X mieczy w negatywie pokazuje taką sytuację, kiedy bez sensu powtarzamy jakieś czynności, bo wydaje się nam, że coś robić trzeba. Bo jak będziemy robić, to jakiś wpływ będziemy na wszystko mieli. Zaraz sobie pomyślałam, że X mieczy może mi pokrzyżować plan odnowy bramki, bo jak już wiem od MŁODEGO o blachę jest trudno nawet na złomowisku.
Również i SĄD na pozycji 11, może mi bramkowy plan zaburzyć, bo nie zawsze wrócimy do starych planów.
GŁUPIEC jako karta, która radzi jak działać, mówi o tym, że tak naprawdę mam działać spontanicznie i bez namysłu. Iść mam za pierwszą podpowiedzią serducha.
Niezależnie od tego czy pójdę za pierwszym drgnieniem serca, czy starannie obmyślę wyteoretyzowany wcześniej plan działania, wynik i tak będzie pozytywny. Wynikiem będzie albo III kielichów lub VI kielichów.
Przypomnę, że karta z pozycji 3 mówi jak działać. Jeśli tak zadziałamy jak karty radzą, wynik będzie zgodny z wymową karty z pozycji 6. Jeśli zadziałamy zgodnie z naszymi nawykami, albo przekonaniami i generalnie nie pójdziemy za radą kart wynikiem będzie karta usadowiona na pozycji 4.
Obie karty są pozytywne. III kielichów to jakby nie było spełnienie i zadowolenie. VI kielichów mówi o satysfakcji, spełnieniu i zadowoleniu. Tak więc, wymowa obu kart jest wielce budująca.
Tak czy siak - będzie dobrze.
Za partnerów będę miała osoby nieodpowiedzialne, dziecinne, niedojrzałe. Chcą osiągnąć wiele, nie dając z siebie nic, albo bardzo mało. Tu się zgadzam. Bo jeśli realnie spojrzeć na moją dachową szkodę, to roboty było na ledwie na parę godzin. Sumując czas realnej pracy gdzieś 6. I pewnie, chłopaki usuwające szkodę, również byli tego świadomi, bo majster wciąż powtarzał, że koszt wykonania usługi, to w większości koszt jego ryzyka.
V pałek to nagłe przyśpieszenie działań, wydarzeń. Coś najnormalniej w świecie przyśpieszy i to równo.
Tarot inaczej odbiera czas. Oczywiście, próbujemy odczytać czas, ale tak czy siak, nie możemy ze 100% pewnością określić dokładnie, kiedy jakieś wydarzenia nastąpią. Stawiam jednak na to, że gdzieś koło piątku jakieś wydarzenia nastąpią, które mogą mnie wzburzyć, albo mocno wyprowadzić z równowagi. A może po prostu, wzbudzą silne emocje?
Crowley nadał jej miano KONFLIKT.
Nie zawsze V pałek pokazała mi konflikt, kłótnie, czy jakieś zwarcie. Czasem pokazała mi natłok wydarzeń lub podjęcie decyzji pod wpływem emocji, a przez to w zawrotnym tempie.
ŚWIAT, który góruje nad całym rozkładem mówi, że wszystkie cele jakie sobie kiedyś postawiłam zbliżają się do swojego kształtu.
Moim celem było zamknąć temat szkody i zająć się innymi, równie ważnymi, a zapuszczonymi sprawami, z wolną głową, bez nieustającego myślenia o przeciekającym dachu.
Usłyszałam swego czasu, że problem mojej dachowej szkody, to taka niekończąca się historia. Pełna zgoda. Jakby wszystko się sprzysięgło przeciwko mnie.
Jednakże zyskałam wiele cennego doświadczenia. Pewnie absolutnie zbędnego i zupełnie mi do szczęścia niepotrzebnego.
Zobaczyłam jak firmy kłamią, oszukują i de facto: wyłudzają pieniądze. Robią to dlatego, aby nie znającego się na rzeczy klienta, zrobić w bambuko i wycisnąć z niego jak najwięcej kasy.
Gdyby tak zebrać do kupy to, co usłyszałam od fachowców którzy w ramach usilnego poszukiwania ekipy naprawczej przewinęli mi się przez podwórko, to wychodzi na to, że powinnam wymienić orynnowanie na całym domu, zmienić pokrycie dachowe, bo blacho-dachówka jest najgorsza i mam to, co mam. Usłyszałam nawet, że powinnam dach umyć za jedyne 2 tysiące 😂, bo to w ogromnym stopniu wpływa na jego użyteczność.
Jakoś tak dziwnie i nie wiadomo z jakiego powodu, najmniej skupiali się na naprawie szkody, a więcej na tym, że dach robili partacze i wszystko trzeba poprawić. Dosłownie WSZYSTKO! I gdyby jeszcze mówili zgodnym chórem, to uwierzyłabym, że faktycznie istnieje jakiś konkretny i pilny problem. Ale nie, każdy z majstrów mówił o czymś zupełnie innym.
Jeden z majstrów w chwili szczerości, bo wręcz skamlałam, aby mi jak najszybciej szkodę naprawił, bo mi się dom zawali, powiedział: to gorzej wygląda jak jest. Przemycił mi tym samym informację, że szkoda jakaś wielka nie jest, że ją naprawić, to dla nich drobnostka. Stąd też wymyślanie jakichś dodatkowych pilnych robót, bo wystraszona baba, zapłaci każde pieniądze, aby uniknąć wiszącej nad nią ogromnej tragedii.
Pełna zgoda, że szkoda umiejscowiona jest wysoko, w trudno dostępnym miejscu, ale dekarz - blacharz, prace na wysokościach musi wkalkulować w swoją pracę.
Pokazuje się jako stały element mojego życia, osoba ze znaku RYB. Po mistrzowsku przejdę przez kontakty z osobą ze znaku BLIŹNIĄT. To może być po prostu tak, że kontakt z osobą za znaku RYB będzie stały, a z BLIŹNIAKIEM, lub z osobą szybką, zwinną, bystrą, często wnoszącą zamęt będę miała kontakt jedynie od czasu, do czasu.
Generalnie tydzień tragicznie nie wygląda. Może zacznie się nieciekawie, ale skończy się całkiem przyzwoicie. Oby!
Mimo wszystko, mam ogromną nadzieję, że uda mi się w końcu zająć tymi wszystkimi sprawami, które sobie zaplanowałam. Chciałabym w końcu sobie robić wszystko spokojnie, w swoim tempie.
Ciekawe, że wcale nie pomyślałam o leżeniu brzuchem do góry, czyli de facto o wypoczynku, ale o spokojnej pracy. Hmm.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za zamieszczenie komentarza. Twój komentarz ukaże się po zatwierdzeniu przez administratora.
Tymczasem, poczytaj sobie małe co nieco, albo poszukaj... innego bloga, odpowiedniego dla Ciebie w treści i formie.
Cieplutko pozdrawiam