niedziela, 19 sierpnia 2018

DO ROZŁADOWANIA czyli podsumowanie minionego tygodnia

Poprzedni tydzień, uroczy nie był. Zdarzyło się kilka rzeczy, które mnie do spodu zdenerwowały. Czy jakieś karty to zapowiadały?
Raczej nie. I owszem mówiły o ciężkiej, znojnej pracy w brudzie, betonie i w kurzu.  Potwierdzam, ryłam na ogrodzie ostro. Zaplanowałam sobie robić ścieżki z  gruzu, starych cegieł, więc, mocno waliłam młotkiem, żeby cegły, stare płytki, rozkruszyć. Efekt? Zadowalający.  Nawet się nie spodziewałam, że tak ładnie wyjdzie. Pomysł rodem z Holandii, przeniesiony na polski ogródek gdzieś na kraju świata.
Karty wskazywały, żeby myśleć... i myślałam - dużo, na wszystkie strony mieliłam temat, który mnie dopadł.  Pozostawałam w wątpliwościach i przyznaję, że chwilami miałam pretensje do siebie za swoją zdecydowaną i żelazną postawę... bo, może jednak w imię wyższych racji, należałoby odpuścić i dać się ulepić jak plasteliną? Myślałam i myślałam... I jakby nie było, wciąż dochodziłam do jednego wniosku: czasami głupota, ma jednak skrzydła i fruwa jak gołąbek... i trzeba zwyczajnie, puścić ją wolno, niech sobie fruwa i połamie skrzydełka. I puściłam wolno!!! Chwyciłam młotek i zajęłam się betonem, cegłami. Zajęłam się swoimi sprawami.

Rozmyślałam sobie przy okazji. Wspominałam sobie siebie, swoje uparte dążenie do celu, negowanie autorytetów, jakimi z założenia są,  przede wszystkim, rodzice. Pewnie, że z czasem wydają nam się głupi, nie dzisiejsi i generalnie ich zdanie, przestaje mieć jakiekolwiek znaczenie. I ja robiłam, co uważałam za stosowne, nie pytałam ich o zdanie.  Jakieś typy i typeczki po drodze wyskakiwały z pudełeczka i szłam jak kret ku zagładzie. Jakoś mimo wszystko, instynkt samozachowawczy nie pozwolił mi  do spodu zgłupieć. Mogłam cierpieć emocjonalne katusze, wylewać łzy za tym czy innym typem, ale swoich interesów pilnowałam.
Zawsze powtarzam, a nie jest to mój wymysł, tylko cytat biblijny:

MIŁUJ BLIŹNIEGO SWEGO JAK SIEBIE SAMEGO!!!
Nie bardziej!!! I tego się trzymam.  Jeśli przedkładamy czyjś interes ponad swój, to niechybny znak, że nie miłujemy siebie, że przedkładamy kogoś ponad siebie. I grzeszymy równo. Nie ma to, nic wspólnego ukrzywdzaniem kogoś.
Całkiem nie tak dawno pisałam:
na słowach, na obiecankach, nie można NIC budować, to fundament z piasku.
I to wbijmy sobie jak mantrę. 
I pamiętajmy o rozpoznaniu i rozszyfrowaniu, czyjejś intencji. 
Ufać, to nawet sobie nie możemy do końca. Nigdy nie wiemy, jak wpłyną na nasze postrzeganie i na naszą ocenę sytuacji, zachodzące obok wydarzenia czy wypadki.
Znajomy swego czasu powiedział, komentując, że jakaś pani zmuszona była przyjechać do Holandii i pracować, bo pożyczyła komuś pieniądze i jej nie oddał:
Głupia, baba, ja to sam sobie, bym ani grosza nie pożyczył. 
Nic dodać, nic ująć. Komentarz zbędny.

I tak sobie rozmyślałam i analizowałam zaszłe wypadki. I dziwnie się czułam, bo tak jak swego czasu powiedziała MOJA ANGLIA, stawiając mi karty:
COŚ jest przed Tobą ukrywane, Zdenerwujesz się, jak się dowiesz.  I tak było.
Oto, trwałam w przekonaniu, że będzie tak i tak. Głośno wyrażałam swoje przekonanie i... nikt mnie nie wyprowadzał z błędu. Świadomie? Celowo? To nie ma żadnego znaczenia. 
Co ma się rypnąć, prędzej czy później się rypnie.
Tylko, tak jak napisałam i powiedziałam: nikt mną nie będzie manipulował, nie pozwolę też, żeby ktokolwiek mnie źle traktował. Jak ktoś chce fruwać na skrzydłach głupoty, i otaczać się głęboką i gęstą mgłą, to jest to jego wybór. Jak ktoś dobrowolnie kładzie łeb pod topór, to widać tak chce. Jak ktoś komuś daje COŚ w prezencie, to widać chce obdarować. Ja dokładać się do owego prezentu - nie muszę. Nic mi do tego.  Jego wybór. Sam będzie płakał. IKAR, po prostu IKAR.  Wszystko w temacie.
Wczoraj zadzwoniła do mnie OLA. Godzina późnawa, ale co tam jej... Problem wyszedł, bo zobaczyła w kartach: stratę pracy. Tu ledwie 2 tygodnie pracuje, a znowu widmo utraty pracy nad nią zawisło. Spać dziewczyna nie mogła, więc - za telefon i prośba o karty padła. 
Dobrze przed 24-tą, rozładował mi się telefon i się dodatkowo zawiesił... dzięki temu, spokojnie mogłam iść się wykąpać i spać. 
Nie pocieszyłam jej, bo karty miała wyjątkowo okropne. Uświadomiłam jej, że nawet gdyby pracę straciła, to przecież jest tyle innych możliwości. OLA otoczyła się mgiełką i już konfabulowała w kartach. Jak ja nie lubię takiego szycia, takiego wkręcania sobie... jakiejś myśli się uczepiła i zobaczyła ją w kartach. 

Przy okazji, również ją o małe co nieco, zapytałam. No i mam: dwie sprzeczne ze sobą proroctwa, jedno OLI, drugie MOJEJ ANGLII. Skrajnie różne. Jak wyjdzie? Pewnie życie zweryfikuje to, co moje koleżanki wróżki przepowiedziały.
A tak poza tym, to beton, cegła, kurz, brud... Dobrze, że chociaż smrodu nie ma...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...