poniedziałek, 10 stycznia 2022

Oczyszczenie przed MODLITWĄ HUNY

Napisał  do mnie MACIEK. Poruszył problem modlitwy według HUNY. MACIEK stara się zmienić swoją rzeczywistość za pomocą modlitwy. Niestety, nie udaje mu się osiągnąć swój cel, bo modlitwa mu nie wychodzi. 

Męczę się Ellu, zaczynam się denerwować, bo kontaktu z nadświadomością nie łapię. Przeczytałem wszystkie książki jakie poleciłaś i wciąż mi się nie udaje. W czym jest problem? 

Pisałam kiedyś o swoich doświadczeniach z modlitwą według Huny. Łatwo mi nie było. Długo trwało zanim w końcu udało mi się skutecznie pomodlić. Pisząc skutecznie, mam na myśli: poczucie, że moja modlitwa dotarła, została prawidłowo odebrana i została w miarę szybko zrealizowana w realu.

W dzisiejszym poście oprę się na książce Sławomira Hulanickiego  HUNA Tajemna Wiedza Kahunów. Prawie jak zawsze, zresztą.

W poście Huna - modlitwa według huny pisałam: Nasza  UFNOŚĆ, WIARA i MIŁOŚĆ do NAD-ŚWIADOMOŚCI musi być bezgraniczna !!!

Nie wykluczam, że przystępując do modlitwy tej ufności, wiary i miłości Ci brakuje. 

Ja sama przystępując do modlitwy nie miałam ani wiary, ani ufności, ani miłości. Byłam w desperacji bardziej niż w pewności, że moja modlitwa zostanie wysłuchana i prośba spełniona. 
Wiarę, zaufanie i miłość wzbudziła we mnie informacja, zawarta w wymienionej wyżej książce, że tak naprawdę nasza podświadomość czeka z utęsknieniem na naszą prośbę i z ogromną radością ją spełnia. 
To takie proste pomodlić się i otrzymać, co chce. Skąd więc problem ze skontaktowaniem z nadświadomością, skoro to takie łatwe?
Może problemem jest duchowe i emocjonalne oczyszczenie?

Zanim przystąpimy do modlitwy musimy przeprowadzić duchowe i emocjonalne oczyszczenie: musimy zadośćuczynić wyrządzone krzywdy, przebaczyć zarówno sobie  jak i innym.

Duchowe i emocjonalne oczyszczenie jest bardzo ważne. Nie możemy przystępować do modlitwy w chwili, kiedy targają nami emocje: złość, wściekłość itp. Desperacja na pewno, skutecznej modlitwie nie sprzyja. Jako negatywna emocja, jest na pewno skuteczną blokadą. 

Nie zawsze mamy możliwość zadośćuczynić wyrządzanym krzywdom. 
Nie mam tu na myśli krzywd celowych, czy wyrządzanych z premedytacją, ale krzywdy wyrządzone nieświadome. Bywa tak, że postępujemy uczciwie, trzymając się pewnych zasad, a ktoś i tak czuje się skrzywdzony. Przesyła nam wtedy negatywną energię, bo jego poczucie skrzywdzenia nie dopuszcza opcji, że został potraktowany uczciwie. Na takich ludziach się nie skupiamy, a one swoimi złorzeczeniami stoją na drodze w naszym kontakcie z nadświadomością. Nieustająco wysyłają w naszym kierunku negatywną energię. I czy jesteśmy tego świadomi czy nie, stoją na naszej drodze. 
Często mówimy, że ktoś nam złorzeczy, że jakiś pech do nas się przykleił i nie odpuszcza, a to są właśnie te negatywne czyjeś emocje, które nas oplotły.

Całkiem nie tak dawno weszłam w kontakt z osobą, która niechcący przypomniała mi dawne zdarzenie z przeszłości, które dotyczyło pewnej osoby, znanej nam obojgu. Owa osoba, jak się okazało, wciąż zionie do mnie nienawiścią. Dla mnie temat zamknięty i zapomniany, a dla niej NIE! W swoich negatywnych emocjach jest bardzo zapiekła. I najpewniej jej pielęgnowana nienawiść do mnie, wciąż nade mną krąży.
I jestem przekonana, że pech, który mnie prześladuje jest za jej sprawą, ściśle za sprawą negatywnych emocji, które wciąż w moim kierunku wysyła.
A co się tak naprawdę stało? W latach 2011 - 2015, tak mniej więcej, pełniłam funkcję kierownika polskiej grupy. Obowiązków miałam sporo, a jednym z nich był nabór pracowników. W chwili, kiedy musiałam zatrudnić dość sporo nowych osób, zaproponowałam tej osobie pracę. Ofertę przyjęła i pracę podjęła. Byłam jej wdzięczna, bo przyciągnęła ze sobą trochę znajomych. Byłam jej wdzięczna, bo de facto rozwiązała mi mój problem. Jakiś czas było spokojnie, aż do chwili, kiedy jeden z kolegów, który w owym czasie pełnił funkcję mojego zastępcy, popełnił głupi żart, który dotknął właśnie owej osoby. Nie była ona jedyną adresatką tegoż żartu. Żart bardzo głupi, za co go zdyscyplinowałam. On zresztą też miał świadomość, że żart mu się nie udał. Usiłował przeprosić, wytłumaczyć, ale trafił na blokadę. Ja dostałam ultimatum w postaci życzenia, że mam go za ten żart zwolnić. Nie spełniłam tego życzenia, co poskutkowało wystosowaniem przez ową osobę pisma /  donosu do zakładu, do mojego bezpośredniego szefa, zarówno na żartownisia, jak i na mnie. 
Szef po otrzymaniu pisma przyjechał i zorganizował zebranie na którym powiedział, że jeśli komuś nie pasuje panujący układ i nie odpowiada szefostwo, niech sobie odpuści smarowanie głupot i niech się zwolni. Oczywiście, musiałam wytłumaczyć się z postawionych w piśmie zarzutów. Były one naprawdę bardzo krzywdzące dla mnie i absolutnie nie miały żadnych podstaw. 
Efekt całej akcji był taki, że owa osoba wyjechała sama z siebie. Pociągnęła za sobą przyciągniętych znajomych. Usunęła mnie z grona znajomych na f i po prawdzie zniknęła z mojego życia. Z bólem zaakceptowałam taki rozwój sytuacji i zajęłam się rozwiązywaniem kolejnych problemów zawodowych, bo tych nigdy nie brakowało. Po prostu, nadal wykonywałam swoje obowiązki. Nadal dbałam o to, żeby wszystko w firmie szło dobrze.
Okazało się po latach, że jej nienawiść do mnie jest wciąż żywa. 
Ja w swoim mniemaniu, absolutnie nie uważam, żebym ją osobiście bardzo skrzywdziła i zmarnowała jej życie. Jednakże jej poczucie krzywdy jest tak wielkie, że pomimo iż minęło może ponad 10 lat nadal jest wciąż żywe. Żywe i silne!

Taką kolejną osobą, którą skrzywdziłam niechcący, z racji pełnienia funkcji, była moja znajoma. Pociągnęłam ją tam do pracy, żeby nie jechać w nieznane sama.
Moja znajoma często zagranicę wyjeżdżała. Nigdy nie zaproponowała mi, abym z nią pojechała. Z tych wyjazdów zawsze wracała w miarę szybko. Zawsze wchodziła w konflikty z innymi ludźmi. Opowiadała mi o tym później, oczywiście ze swojego punktu widzenia. Zawsze winni byli inni ludzie. 
Niestety, kiedy już pracowałyśmy wspólnie, zauważyłam, że jest osobą bardzo kłótliwą, konfliktową i wprowadza paskudną atmosferę w pracy. Skonfliktowała się ze wszystkimi, z nikim nie rozmawiała, poza jedną osobą. Korzystała z faktu, że się znamy i robiła naprawdę siwy dym. Skarg na nią nie było końca. Właściwie to wszyscy podnosili temat, że ją faworyzuje i chronię, bo jest moją znajomą, a najlepiej byłoby ją zwolnić, wtedy ogólna atmosfera zarówno w pracy, jak i w hotelu, się poprawi. Odbyłam z nią rozmowę i zasugerowałam, żeby rozwiązała powstały problem, a kiedy nie będzie w stanie, to po prostu, niech z pracy dla dobra grupy, zrezygnuje. 
Z biedą wyjechała. Nikt jej nie pożegnał, nikt jej nie pomógł. Radości po jej wyjeździe nie było końca.
Jej nienawiść do mnie była ogromna. Obgadywała mnie równo. To co mówiła na mój temat, do mnie dochodziło i sprawiało mi ogromną przykrość. Zdarzało się, że mogłam się wytłumaczyć i wyjaśnić, co się naprawdę zdarzyło, ale nie każdy mnie o tym, co ona mówi na mój temat, informował.
Usłyszałam, że jej zawdzięczałam stanowisko, które miałam, że mi palma odbiła, że mam świra na punkcie kart i nic nie zrobię, zanim kart nie postawię. I tak dalej, i tak dalej. Nie przeszkadzało jej to, swego czasu z moich umiejętności karcianych korzystać.
Z perspektywy czasu jej pretensje rozumiem, chociaż tak naprawdę problem nie był we mnie, ale w niej. W jej talencie do konfliktowania się z ludźmi, zaburzania atmosfery w pracy, krzykliwości, kłótliwości, która doprowadziła do jej alienacji w grupie itp. itd. Swoją nienawiść ukierunkowała na mnie, absolutnie nie przyglądając się sobie.

Powyższe przykłady wyrządzonych krzywd są chyba ważne, bo są to niejako krzywdy tak naprawdę nie popełniane z premedytacją. Stanęłam przed wyborem i jego dokonałam. I owszem wiedziałam, że one mogły mieć poczucie krzywdy, ale na mnie ciążył obowiązek działania dla dobra wyższej sprawy, dla ogółu, dla grupy. Nawet kosztem krzywdy poszczególnych ludzi.

Nie żyję i nie żyłam tymi niechcący wyrządzonymi krzywdami. Nie mielę ich, ani nie rozpamiętuję, ale kto wie, być może one zalegają gdzieś na dnie mojego serca i stanowią skuteczną blokadę, zarówno w modlitwie, jak i w moim życiu? Zalegają za sprawą wciąż ukierunkowanych negatywnych emocji wysyłanych w moim kierunku.

I być może MAĆKU podobnie jest w Twoim przypadku. Ktoś tam, kiedyś niechcąco skrzywdzony, któremu  akurat w życiu się nie układa, wspomina krzywdy, których zaznał i znalazłeś się wśród tych, których obwinia za swoje kłopoty. Tym samym energetycznie zaburza Twój kontakt z nadświadomością.

Co możesz zrobić w takim wypadku, gdy czujesz, że nie możesz się ze swoją nadświadomością połączyć? 

Najpierw, postaraj się sobie przypomnieć takie przypadki jw. na przykład. Rozwiąż je emocjonalnie na tyle, na ile to jest możliwe. Wcale nie chodzi oto, żeby się zaraz z takimi niechcący skrzywdzonymi się kontaktować i przepraszać. Zresztą w większości przypadków nie ma za co ich przepraszać. To jest ich subiektywne poczucie, ale mimo to, równo nas blokujące. 
Wystarczy uświadomienie sobie, że kiedyś takie sytuacje miały miejsce i, że być może gdzieś, jest ktoś, kto wciąż pielęgnuje w sobie nienawiść do nas. Musimy tej osobie wybaczyć, odpuścić, nawet wyrazić miłość do niej. Jak trzeba przeprosić i wyrazić swój żal. 
Wygrzeb z zakamarków swojej pamięci wszystkie tego typu sytuacje, wszystkich ludzi, którzy mogą mieć do Ciebie jakieś pretensję i wciąż żyją w poczuciu, że ich skrzywdziłeś. Bez znaczenia jest, że to tylko ich subiektywne odczucie.  Istotne jest, że ono działa na Ciebie negatywnie i Ciebie blokuje w skutecznej modlitwie Huny. 
Są ludzie, którzy przerabiają jakieś wydarzenia, czy to trudne, czy to krzywdzące, zamykają je i idą dalej, zbierając kolejne doświadczenia. Są ludzie, którzy hobbystycznie zbierają zaznane krzywdy i je pielęgnują. To właśnie od tych ich emocji musimy się oczyścić i tym ludziom zadośćuczynić, choćby w myślach.
Zresztą chyba najlepiej w myślach, żeby się w realu na jakieś siarczyste policzki nie narazić. 
Znałam kiedyś panią, która po 10-ciu latach od rozwodu, zionęła do pana męża, który ją rzucił dla innej, dokładnie z taką samą mocną nienawiścią, jakby ją rzucił wczoraj. O tym, że jemu się wciąż w życiu sypało, wspominać zapewne nie muszę. Oblepiła jego swoją nienawiścią i wciąż krążyła nad nim.

Bo myśli są rzeczami. 
I od tych pełnych nienawiści myśli musimy się oczyścić. Musimy się uwolnić. Oczyszczamy się przed przystąpieniem do właściwej modlitwy, tej w której wyrażamy swoje pragnienie, czy życzenie.
Sądzę, że oczyszczenie to bardzo ważny element. Może nawet najważniejszy. 

Mnie się wydawało, że ludzie skupiają się na swoim teraźniejszym życiu, że przeszłość zamykają i idą dalej.
Normalni ludzie, jak najbardziej tak, ale nie wszyscy przecież są normalni. Niektórzy zbierają krzywdy, które kiedyś ktoś im wyrządził, chcący czy niechcący i podlewają jak najbardziej cenną roślinę. Nie są świadomi, że tym samym wyrządzają zdecydowanie większą krzywdę tym swoim potencjalnym krzywdzicielom. A może wiedzą? Choćby jedynie podświadomie, ale wiedzą? I mszczą się przez całe swoje życie.

Jest jeszcze drugi wątek, a mianowicie fakt, że Ty sam możesz nosić w sobie poczucie krzywdy i ogromny żal do osób, które kiedyś podłożyły Tobie nogę. Może pieścisz w sobie żal do jakiegoś szefa, który Ciebie zwolnił niezasadnie. Może jesteś pełen żalu do swojej byłej, która zamieniła Ciebie na "lepszy" model. 
Te wszystkie przypadki musisz sobie poprzypominać i je rozpracować. I oczywiście, musisz wszystkim tym krzywdzicielom wybaczyć i odpuścić. 
Nawet jak jest Ci trudno, musisz im wybaczyć, bo inaczej nigdy Twoja modlitwa nie będzie skuteczna. 
Tak kończąc temat oczyszczenia, które jest tematem dzisiejszych rozważań. 
MAĆKU zacznij od oczyszczenia się.

Jak technicznie się oczyścić?

Przystępujemy do oczyszczenia podobnie jak do modlitwy. Również kładziemy się wygodnie. Przystępujemy do oddychania. Seria  głębokich i szybkich oddechów. 
Takie głębokie oczyszczenie przeprowadź raz. O ile okaże się nieefektywne, to je powtórz.  Sądzę, że poczujesz iż jesteś uwolniony od zalegających emocji swoich i innych, tych krążących nad Tobą.
Potem, za każdym  razem, kiedy będziesz przystępował do właściwej modlitwy Huny, przed każdą modlitwą wyraź swoje krótkie wybaczenie dla tych, którzy Ciebie skrzywdzili, przeproś tych których nieopatrznie skrzywdziłeś, wybacz sobie i innym i skup się na swojej modlitewnej prośbie. 

Daj znać, czy rzeczywiście jakiś wpływ na Ciebie miało oczyszczenie, zadośćuczynienie wyrządzonych krzywd.

Dodam, że ja nigdy nie próbowałam się kontaktować z nikim osobiście, przeprowadzając oczyszczenie. Tyle, że ja nigdy nikogo nie okradałam, więc zwracać nikomu nic nie musiałam. Wszelkie krzywdy zamykałam na planie emocjonalnym, wyrażałam deklarację,  po prostu.
Bo często nie ma najmniejszej szansy na kontakt z jakąś osobą. Często ona tego kontaktu na przykład, nie chce. To musimy uszanować. I niestety, często taki kontakt wpływa na nas jeszcze bardziej negatywnie i zaburza nam funkcjonowanie w realnym życiu.
Myśli są rzeczami. Tego się trzymajmy.
Nasza gotowość wybaczenia, a tym samym oczyszczenie, nasza deklaracja, że odpuszczamy, ma również ogromne znaczenie. A jeśli ktoś w swojej nienawiści do nas pozostaje zapiekły, to w sumie nie nasz problem. To już jest sprawa tamtej osoby. To ona z ową nienawiścią żyje. Dla nas najistotniejsze jest to, aby owa nienawiść odbijała się od nas i nas nie blokowała.

Możemy oczyścić jedynie siebie, swoje emocje. 
Na innych za bardzo wpływu nie mamy. Są przecież ludzie na tyle zapiekli w swoich emocjach, że jedynie cofnięcie czasu i postąpienie zgodnie z ich wolą czy oczekiwaniem, byłoby w stanie ową zapiekłość cofnąć. Tyle, że to jest zwyczajnie nie możliwe. Przynajmniej na tej linii czasowej, na tym świecie.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...