poniedziałek, 22 lutego 2016

WRÓŻBA OLI

Wczoraj zadzwoniła OLA. Oczywiście wróżby. Co ją czeka, co jej może się zdarzyć, co z facetem, co z pracą.
Postawiłam jej karty.  Dziwne są. Naprawdę dziwne.
Oczywiście wykorzystałam ją również, o karty. A, cio!!!!
Oto, co powiedziała:

Na moją pracę -  z przełożenia: jestem ja, facet ze znaku wodnego - Skorpion, Ryba, Rak, albo facet, który mnie kocha.  Widać nowy początek, jeszcze moje wahanie i pokierowanie się mądrością i..... jest praca w imię miłości. Póki co, ja nic nie planuję i właściwie nie wiem o niczym.  Idę, bo idę; żyję, bo żyję Jakbym pewnych rzeczy nie wiedziała.
Priorytet - życie osobiste. Praca jest potrzebna do odbudowania miłości.  Facet jest ze znaku wodnego, jakby WIEŻA była. 
Praca, pieniądze, co utraciłam rozkwita na nowo.

Jak to będzie, kto to będzie?
Facet jakby z nową pracą.  Wodny facet (SKORPION, RAK, RYBA) albo ktoś kochający.
Spełnienie i związek. Opanowanie sytuacji, spokój. Wybór, stworzenie rodziny, jest wstępna realizacja.  Jest ruch i jakby coś klapło.
I jest od początku powrót do realizacji, tego co upadło.  Jeszcze widać cierpienie, pretensje, ale mimo wszystko nowy układ. Są cierpienia, żal, pretensje, bo brak pewności, ale jest wstępna realizacja. To co padło się odradza.  I jest nowy początek finansowy. Miłość, podjęcie ryzyka i wtedy odrodzenie tego co padło. Miłość od początku z kimś z przeszłości.

Dziwne karty.  Naprawdę. facet z przeszłości, kocha mnie.... jakoś mi to, tak dziwnie pachnie. Tak, to według JEJ kart wygląda.
To właśnie OLA kiedyś mi mówiła, że on za krótkie ręce ma, będzie miał. Sporo go to  wszystko będzie kosztowało. I będzie uderzał wyżej i gdzieś w okolicach Wielkanocy załatwi temat.  Nic takiego się nie stało. 
W okolicach Wielkiej Nocy wróciłam do domu.
Uniosłam się dumą, pięknie się pożegnałam. Napisałam, że go bardzo lubiłam. Wyjechałam i już nie prosiłam o pracę. Napisałam  na chwilę przed podjęciem nowej pracy.  Dałam mu do zrozumienia, że mam nowego pracodawcę. Prosiłam o świadectwo pracy. Grzecznie wyraziłam domniemanie, że u niego wszystko dobrze. Nie odezwał się oczywiście. 
Moje losy były pokręcone. Nie poczułam się dobrze w nowej pracy. Podobało mi się i owszem, ale praca, a nie mój bezpośredni chlebodawca. W kolejnej pracy zaproponowali mi odejście za porozumieniem stron za domniemaną artrozę. 
Po odejściu z pierwszej pracy w Niemczech, zaczęła się era dziwnych znajomych na Facebooku... Jednym z nich był Lucas Greger... Założył profil i zaraz wysłał zaproszenie, tego samego dnia. Od wejścia pisał po niemiecku.... Nie podtrzymywałam pisania i.... profil zamknął. Kolejnym był jakiś JOB  już nie pamiętam jaki... Też dziwna osoba. Jakby ktoś za tą osobą się krył. Otworzył profil, wysłał zaproszenie.... Nie wkręcałam się w znajomość, chociaż ów JOB pisał dziwne rzeczy. Jakiś taki intrygującą wiadomość mi napisał, przetłumaczony  przez translator brzmiał dziwnie: wyznania nie wiadomo jakiej miłości... że się bał, że tęskni od tylu miesięcy.. Odniosłam wrażenie, że to ktoś kto mnie zna. Pisał po angielsku, co dla mnie było nie do udźwignięcia. I tak nie rozumiałam o co naprawdę chce, bo translator tłumaczy bzdurnie.  Porażka totalna.  Też zamknął profil.
Głupie to wszystko... naprawdę głupie. Ale prawda jest taka, że każdy może w necie być kim chce. Nawet księciem Monako.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...