niedziela, 8 października 2017

Po XAWERYM

Przeleciał sobie taki orkan i narobił szkód co niemiara. U mnie na ogrodzie przerzedził ogromną wierzbę. Na całe szczęście, jedynie na tym się skończyło, bo mogło być znacznie gorzej.  Oczywiście, długo byłam pozbawiona prądu... jak większość Polaków w lubuskim, ale przetrwałam. Gazety ostrzegały: BĘDZIE NAPRAWDĘ NIEBEZPIECZNIE... i było. 

Na dzień dzisiejszy do lasu wchodzimy na własne ryzyko, bo sporo drzew po prostu wisi i w każdej chwili może spaść na głowę zbłąkanego grzybiarza. 
Wybrałyśmy się wczoraj z PYSIĄ na jadalne kasztany. Niestety, musiałyśmy odpuścić, bo do lasu wejść się nie dało. Gdy tylko zajechałyśmy na parking zaraz pojawił się leśniczy i lojalnie nas ostrzegł przed niebezpieczeństwem. Zresztą chyba bardziej troszczył się o ptaki, bo podobno w lesie za mało jest żołędzi i kasztanów ze względu na wiosenne przymrozki. Martwił się jak one sobie dadzą radę w zimie. Także, skończyło się na grzybobraniu, które okazało się nad wyraz obfite. Oczywiście, na obiad zagościł na naszym stole przepyszny sos z prawdziwków. 
A tak poza tym? Spokojnie i pracowicie. Uprzątanie szkód pohuraganowych, generalne sprzątanie na ogrodzie i szykowanie ziołowej rabatki PYSI. Pojawiły się na niej: szałwia, oregano, tymianek, majeranek, rozmaryn, lawenda, lubczyk, melisa. Wkopałam trochę ząbków czosnku, a pomiędzy szałwię wkopałam czosnki ozdobne. Ufam, że w przyszłym roku będą się pięknie prezentowały na ziołowej rabatce.  Oczywiście, z wiosną PYSIA wzbogaci ją o zioła jednoroczne. 
Sprzątam, zagrabiam i planuję gdzie urządzę kwiatowy ogródek i warzywniak, oraz gdzie postawię szklarnię. Musiałam trochę zmienić plany, bo pod wierzbą odpada. Xavier mi uzmysłowił, że taki jeden orkanik może narobić sporo szkód. Wydać kasę na szklarnię i nie mieć z niej NIC - jakoś mi się nie podoba. 
Także, prace ogrodowe w pełnym rozkwicie. Oczyściłyśmy również garaż i szopki, ze zbędnego i często popsutego sprzętu, bo za chwilę będzie wywóz śmieci wielkogabarytowych,. Tym czynem naraziłyśmy się na wielkie krzyki DOBREGO NAŁOGOWCA. Takaś bogata? I dawaj odcinać kable i segregować wielkie gabaryty.  A biedaczek właśnie wyszedł ze szpitala, po kolejnej kolonoskopii. Poprzednią miał rok temu. Nie wiem dlaczego tak się chłopak katuje? Nie jestem lekarzem, ale według mnie dolega mu marskość wątroby i w ten kierunek powinien iść. ON oczywiście, alkoholikiem nie jest, ale niech mu tam będzie. Biedaczek zażywa tony leków, które popija piwem, bo podobno wtedy, leki najlepiej się wchłaniają. Ale cóż, to jest jego problem, nie mój. Ja uwielbiam kawę, bez niej nie wyobrażam sobie życia i niestety... nałogowo palę papierosy. Jakiś nałóg mieć trzeba. Jeden uwielbia piwo, drugi kawę.  Każdemu COŚ innego smakuje. 
Z utęsknieniem czekam na ciutkę lepszą pogodę. Póki co, jest deszczowo, nieprzyjemnie i niemiło. Podobno około 12-tego października się wypogodzi. Oby. Z niecierpliwością czekam na wypogodzenie.



PODPIS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...