- Bodaj tego wszystkiego nie było! - odrzekł Kmicic. - Jakowyś zły duch wszedł między nas i niby morzem nas rozdzielił. Ani tej wody przepłynąć, ani jej przebrnąć... Człek nie czynił tego, co chciał, nie szedł, gdzie zamierzył, jeno jakby go coś popychało, aż i zaszliśmy oboje na bezdroże. Ale skoro się mamy z oczu stracić, toć lepiej choć z dalekości zakrzyknąć sobie: "Bóg prowadź!" Trzeba też waćpannie wiedzieć, że uraza i gniew to co innego, a żal co innego. Gniewum się wyzbył, ale żal we mnie siedzi - może nie do waćpanny. Bo ja sam wiem do kogo i czego?... Myśląc nic nie wymyślę, ale tak mi się zdaje, że lżej będzie i mnie, i waćpannie, gdy się rozmówiem. Waćpanna masz mnie za zdrajcę... i to mnie najgorzej kole, bo jak zbawienia duszy mojej pragnę, tak nie byłem i nie będę zdrajcą!
- Już tego nie myślę!... - rzekła Oleńka.
- Oj! jakże to mogłaś myśleć choć godzinę... Toż mnie znałaś, że dawniej do swawoli byłem gotów: usiec, podpalić kogoś, zastrzelić to co innego, ale zdradzić dla zysku, dla promocji - nigdy!... Brońże mnie, Boże, i sądź!... Waćpanna jesteś niewiasta i nie możesz rozumieć, w czym zbawienie ojczyzny, więc ci się nie godzi potępiać ani wyroków dawać. A czemu potępiłaś?... A czemu wyrok wydałaś?... Bóg z tobą!... Wiedzże o tym, że zbawienie w księciu Radziwille i w Szwedach, a kto inaczej myśli, a zwłaszcza czyni, ten właśnie ojczyznę gubi. Ale nie czas mi dyskursować, bo czas jechać. Wiedz tylko, żem nie zdrajca, nie przedawczyk. Bodajem zginął, jeżeli nim kiedy będę!... Wiedz, żeś niesłusznie mną pogardziła, niesłusznieś na śmierć skazała... To ci mówię pod przysięgą i na wyjezdnym, a mówię dlatego, ażeby zarazem powiedzieć: odpuszczam z serca, ale za to i ty mnie odpuść!
Panna Aleksandra przyszła już zupełnie do siebie.
- Co waćpan mówisz, żem cię niesłusznie posądzała, to prawda, i wina moja; którą wyznawam... i o przebaczenie proszę...
Tu głos jej zadrgał i oczy niebieskie zaszły łzami, a on począł wołać z uniesieniem:
- Odpuszczam! odpuszczam! ja bym ci śmierć moją odpuścił!...
- Niechże waćpana Bóg prowadzi i nawróci na prawdziwą drogę, abyś zszedł z tej, po której błądzisz.
- Daj już pokój! daj już pokój! - zawołał gorączkowo Kmicic - aby znów niezgoda między nami nie powstała. Błądzę czy nie błądzę, nie mów o tym. Każdy niech wedle sumienia idzie, a Bóg intencje osądzi. Lepiej, żem tu przyszedł, żem nie wyjechał bez pożegnania. Dajże mi rękę na drogę... Tyle mojego, bo jutro już cię nie będę widział ani pojutrze, ani za miesiąc, może nigdy... Ej, Oleńka!... i w głowie się mąci... Oleńka! Zali się my już nie obaczym?...
Obfite łzy jak perły poczęły spadać jej z rzęs na policzki.
- Panie Andrzeju!... odstąp zdrajców!... a wszystko może być...
- Cicho!... a cicho!... - odrzekł Kmicic przerywanym głosem. - Nie może być!... Nie mogę... Lepiej nic nie mów... Bodaj mnie zabito! mniejsza byłaby męka... Dla Boga! za co nas to spotyka?!... Bądźże zdrowa!... ostatni raz... A potem niech mi tam śmierć gdzie oczy stuli... Czego płaczesz?... Nie płacz, bo oszaleję!
I w najwyższym uniesieniu porwał ją wpół przemocą i choć się opierała, począł całować jej oczy, usta, potem do nóg się rzucił - na koniec zerwał się jak szalony i chwyciwszy za czuprynę wybiegł z komnaty krzycząc:
- Diabeł tu nie pomoże, nie tylko czerwona nitka!...
Przez okno widziała go jeszcze Oleńka, jak na koń siadał pospiesznie, potem siedmiu jeźdźców ruszyło. Szkoci trzymający straż w bramie uczynili chrzęst bronią prezentując muszkiety; następnie brama zawarła się za jeźdźcami i już ich nie było widać na ciemnej drodze, między drzewami.
Noc też zapadła zupełna.

Oj dawno mnie nie było u Ciebie Kochana Przyjaciółko.
OdpowiedzUsuńELLU 15 go września miał byc odczytany wyrok ale mecenasik zażądał od Sadu przełożenia sprawy na pózniej, i tym razem dobrze sie stało, ze sie przedłuzyło, bo w moje rece wpadła jedna kartka taka wazna, której przed tem nie widziałam, Pewnie opatrznośc czuwała nade mną, żeby ona wpadła w moje ręce.... Sad przesyłał mi różne opinie, różnych cudacznych biegłych, ci fałszywmi pisali '''nic sie nie stało od leku Lipanthyl dla pozwanej", '''o zeby wypadły z braku higieny, 14 zebów w 2 lata to nic takiego..itd.
Sad przesłał miedzy innymi ponad 100 stron opisu działania Lipanthylu, i ja czytam a tam pisze m.in tak: '''Od lipanthylu może byc zatorowość płucna, zakrzepica żył, zaburzenia mięśni, zaburzenia wątroby i dróg żólciowych i.................najciekawsze '''ZABURZENIA UKŁADU ROZRODCZEGO I PIERSI''', a u mnie rak macicy, rak kości i wiele guzów na piersiach. I ten jeden dokument potwierdza to wszystko co ja przechodziłam przez 10 lat - bóle mięśni i to takie, że nie mogłam chodzić, ból wątroby i trzustki, i w końcu nowotwory. W tym pismie sa podane mocne i konkretne fakty dotyczace mnie i mego cierpienia. Te pismo przyszło z departamentu monitorowania niepożadanych skutków Lipanthylu... Na mój rozum oni tą sprawę przegrali, bo zaden biegły juz głupot nie napisze. ELLU 15 go pazdziernika ma byc ogloszony wyrok, oczywiscie ja pytam o to karty: ''CZY sad okręgowy w Wawie 15 go pazdziernika wyda wyrok w mojej sprawie?
1.ŚWIAT + RYDWAN + RYCERZ PAŁEK
2. 8 DENARÓW + 4 PAŁKI + 10 PAŁEK. KARTY JAK KARTY, NIE SA ZŁE. Wiem Kochana Ellu że jesteś zarobiona, jak sama pisałaś, a może znajdziesz ciutke czasu i swoimi dłońmi rozłozysz mi karty? Pozdrawiam Alina
Na dzień dzisiejszy nie bardzo zarobiona, ale rozstrojona psychicznie.
UsuńWedług kart, tak na moje oko, to i owszem może być wydany wyrok, Świat, Rydwan rycerz pałek, ale licz się moja kochana z ich odwołaniem.
Dlaczego zapachniało mi odwołaniem? Ano, przez 8 denarów, która jest przewlekaniem, ślimaczeniem się, przeciąganiem itp. itd.
Jednakże owo przeciąganie NIC im nie da. Po prostu, zwykła gra na zwłokę.
ALINKO, ja nieustająco trzymam za Ciebie kciuki i wspieram cały czas myślą.
Napisałam w pierwszym zdaniu, że jestem rozstrojona.
Nawet sobie nie wyobrażasz jak!
Wyjechałam na opiekę. Wiadomo budżet podreperować trzeba. Niestety, trafiłam paskudnie.
Już jak przyjechałam, dziewczyna, którą zmieniałam zrobiła mi wrzutkę, że z panią trudno wytrzymać, że odkąd ona przyjeżdża, to już uciekło, czy zrezygnowało wiele pań. Jedna wyjątkowo wytrzymała aż 9 dni.
Charakterek pani poznałam pierwszego dnia po przyjeździe.
Dużo by pisać. Zresztą chyba opiszę swoją przygodę na blogu. Ku przestrodze.
Bo to, że agencja okłamują opiekunki to jedno, ale również okłamują tych, którzy opiekę zamawiają.
Niestety, nie mogę, nie potrafię złapać, tak potrzebnego do tej pracy luzu i spokoju.
Źle sypiam, wstaję rozstrojona. Dopadają mnie różne nerwowe reakcje.
I nie wiem jak wytrwam do 15 października... To dokładnie dzień ogłoszenia Twojego wyroku.
Pozdrawiam Ciebie cieplutko. Jak zawsze... trzymam kciuki
Moja kochana i śliczna przyjaciółeczko żal mi Ciebie, bo widzę, że się starasz, że jestes pracowita i zawsze coś staje Ci na drodze, brakuje Ci szczęścia. A daj Boże żeby to wreszcie u Ciebie się odmieniło, bo jestes dobrym człowiekiem i zasługujesz na szczęście we wszystkim. Alina
UsuńWidzisz ALINKO kochana,
UsuńTrafisz na nie-człowieka i nic nie poradzisz.
Wiesz jakie ja mam szczęście?
To się skończy!
Wrócę do domu!
Nigdy więcej tej kobiety nie zobaczę!
Buziaczki ALINKO!🧡🧡🧡
Pani Ellu, proszę się trzymać! :) Dlatego ja wzbraniam się przed wyjazdem na opiekę. :(
OdpowiedzUsuń🧡🧡🧡🧡🧡🧡Karolinko moja,
OdpowiedzUsuńJa tutaj akurat zmieniam bardzo młodą dziewczynę. 22-23-24 może tyle lat?
Ona akurat tej pani bardzo przypasowała. Ona również na panią nie narzeka. Twierdzi, że jest trudna. Hmm, ja twierdzę, że paskudna.
Każdy trafia na siebie.
Ja akurat pani nie akceptuję i ona również mnie ledwie trawi. Znosimy się sytuacyjnie i mam nadzieję, że w końcu odetchniemy od siebie.
Ja póki co, spotykałam się tylko i wyłącznie z sympatią i z wdzięcznością.
Podopieczni się do mnie uśmiechali i nie przelewali na mnie swoich parszywych nastrojów.
Ja mam świadomość, że są paskudni ludzie na świecie i coraz częściej takowych spotykam. To chyba też COŚ znaczy?
Ja sobie myślę tak. Trzeba próbować, testować, co trudne przetrwać i iść dalej.
Cieplutko pozdrawiam