę wolna od negatywnych emocji zająć się kartami.... bo w żadnym razie nie chcę, żeby moje emocje miały wpływ na karty. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za słowa otuchy.
OdpowiedzUsuń