Jestem wielką fanką YouTobe. Mam wiele zasubskrybowanych kanałów, że ciężko mi je zliczyć.
Czasami zastanawiam się, czy samej nie otworzyć kanału, ale nie bardzo wiem o czym miałby być.
Wróżbiarski kanał?
Hmm, niekoniecznie, bo ja jedynie czytam karty i absolutnie nie wpadałam w samozachwyt, że jestem wspaniała, wszystko wiedząca i najlepiej wróżąca. Nie dorabiam również ideologii do tego, co czynię.
Lata wróżenia nie mają tu nic do rzeczy. Również sprawdzalność wróżb, jakby nie do końca ma znaczenie.
I o nas samych i o świecie, o wszystkim, a korzystanie z wróżek świadczy jedynie o tym, że nie mamy ze sobą żadnego kontaktu. Świadczy o tym, że się pogubiliśmy, a każda wróżka, czy wróż, to znaczenia nie ma, programuje naszą podświadomość. Miesza nam w głowie i często źle ukierunkowuje. Ba, wręcz zmienia nam życie.
I uczciwie muszę przyznać, że to co powiedział, dało mi do myślenia.
Bo jeśli ja niechcący programuję komuś życie? Nawet jeśli moje intencje są szczere i nie mam najmniejszego zamiaru nikomu w życiu mieszać, to może jednak to robię?
Moja znajoma przesłała mi swego czasu artykuł pod tytułem: Dar jasnowidzenia.
Dlaczego przesłałaś mi artykuł o Jackowskim. To nie jest o Jackowskim, ale o mnie. - odparła.
No tak, ale ty nie masz daru jasnowidzenia.
Każda wróżka ma dar jasnowidzenia. - usłyszałam w odpowiedzi. Ty również.
Kiedy tak sobie prześledziłam swoje odczucia i swoje emocje podczas stawiania kart, nie dopatrzyłam się w tym ani grama jasnowidzenia.
I owszem, uczciwie przyznaję, że często jestem po takim na przykład godzinnym wróżeniu bardzo zmęczona, wręcz wykończona, ale nie mam żadnych przebłysków, które mogłabym powiązać w jakikolwiek sposób z jasnowidzeniem. Przynajmniej z takim jasnowidzeniem, którego doświadcza pan Jackowski.
Zmęczenie jednakże, absolutnie nie świadczy o darze jasnowidzenia.
Jackowskiego z pełną odpowiedzialnością mogę nazwać jasnowidzem. Niejednokrotnie widziałam jak działa u niego jasnowidzenie, bo nie raz, nie dwa obserwowałam jak na żywo przychodziły do niego wizje, w postaci krótkich obrazów, czy wycinków przyszłych wydarzeń.
Ja tak nie mam jak pan Jackowski.
Rozkładam karty i je odczytuję. Bez żadnego jasnowidzenia, bez żadnych przebłysków, aczkolwiek z pewną wizją przyszłości, powziętą z kart.
Pewnie, że mogłabym dorobić ideologię jasnowidzenia, ale byłoby to poważne nadużycie i podpisanie się pod darem, którego - nie mam. Przynajmniej nie czuję, żebym go miała.
Bo nijak pod ów dar nie mogę podciągnąć proroczych snów. Te najpewniej zdarzają się każdemu.
Swego czasu prowadziłam długotrwałą korespondencję e-mailową z pewną panią / dziewczyną, która koniecznie chciała nauczyć się wróżyć.
Analizowała każdy rozkład jaki popełniłam, posiłkując się ściągawką, którą można znaleźć na blogu. Ściśle: odnośnik do ściągawki.
W pewnym momencie pogubiła się dokumentnie, bo nie mogła zrozumieć, jak można zinterpretować rozkład w którym każda karta zaprzecza drugiej. Zinterpretować i trafić w samo sedno!
W ostateczności zrezygnowała z wróżenia.
Zresztą nie ona jedna. Takich próbujących i odchodzących od kart, znam sporo.
I nie uważam, że ktoś odchodząc od wróżenia popełniła błąd.
Wróżenie to trudne zadanie.
To odpowiedzialność za słowa, i również w dużej mierze... za czyjeś życie.
Pisałam swego czasu o swojej koleżance wróżce, która wysłała pewną panią zagranicę, wróżyła jej szybki ślub z idealnym mężczyzna, dziecko w skali roku. Pani uspokojona i ucieszona proroctwem, wkopała się w olbrzymi kredyt, który zaciągnęła na ów daleki wyjazd, co przypłaciła utratą zdrowia i czkawką. Pan okazał się absolutnie nietrafionym wyborem, a pani zdegustowana szybko wróciła do Polski.
Takie to było tajemnicze jasnowidzenie.
A jeśli jeszcze dochodzi do nas informacja, która nie jest budująca, bo mówi, że wróżąc mieszamy komuś w życiu, to pora najwyższa się zastanowić czy w ogóle, warto brnąć w temat dalej?
Chyba nie zamierzasz porzucić wróżenia Ellu? To byłaby wielka strata. Tyle razy mi pomogłaś.
OdpowiedzUsuńKiedyś usłyszałam taką opinię, że karty są tylko narzędziem w rękach wróżbity.
Może to prawda? Może masz dar jasnowidzenia i tego nie dostrzegasz i nie czujesz?
Jackowski kiedyś powiedział, że kto nie znalazł ciała zaginionej osoby, ten nie jest jasnowidzem.
Co myślisz o tym?
I wróż nadal. Pozdrawiam
Nie moja kochana, nie zamierzam rzucać wróżenia.
UsuńNie, żeby to była aż strata. Tak nawet nie myślę, po prostu, zbyt wiele osób korzysta z mojej pomocy, żebym tak nagle się wycofała i odmawiała sprawdzenia w kartach tego, czy tamtego.
Zgadzam się w pewnym stopniu z tezą, że karty są jedynie narzędziem. Tyle, że ja bez tego narzędzia tylko czasami jestem w stanie przewidzieć czyjąś przyszłość.
Kiedy jestem w stanie bez kart ową przyszłość zobaczyć? Ano wtedy, gdy temat jest mi znany dobrze z autopsji. Kiedy znam wydarzenia, kiedy znam osoby i znane mi są pewne zachowania.
Otarłam się o psychologię, trochę w swoim życiu przerobiłam i dobrze wiem, czym powodowane są pewne reakcje, zachowania czy czyny.
Nie ujmuję tego w kategoriach jasnowidzenia, lecz bardziej doświadczenia, czy wiedzy.
Niekoniecznie przemawia do mnie argument, że ten, kto nie odnalazł ciała zaginionej czy bardziej dokładnie - zmarłej osoby, ten nie jest jasnowidzem.
Pan Krzysztof ma dar komunikowania się z duszami osób zmarłych. Czuje owe niematerialne byty.
Tyle, że właściwie każdy ma taki dar.
Tak sądzę. Mogę się mylić, oczywiście, bo nie mam patentu na wiedzę o bytach niematerialnych.
Jednakże doświadczyłam wizyt w snach moich zmarłych rodziców. Z przekonaniem, graniczącym z pewnością mogę stwierdzić, że moja mam mnie ostrzegała, przestrzegała.
Też mój ex-mąż, kiedy już leżał w malignie, na chwilę przed zejściem z tego świata, odwiedził mnie we śnie.
Dlaczego we śnie akurat? Myślę sobie, że za dnia wszyscy żyjemy w biegu, skupiamy się na prozie życia i tym samym jesteśmy oddaleni od spraw bardziej duchowych.
We śnie w pewnym stopniu wchodzimy w inny wymiar i ów kontakt staje się możliwy.
Och, rozpisałam się, a miało być krótko.
Generalnie temat jest wart przemyślenia i dogłębnej analizy.
Bo jeśli uznamy, że w tym życiu nasza dusza zestrojona jest z tym konkretnym ciałem, które niestety się zużywa i jeśli uznamy, że nasza dusza jest nieśmiertelna, to możemy spokojnie założyć, że najpewniej przechodzi ona do innego nowego ciała i w tym ciele toczy kolejny żywot.
Oznaczałoby to, że pan Krzysztof jedynie przez jakiś czas ma kontakt z owym niematerialnym bytem czyli z duszą, w chwili, gdy ona jest zawieszona pomiędzy przeszłym i przyszłym życiem.
Tak naprawdę, nie jestem tego wszystkiego pewna, jedynie gdybam i domniemywam.
Dodam na koniec, że nie każdy jasnowidz chce szukać zmarłych i naprawdę chyba, nie musi.
I na koniec ponownie Ciebie uspokoję: nie rzucam wróżenia. Czasami mam jedynie wątpliwości czy w ogóle warto.
Cieplutko pozdrawiam
Pan Elu... myślę, że wróżba jakakolwiek, nie jest wyryta w kamieniu wiec należy podchodzić do tego jako prawdopodobnej ewentualności i nie dostosowywać się do wróżb a jedynie wyciągać z nich wnioski. Wówczas wiedząc można pewnym rzeczom poświęcić więcej uwagi lub podchodzić do nich roztropniej. Ktoś powiedział, że każdy z nas jest kowalem własnego losu i od naszych myśli, decyzji, z naszego działania wynikają kolejne zdarzenia i sytuacje. Wiedza od wróżki lub czytającej karty może jedynie nauczyć nas ostrożności wobec osób lub sytuacji i dwa razy pomyśleć zanim zdecydujemy się na krok. Przepowiadanie przyszłości czy to z kart czy jasnowidzenie czy z run przedstawiają jakiś prawdopodobny scenariusz. Jeśli ktoś uzna go za pewnik, sam sobie robi krzywdę. Nie można zwalniać się z myślenia. Czasami dobra przepowiednia podnosi na duchu i nie pozwala zginać pod rozwalonymi cegłami. Wskazanie, ze za rok, dwa, miesiąc tydzień będzie inaczej pokazuje czasami że jest jeszcze jakaś inna droga niż ta, na którą się zafiksowaliśmy i nie umiemy ruszyć z miejsca. Zwalone cegły z upadłej wieży albo nas mogą zabić albo pozwolą być budulcem na cos innego. Czasami ktoś z boku może mieć chłodniejszą głowę i pomóc nam mentalnie odkleić się od jedynej i słusznej myśli. Także czy ja uwierzę wróżce, czy "dobrej" koleżance i narobię sobie kłopotów to mam pretensję tylko do siebie. Nie znaczy to wcale, ze są wróżki, które tak autorytarnie przekazują swoje myśli, że aż dziwi ta ich słuszność i wychodzi ich własna pycha.
OdpowiedzUsuńPani Elu... dystans do tego i zdrowe uczciwe podejście. Zawsze rada może pomóc chociaż czasami jest nie do przyjęcia w danej chwili.
Pozdrawiam i głowa do góry...
Halina
Dziękuję Ci HALINKO za... mądre słowa! Zawsze napiszesz coś mądrego i budującego. Bardzo biorę sobie do serca Twoje słowa.
UsuńPrzecież sama swego czasu pisałam, że nie możemy obarczać wróżek winą za swoje życie, za swoje problemy, bo COŚ nam wywróżyły, czy przepowiedziały, a to się nie spełniło.
Jest jeszcze taki wątek: jeśli wróżba jest swoistą afirmacją czy programowaniem, to przepowiednia, która się nie spełniła oznacza, że owo programowanie jest, czy bywa nieskuteczne. Nie każda osoba daje się zaprogramować.
Czyli tak naprawdę,tylko czasami programujemy, szczególnie tych, którzy sami zwolnili się z myślenia i włożyli swój los w cudze ręce - bezmyślnie, jak bezwolna istota.
Pozdrawiam HALINKO, dobrze jest poznać czyjś punkt widzenia. Naprawdę! Takie komentarze są naprawde cenne.