1. V denarów 2. II pałek 3. PUSTELNIK 4. SIŁA 5. Rycerz kielichów RYBA 6. AS mieczy 7. VI denarów 8. VI palek 9. Rycerz monet PANNA 10. ŚWIAT 11. X pałek 12. GŁUPIEC 13. X mieczy
I było dokładnie tak, jak one mówiły. Na wycofaniu.... totalnym.
Po sennej niedzieli przyszedł pracowity poniedziałek. potem wtorek i środa. Walczyłam w warsztacie równo. Przy okazji znalazłam trochę ciekawych pozycji książkowych. Oczywiście, dotyczą astrologii, tarota itp. Wiadomo, wylądowały w domku i znalazły swoje miejsce na półce.
Nie powiem, trochę się w tym tygodniu wkurzyłam, bo naprawa telewizora miała być opłacalna w granicach 50 - 100 zł. Z tego zrobiło się 200 zł z kosztami naprawy. Podskoczyło, chociaż w granicach do przyjęcia. Właściwie nie jestem zdziwiona. I jakbym wiedziała, że tak będzie. I nie chodzi tutaj o moją jakaś szczególną mądrość, czy wiedzę jak naprawić telewizor, ale po prostu, o znajomość natury ludzkiej.
Mało, że gość temat przewlekał, to jeszcze doszedł do wniosku, że trzeba zwyczajnie zarobić przed świętami. A cio!!!! A niech mu tam będzie. Tak to jest z tym : po znajomości!!
Tyle się już męczę bez telewizora!!!! Chociaż nie powiem, miałam moment, żeby pojechać do Guben i najzwyczajniej w świecie kupić nowy egzemplarz. Faktem jest, że najczęściej są to wielkie krowy, a mnie taki grzmot potrzebny nie jest. Chodzi o to, żeby COŚ stało i brzęczało..... a rozmiar nie ma znaczenia. Trochę się zmieniło, bo synuś stwierdził, że w razie wu, to spokojnie możemy dokonać zamiany. On da mi swój, a ja jemu ten nowo kupiony. Dlaczego nie?
Miałam kolejny telefon z prośbą o wcześniejszy wyjazd do pracy. Odmówiłam, ale wyraziłam gotowość na wyruszenie w drogę, zaraz po odebraniu nowego dowodu osobistego. W tym sensie mogła ową walkę o mnie, ukazać VI denarów.
Prawda jest taka, że mogłam do pracy wyjechać już w listopadzie, ale decyzja, żeby wyjazd przesunąć na po świętach, była moim osobistym wyborem. Przy okazji wyszła sprawa dowodu osobistego.... ja niekoniecznie zwracałam uwagę na czas jego ważności.
Zapuściłam blogowanie, chociaż nie wróżenie, bo właściwie nie było dnia, żebym KOMUŚ kart nie kładła. Uczciwie przyznam, że chwilami nie czułam kart i niekoniecznie miałam wizję: jak faktycznie dany problem wygląda. Czasami winne było temu zmęczenie, a czasami trywialność pytania, które niekoniecznie paść było powinno.
Wczoraj natomiast, pisałam post za postem, jak z rękawa wyrzucałam zaległe wróżby.... Jakieś weny twórczej dostałam, czy co?
Trochę wróżb jeszcze pozostało mi do zrobienia i co najważniejsze: do opisania. Najczęściej długofalowe i całoroczne. Może jutro jeszcze będzie mnie wena trzymała, tak pomiędzy sprzątaniem i przestawianiem, szyciem i robieniem na drutach? Tak jest, wróciłam do tego typu zabawy. Wszystkiemu winny jest oczywiście: brak telewizora. Niby na laptopie mogę puścić jakiś film, ale jak tu blogować i równocześnie oglądać? Wychodzi mi to marnie.
Trochę wróżb jeszcze pozostało mi do zrobienia i co najważniejsze: do opisania. Najczęściej długofalowe i całoroczne. Może jutro jeszcze będzie mnie wena trzymała, tak pomiędzy sprzątaniem i przestawianiem, szyciem i robieniem na drutach? Tak jest, wróciłam do tego typu zabawy. Wszystkiemu winny jest oczywiście: brak telewizora. Niby na laptopie mogę puścić jakiś film, ale jak tu blogować i równocześnie oglądać? Wychodzi mi to marnie.
Wycofałam się. To fakt. Owo wycofanie bardzo mi było potrzebne... Chociaż pomagający mi w brudnych pracach, DOBRY NAŁOGOWIEC, wkurzał mnie równo. Nie pracą, bo spisywał się dobrze.... ale tym, że po całym dniu wspólnej pracy, nawiedzał mnie jeszcze wieczorem. Ile można? Mógłby posprzątać u siebie, ale DOBREGO NAŁOGOWCA ciągnie do ludzi. Samotność go męczy... dlatego też swoją osobą zamęcza innych.
Jak zwykle zadzwoniła OLA... Wiadomo wróżenie... ale o tym w osobnym poście..
Po długim czasie milczenia odezwała się MOJA ANGLIA. Ona akurat obłożona jest problemami. Sama nie wiem, ale problemy to chyba jej specjalność. Niektóre to dosłownie CIĘŻKIEGO KALIBRU. A może ona demonizuje? Sama nie wiem. No, cóż, jakby nie było to są jej problemy... Ja mam swoje.
Nastawiam się na przyszły tydzień. W kartach nie wygląda to, źle. Miejmy nadzieję, że będzie przyzwoicie i do przeżycia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam