Nie dalej jak wczoraj zadzwoniła do mnie pewna osoba z prośbą o karty. Ponownie zapytała, dokładnie o to samo, co tydzień temu, czyli o swoją pracę, bo... powzięła nowe informacje, które namalowały przed nią konkretną wizję i urodził jej się w głowie: NOWY PLAN.
Moja poprzednia wróżba absolutnie jej się nie podobała, bo... wieszczyła zmianę i nową pracę. Oto, usadowiła się dziewczyna w całkiem fajnym miejscu na ziemi, ma całkiem sensowną pracę, która nie jest ciężka, a tu masz: znowu szukać czegoś nowego, znowu walczyć...
Nowa wiedza, to opcja i rysująca się możliwość przejścia na kontrakt, a "menager" czy "teamleiter" widzą jej przejście na kontrakt całkiem pozytywnie.
I cóż na to moje karty? Może zmieniły przesłanie, bo skoro jest opcja i możliwość, poza tym ktoś wyższy rangą TO widzi, to pewnie i karty zobaczą?
Poza tym ONA pójdzie w tym kierunku, bo jest już zmęczona nieustającym zaczynaniem od początku.
Moja poprzednia wróżba absolutnie jej się nie podobała, bo... wieszczyła zmianę i nową pracę. Oto, usadowiła się dziewczyna w całkiem fajnym miejscu na ziemi, ma całkiem sensowną pracę, która nie jest ciężka, a tu masz: znowu szukać czegoś nowego, znowu walczyć...
Nowa wiedza, to opcja i rysująca się możliwość przejścia na kontrakt, a "menager" czy "teamleiter" widzą jej przejście na kontrakt całkiem pozytywnie.
I cóż na to moje karty? Może zmieniły przesłanie, bo skoro jest opcja i możliwość, poza tym ktoś wyższy rangą TO widzi, to pewnie i karty zobaczą?
Poza tym ONA pójdzie w tym kierunku, bo jest już zmęczona nieustającym zaczynaniem od początku.
Karty tak naprawdę, nie chciały na to pytanie odpowiedzieć. Kręciły się w zupełnie odmiennym klimacie. Mówiły o relacjach międzyludzkich, mówiły o pojawiającym się partnerze, a temat pracy pomijały upartym milczeniem. Mimo wszystko, podjęłam próbę ich interpretacji... bo ona usilnie chciała usłyszeć TAK, to wypali!!!
Ja nie rozumiem, co Ty do mnie mówisz? - usłyszałam po zinterpretowaniu odpowiedzi kart.
WIELKIMI LITERAMI i już zdecydowanie głośniejszym tonem, powiedziałam:
nie mogę powiedzieć, że Twój plan się nie powiedzie, nie mogę powiedzieć, że się powiedzie. Po prostu, karty omijają wątek Twojej pracy - nie dają odpowiedzi na Twoje pytanie. Po prostu - nie chcą i tyle!!!
Pomyślałam sobie, że ONE są równie zniecierpliwione jak ja i... najnormalniej w świecie - strajkują.
Oczywiście, uparta osóbka, chciała usłyszeć konkretną odpowiedź (pozytywną, oczywiście) i zaczęła zadawać podstępne pytania. Chciała karty przechytrzyć i wymusić zadowalającą ją odpowiedź. Nie doczekała się. Karty strajkowały równo!!!
Taką postawę kart, należy uszanować i odpuścić... odłożyć w czasie pytania czy wróżenie.
Ja nie wykluczam, że one odebrały w jakimś stopniu, moje rozdrażnienie!!! Nie chciały też klientki zapewniać, że uda jej się wcielić w życie jej NOWY PLAN, nie chciały również dawać jej, złudną nadzieję, nie chciały też mówić zdecydowanie - NIE!!!
Bywa tak, ze czegoś bardzo, bardzo chcemy, nawet gdy TO jest dla nas niedobre, usilnie walczymy o TO, zaprzedajemy duszę DIABŁU, byleby tylko osiągnąć swój upragniony cel. Często, niepotrzebnie się upieramy.... walczymy z całych sił, po to, by po latach stwierdzić: po co mi to było? lub też: TO nie było dla mnie dobre.
Ja nie wykluczam, że one odebrały w jakimś stopniu, moje rozdrażnienie!!! Nie chciały też klientki zapewniać, że uda jej się wcielić w życie jej NOWY PLAN, nie chciały również dawać jej, złudną nadzieję, nie chciały też mówić zdecydowanie - NIE!!!
Bywa tak, ze czegoś bardzo, bardzo chcemy, nawet gdy TO jest dla nas niedobre, usilnie walczymy o TO, zaprzedajemy duszę DIABŁU, byleby tylko osiągnąć swój upragniony cel. Często, niepotrzebnie się upieramy.... walczymy z całych sił, po to, by po latach stwierdzić: po co mi to było? lub też: TO nie było dla mnie dobre.
To prawda, przyznaję się bez bicia, że powoduje moje rozdrażnienie fakt, gdy ktoś wciąż pyta o to samo. To tak, jakby chciał zaczarować rzeczywistość lub... przechytrzyć LOS.
Swego czasu pisałam o BRUTALNIE PORZUCONEJ, która pytała mnie o pewnego LEO. Pytała o niego kilkakrotnie: przed pierwszą randką i po drugiej randce... i też, gdy zamilkł:
Swego czasu pisałam o BRUTALNIE PORZUCONEJ, która pytała mnie o pewnego LEO. Pytała o niego kilkakrotnie: przed pierwszą randką i po drugiej randce... i też, gdy zamilkł:
Znajomości z mężczyznami przecież się rozwijają różnie; albo relacja idzie w kierunku bliskości, albo zatrzymuje się na jakimś tam etapie i się zwyczajnie kończy. Nie buduje się relacji na seksie jedynie, ani na urodzie, a już na naszych oczekiwaniach czy wyobrażeniach, bez wątpienia NIE.
Uczciwie powiedziawszy, jej atak na mnie, trochę mnie wkurzył..... bo fakt, że się z nim przespała i, że było fajnie, absolutnie nie zmienił wymowy kart według jej życzenia. No, nijak nie chce być tak, jak ona sobie wyobraża.... jak ona chce.
Całą historię z LEO i ogólny ogląd na postawę BRUTALNIE PORZUCONEJ, zawarłam w postach:
LEO
Mnie najbardziej zdenerwował fakt, iż całą odpowiedzialność za swoje decyzje i działania zrzuciła na mnie i na karty. Wciąż brzmi mi w uszach jej: powiedziałaś KAPŁAN, dlatego z nim się spotkałam. Powiedziałam też: NIC z tego nie będzie... ale niech tam jej będzie. Ktoś musi być winien, temu, że ONA się nie szanuje.
BRUTALNIE PORZUCONA wciąż randkuje równo, chociaż dzięki Ci Panie, już mnie nie pyta: czy z jakiejś znajomości będzie związek. Po ładnych kilku latach (2 może już 3?) bezsensownego szukania faceta, doskonale wie, że panowie z internetu nie szukają pani do życia, ale do seksu jedynie. Przyjęła podobną postawę i podobnie jak oni traktuje, owe randki... czysto seksualnie.
BRUTALNIE PORZUCONA wciąż randkuje równo, chociaż dzięki Ci Panie, już mnie nie pyta: czy z jakiejś znajomości będzie związek. Po ładnych kilku latach (2 może już 3?) bezsensownego szukania faceta, doskonale wie, że panowie z internetu nie szukają pani do życia, ale do seksu jedynie. Przyjęła podobną postawę i podobnie jak oni traktuje, owe randki... czysto seksualnie.
Można się tak zmienić? Gubić nogi i lecieć na seksualną randkę, jechać całkiem daleko, żeby się z kimś przespać. Może i tak.
Dobrze, że dzisiaj już mnie nie obwinia za swój puszczalski charakter.
Chociaż w jej przypadku, w grę wchodzi najpewniej, usilna próba dowartościowania się i też... zabijanie nudy.
Dobrze, że dzisiaj już mnie nie obwinia za swój puszczalski charakter.
Chociaż w jej przypadku, w grę wchodzi najpewniej, usilna próba dowartościowania się i też... zabijanie nudy.
Ona mi się do owych randek nie przyznaje, bo najpewniej zna moje zdanie w tym temacie.
I pewnie nie wiedziałabym zbyt wiele, gdybym nie miała jej wśród swoich znajomych na F i nie widziała wrzucanych tam zdjęć.
Ona nie potrafi się oprzeć chęci pochwalenia się nowym panem i z rozkoszą wystawia publicznie swoje zdjęcia, z coraz to nową zdobyczą.
Branie ma? Powodzenie?
Nic bardziej mylnego, jest po prostu otwarta i chętna!!!
W dzisiejszych czasach mówi się o takich paniach: kobieta wyzwolona! Drzewiej mówiło się zdecydowanie dosadniej.
A niech tam jej będzie, nie mój cyrk, nie moje małpy.
Grunt, że nie muszę się pochylać nad tymi bezsensownymi znajomościami i męczyć nimi karty.
Generalnie, to chciałam tym postem uczulić was na karty, w takim sensie, że i one mogą być zniecierpliwione, złe i niekoniecznie odpowiedzą na zadane pytanie tak, jakbyście oczekiwali.
Może udziela im się moje zniecierpliwienie, moje rozdrażnienie, moja niechęć?
Może udziela im się moje zniecierpliwienie, moje rozdrażnienie, moja niechęć?
Całkiem możliwe. W takim przypadku korzystniej jest zwrócić do kogoś innego o karty. Może odpowie sensowniej, bez zniecierpliwienia, bez niechęci? Kto wie? Może jego karty - nie zastrajkują?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam