sobota, 2 stycznia 2021

Podsumowanie roku 2020

Przyszła pora na podsumowanie moich kart na rok ubiegły. Co się sprawdziło, a co nie?

We wróżbie ogólnej napisałam tak:
KSIĘŻYC to często tęsknota i pragnienie, ale również żal, poczucie niespełnienia... i cała gama negatywnych uczuć. 
Poza tym, mam czuć się pewnie, twardo stąpać po ziemi i nie mieć w stosunku do jakichkolwiek spraw - żadnych wątpliwości.
SĄD może wskazywać na to, że w moje życie wejdzie ktoś, kto już kiedyś w nim był. Nie wykluczone, że dzięki komuś wejdę na odpowiednią drogę. W ostateczności mogę zajmować się czyimiś sprawami i problemami.
Ważna będzie rola dziecka, może wnuczka. Kto wie, może pojawi się na świecie kolejny wnuczek lub wnuczka.
Generalnie będę w rodzinie, będę aktywnie uczestniczyła w rodzinnych sprawach.
KSIĘŻYC pojawił się na pozycji 7-ej. No cóż, zupełnie nagle dopadła nas plandemia. Bez bicia przyznaję, że od wejścia czułam jakiś przekręt, co zresztą potwierdziły moje karty. Budziło to we mnie złość przede wszystkim, ale również niezgodę i rzeczywiście całą gamę negatywnych odczuć.
Za sprawą karty SĄD wróciłam do pracy na opiece. Świadoma jestem, że niekoniecznie to jest praca dla mnie, jednakże w dobie plandemii i  działań obocznych rządu, innej pracy nie znalazłam. Marzyłam o jakimś sprzątaniu na pół etatu u sąsiadów za miedza, ale nic z tego nie wyszło. Oczywiście, będę próbowała dalej... coś mniej odpowiedzialnego i mniej absorbującego czasowo.
W ostateczności zajmuję się na opiece czyimiś sprawami i czyimiś problemami. Jak to na opiece.
I strzał w dziesiątkę: na świecie pojawił się kolejny wnuczek! 

Do domu wróciła też PYSIA i bardziej rodzinnie się zrobiło, bardziej miło i bardziej domowo. Też i staram się jak najczęściej bywać u wnuków... poza czasem, kiedy spędzam na opiece.
Nie maluje mi się żaden wyjazd gdzieś dalej. 
Przy tym akurat się nie upieram, bo wymowa kart nie jest jednoznaczna. ŚWIAT może wskazywać, że jakieś plany są i mogą się za jakiś czas zmaterializować. Na pewno nie z początkiem roku.
Zagranicę wyjechałam jak najbardziej, dopiero we wrześniu.  Planowałam wyjechać gdzie indziej, a wylądowałam na wyjazdach do Niemiec. 

O sprawach zawodowych napisałam tak:
Tu w tym rozkładzie zmartwiła mnie V kielichów w negatywie i KSIĘŻYC na pozycji 8-ej
V kielichów może wskazywać na negatywne emocje innych ludzi w stosunku do mnie. To też karta negatywnych uczuć jako takich. Przy KSIĘŻYCU na pozycji 8-ej,  który może mówić o żalach i zawiści, nie bardzo mi się to podoba. 
Zważywszy, że od lutego rozpoczynam pracę, trochę się zmartwiłam. 
Nie podołam? Nie sprawdzę się? Nie wytrzymam, nie uniosę jakichś mank czy chociażby systemu pracy? Może koleżanki i koledzy nie będą dla mnie szczególnie życzliwi?

Cóż, jeśli mi się nie powiedzie, to w ostateczności wyruszę zagranicę, bo ŚWIAT z poprzedniego rozkładu, taki obrazek może malować.
Pracę i owszem na stacji podjęłam, ale jedynie na 3 miesiące. Praca mi nie leżała, szczególnie 12 godzinne dyżury, po kilka dni z rzędu - serwowane przez kierownika. To fakt, kierownictwo było parszywe, z ego jak wielki balon i z głową zadartą wysoko, ale unikałam go jak mogłam. Z tego co słyszałam ostatnio, kierownik został... zwolniony. Niby 3 miesięczne wypowiedzenie ustawowe, bo ładnych lat w tej firmie pracował, ale dostał prikaz, że już ma się więcej na stacji nie pokazywać. Zresztą mniejsza o stację i o niego. To już historia. 
Przyznam uczciwie, że nim podjęłam pracę na stacji, sprawdzałam w kartach jak to też im się powiedzie ów stacjowy biznes. Nie wyglądało to ciekawie. Nie mieściło mi się to w głowie, bo inwestycja w całkiem dobrym miejscu i sporo kasy na nią poszło.
Na jej los wpłynęła ostro plandemia, zamknięte granice, co w ogóle zamknęło biznes. I pewnie długo będzie próbowała stacja odbić się od dna, o ile w ogóle się odbije!
Mam nadzieję, że jakiś jasny szlag mnie nie trafi, bo wtedy rzucę pracę w diabły w 3 sekundy.
Panie rekruterki zapewniały, że nie ma odpowiedzialności materialnej, bo ta mi po moich doświadczeniach w sklepie - absolutnie nie odpowiada, ale jeśli na cito potrzebuje się ludzi, to można bzdurzyć i wprowadzać w błąd równo.
Po prawdzie, to jednak pracę rzuciłam... bardziej rozsądnie, niż zawsze. Najpierw poszłam na miesięczne zwolnienie lekarskie, dzięki czemu uniknęłam obcięcia pensji o połowę, a potem złożyłam wypowiedzenie.  
Potem wyruszyłam w świat, jak najbardziej. I nie z początkiem roku, ale zdecydowanie później.

Sprawy uczuć i związków: 
CESARZ na pozycji pierwszej na ważnego mężczyznę wskazuje. 
Nie chcę jednak upierać się przy takim obrocie spraw i prorokować, że sensowny i ten ostatni ważny mężczyzna wejdzie w moje życie, dlatego, że X mieczy budująca nie jest.
Jak najbardziej może pojawić się moim życiu jakiś STRZELEC, czy też ktoś szybki, energiczny, zwinny i bystry i dłużej w nim zagościć. Jednakże przy takiej wersji upierała się nie będę, żebym się przypadkiem nie nastawiła na taki obrót spraw, a tu wyjdzie jedna wielka kicha. W każdym razie COŚ się może zadziać w drugiej połowie roku bardziej, a jak będzie zobaczymy.
Tak naprawdę NIC się nie zdarzyło. Nie pojawił się nikt, kim mogłabym się zainteresować. Na internetowych podrywaczy nie zwracam uwagi. A w normalnym życiu i owszem spotkałam miłych panów, ale najczęściej zajętych, więc odpadali w przedbiegach.

Finanse: 
Hmm, ciężko prorokować, żeby było cudownie. 
W rozkładzie nie pojawiała się żadna karta finansowa, a szkoda. PUSTELNIK na pewno wskazuje na samodzielność. Za sprawą CESARZA powiedziałabym, że będę pracowała i... będę zarabiała - samodzielnie. Tak na DIABLE, czyli z musu, z potrzeby. Nawet znajdę na ową pracę siły.
Nie żebym ową pracę kochała, czy nią się zachwycała... absolutnie. 
Nie wykluczam, że nagle moją sytuacja finansowa się pogorszy, albo stanie w miejscu, przestanie się pozytywnie rozwijać... w sensie - pieniądze przestaną napływać i tyle.
Nie mam też co liczyć na mannę z nieba w postaci np. WYGRANEJ W LOTTO.
Cóż, albo pracować i dorabiać, albo przywyknąć do biedowania.
Zarabiałam samodzielnie, jak zwykle zresztą. I z musu, z potrzeby. I niestety, nie zawsze było cudownie. Wspomnę tutaj panią PASKUDNĄ, która po dziś dzień odbija mi się czkawką. Pobyt u tej kobiety naprawdę odchorowałam.
Po zakończeniu pracy na stacji benzynowej faktycznie odczułam spadek dochodów, dlatego też wróciłam do opieki. Okazało się  to łatwe, bo rzeczywiście zapotrzebowanie na opiekunki jest wielkie. Do mnie odzywała się nieustająco firma z którą swego czasu jeździłam. I w końcu wyjechałam. 
Dzisiaj mam więcej ofert, z wielu firm. Wybierać i przebierać, ale prawda jest taka, że najważniejsze jest do kogo się trafi, jaki charakter ma dana osoba i jaka choroba ją przygniata.

Reasumując, właściwie karty się sprawdziły. No może chwilami byłam za bardzo optymistyczna, ale mimo wszystko, w wielu wypadkach trafiłam w dziesiątkę.
PODPIS

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...