poniedziałek, 12 września 2016

Tydzień od 12 do 18 września

1. II kielichów 2. ŚWIAT 3. DIABEŁ 4. VIII pałek 5. Król monet BYK 6. KAPŁAN 7. Rycerz pałek STRZELEC 8. Rycerz kielichów RYBA 9. Rycerz mieczy BLIŹNIAK 10. IV pałek 11. VI kielichów 12. WIEŻA 13. IV kielichów

Oczywiście skomentowałam miniony tydzień. I cóż mogę powiedzieć: karty emanowały moim nastrojem na V kielichów. Niby mało, a jednak..... wszystko.
Rozkład  na ten tydzień, rozpoczyna karta miłosna, czyli II kielichów. Mówi ona grupie osób w której jestem czy chciałabym być. Z tym, że karty kładą nacisk bardziej na emocjonalne połączenie. Praca? Ludzie w pracy? Z tymi z którymi obecnie pracuję, nie łączą mnie żadne emocjonalne więzy. Co to, to już na pewno NIE.
W każdym razie II kielichów jest kartą emocji, drżenia serca.... i to raczej pozytywnego.  Zwiastuje zadowolenie i satysfakcję.
ŚWIAT w negatywie nie jest wcale negatywny. Przynajmniej dla mnie. Wskazuje bowiem, że właściwie PLAN już jest, a teraz należy go jedynie zrealizować, czyli wcielić w życie.
Może znaczyć na przykład, że podejmę decyzję o rezygnacji z pracy, ale jako takiego wypowiedzenia jeszcze nie złożę, albo otrzymam ofertę pracy, ale jeszcze nie będzie podpisania umowy. COŚ już na planach, ale jeszcze nie konkretnych działaniach.
ŚWIAT na tej pozycji nie jest złym sygnałem. Oznacza prawie cel, prawie zwycięstwo, prawie spełnienie, za małą chwilę, za momencik, bo COŚ trzeba jeszcze dograć czy dogadać.
Powinnam uważnie rozglądać się dookoła siebie i zrozumieć: w czym tak po prawdzie jest problem. To jakoś pachnie mi obecną pracą; tyle, że mnie się już nie chce, ani odkrywać, ani rozpracowywać problem intelektualnie. Nie chce mi się i już. Karty zresztą brutalnie stwierdzają, że ja wcale nie chcę zrozumieć, ani odkryć, że najnormalniej w świecie w sytuacjach, które mnie męczą,  zwijam żagle i się ewakuuję. Tak czyniłam całe życie. Jest COŚ nie tak? Do widzenia, żegnam. ZERO walki, bo i po co?
Na  karcie partnerskiej mam osobę za znaku BYKA, albo jakiegoś finansistę lub bankowca.... Różnie mogę domniemywać. Jakiś czas temu, kiedy moje perturbacje w Tropical sięgnęły zenitu, również pojawiła się osoba ze znaku BYKA. Może moje szefowa jest z tego znaku? A może słynny MARCEL z wielkim nosem i odstającymi uszami to BYK? Aż drżę na samą myśl, że ZNOWU muszę tam jechać.... brrrr.  Na wyniku mam KAPŁANA. Cóż mówi ta karta na tej pozycji:
W bliskiej przyszłości zajmiesz pozycję kogoś obdarzonego autorytetem, będziesz wypowiadał pewne wyższe racje lub reprezentował pewna społeczność. Inni będą ci ufać - nie zawiedź ich. 
Oczywiście również może znaczyć, że pojawi się KTOŚ Z AUTORYTETEM. Zupełnie nagle, z impetem, energicznie wpadnie w moje życie, dosłownie na STRZELCU; a może zwyczajnie jakaś osoba ze znaku STRZELCA wpadnie po prostu? Oczywiście zdarzenia jakie nastąpią zweryfikują przekaz kart. 
RYBKA na pozycji: co stałe i niezmienne mówi, że nie można zmienić twojego przywiązania do pewnego Rycerza Pucharów oraz uczuciowego uwikłania w związek z nim. Oczywiście karta może mówić o stałej obecności osoby ze znaku RYB w moim życiu. Tak mi przyszło do głowy, że jednak CÓRCIA wróci i przyjedzie ze STRZELCEM. To taka luźna myśl, ale może akurat tak się zdarzyć. 
Mistrzowsko przejdę przez BLIŹNIAKA, a może zwyczajnie przeskoczę jakieś problemy natury intelektualnej i to po mistrzowsku? 
Tak po prawdzie, to nad całym rozkładem góruje WIEŻA, czyli różne przykre rzeczy, które mogą się zdarzyć. Dopadnie mnie ponownie masakra tropikalna? Mobbing ze strony szefowej? Oby nie, ale powinnam się na różne przykre rzeczy nastawić. 
Jakby nie było, rozkład kończy spełnienie, satysfakcja emocjonalna i zadowolenie.
 I w świetle sygnału, że głośno ogłoszę SUKCES brzmi to całkiem, całkiem.
Jak to może wyglądać? Zwyczajnie mogę rzucić robotę, pójść za głosem serca, a może za jakąś  nową ofertą?  Oby!!!! Taki scenariusz bardzo mi pasuje, a jak będzie? Zobaczymy. 


PODPIS

1 komentarz:

  1. I jak zwykle przyszedł czas na podsumowanie tygodnia. Tydzień minął mi na pracy i na dojazdach do niej. W sumie dominowała praca. Na nic innego nie miałam czasu. No, może telefon jak zwykle grzał się mocno... ale po prawdzie to był "pracowity" tydzień. Jak wspomniałam (chyba) szefowa przydzieliła mi relatywnie trudne zadanie, a mianowicie dezynfekcję pryszniców. Potem szłam zamiatać przebieralnie. W sobotę rozmawiałam trochę z KONI..... Powiedziałam jej, że bardzo lubię dezynfekować prysznice pistoletem wodnym (tak to się chyba tłumaczy?), sprawia m to wiele frajdy i jest 100 razy lepsze od dezynfekcji toalet szmatką. Oczywiście nie byłam zdziwiona, że w ostatnią nockę nie wysłała mnie zamiatać przebieralnie, ale zleciła mi dezynfekcję toalet i pryszniców pracowników. Nakazała zlikwidować plamy, zacieki... Nie powiem, łatwo nie było zlikwidować wieloletnie zabrudzenia, ale dałam radę... Oczywiście przyszła sprawdzić na jakim etapie jestem.... Byłam już na końcówce. Dopytała czy rzeczywiście wszystko zrobiłam, ale nie kontrolowała czy dobrze. Zresztą, do czasu sprawy z MARCELEM i sytuacją jaką opisałam w poście ZA NISKIE KWALIFIKACJE, cieszyłam się bardzo dobrą opinią... Po cichu KONI informowała mnie o zadowoleniu szefowej z mojej pracy, też i przybyła do nas BARBIE swego czasu powiedziała: ja wiem, że ty dobrze pracujesz. Myślę, że jej się nawet nie chciało szukać jakichś błędów czy niedoróbek.Osiągnęła to co chciała: dowaliła mi pracę ze szmatką.... i o tym zapewne mówiła górująca WIEŻA. Może ona jest owym BLIŹNIAKIEM, którego po mistrzowsku przeskoczyłam? A MARCEL to BYK którym przyszło mi dzielić się pracą w przebieralni?
    Poza tym było w miarę spokojnie... i rzekłabym, że IV kielichów jak najbardziej się potwierdziła.
    Cóż, do mojej pracy gdyby chciała, mogłaby się przyczepić, bo jak się chce psa uderzyć, kij się zawsze znajdzie.... ale chyba odpuściła. W sobotę zresztą złapała moje spojrzenie. Co się tak krzywo na mnie patrzysz? Zaprzeczyłam oczywiście.....
    Nie powiem z początkiem tygodnia nie była miła, ale w połowie tygodnia już odpuściła.
    A ja? Pozostałam w swoim postanowieniu, że jednak nie tu, nie z tymi ludźmi.... ale pracuję, bo kieruję się żelazną logiką. I tyle będę pracowała, ile dam radę....
    Tydzień zamknęłam zadowolona z siebie, z tego, że nie dałam się wyprowadzić z równowagi, nie dałam się i zrobiłam co mi nakazała......

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...